Alexandrze, strasznie mnie bolała głowa następnego ranka po pokazie. Wierzę, że nie miałeś takich problemów? Pewnie nie, w końcu nie zmieszałeś sobie drinków. Mam nadzieję, że bawiłeś się lepiej ode mnie,
Alexandrze, rzec muszę, że nie wiem czy przez Ciebie. Kto wie? Różne rzeczy się zdarzają. Dziękuję. Choć nie wiem, czy powinnam. Czuję się winna z myślą, że ją mam.
Drogi Aleksandrze, niestety, nie możesz. Chciałabym z Tobą porozmawiać o pewnej sprawie. Mam nadzieję, że się za mną wstawisz u odpowiednich osób. Tobie również może się to później przydać.
Nie zdradze Ci o czym myslalam, to byłoby zbyt proste. Z przyjemnoscia zjem z Toba kolacje. Spotkajmy sie xx maja, oczywiscie jesli ta data Ci odpowiada.
Najdroższy Dziękuję za perfumy, chociaż dla mnie największym prezentem jest Twój uśmiech. Proszę, zabierz mnie od rodziców i nie każ ukrywać naszej miłości.
Podejrzewam, ze nie przywykłes do takiego traktowania, lecz przeciez nie ja jestem sedzia. Moje milczenie nie oznacza jednak zadnej z tych rzeczy, o ktorych moglbys pomyslec. Nastepny wtorek bedzie idealny na spotkanie.
Isleen
Spoiler:
Podejrzewam, ze nie przywykłes do takiego traktowania, lecz przeciez nie ja jestem sedzia. Moje milczenie nie oznacza jednak zadnej z tych rzeczy, o ktorych moglbys pomyslec. Nastepny wtorek bedzie idealny na spotkanie.
byłoby mi niezmiernie miło, gdyby zgodził się Pan na przeprowadzenie z Panem wywiadu na tematy społeczne i przyszłości NeoZigguratu. Pana doświadczenie i niewątpliwie wybitny umysł byłby dla mnie nieocenioną inspiracją do napisania kolejnego artykułu do “Kroniki”.
Jeśli jest Pan zainteresowany, proszę o odpowiedź. Dostosuję się do wszystkiego.
Z wyrazami szacunku, Jonathan Hellyer Jones dziennikarz Kroniki
Asystentka wniosła do gabinetu Alexandra bukiet kwiatów w wazonie. Poinformowała mężczyznę, że doręczyciel wziął od niej podpis na karcie i poszedł, nie chcąc udzielić żadnych informacji o nadawcy. Zapewne sam nie wiedział od kogo były, wszak był li jedynie biedakiem wykonującym posługę!
Na kopercie nie było nadawcy. W liście - podpisu. Nie było nawet znacznak. Znak, że ktoś po prostu podrzucił kopertę ukradkiem.
Nie powinieneś. To nie jest komfortowa sytuacji ani dla mnie, ani dla Ciebie. A dla mnie jest przy okazji niebezpieczna. Nawet, jeśli chciałabym się z Tobą spotkać, nie mogłabym. Nie podejmę dodatkowego ryzyka. Łatwiej się odmawia na odległość. Łatwiej utrzymać rozum w ryzach. Łatwiej nie ulegać własnym egoistycznym pragnieniom. Świat jest o wiele większy, Alexandrze. I nawet jeśli chcielibyśmy to zignorować, nie zdołamy od tego ucieć. Ty starasz się chronić obywateli uprzywilejowanych, ja - tych, w obronie których nikt nie stanie. Nikt nawet się nie zająknie, gdy spotyka ich krzywda. Ale ja nie zamierzam milczeć. Zapomnienie jest najłatwiejszym rozwiązaniem. I chociaż coś mi mówi, że najłatwiejsze rozwiązania nie leżą w Twojej naturze, to jednak nalegam, byś tym razem odpuścił. Nie rób tego dla mnie. Zrób to siebie. Ostrzegam, bo ja. *parę dodatkowych skreśleń* Uważaj na siebie.
Pod drzwiami swojego apartamentu Alexander mógł znaleźć niezaadresowaną paczkę. Znajdowały się w niej książki, które podarował Faith. Oraz list. Bez podpisu. Bez nadawcy.
Niczego od Ciebie nie chcę. Niewiele znaczą Twoje słowa, skoro odrzuciłeś mnie parę minut po ich wypowiedzeniu. To tylko staje się dowodem na to kim czym dla Ciebie jestem.
Zastanawiam się ile czasu zajęło Ci spisanie tych słów. Szukałeś słów w głębi swojego serca? Zakładając, że je w ogóle masz... Czy może kłamałeś tak, jak okłamujesz wszytkich innych ludzi? Może już nawet nie widzisz różnicy. Skąd mam to wiedzieć? Otworzyłam się przed Tobą. Pozwoliłam sobie na czułość. Pozwoliłam sobie na tęsknotę. A Ty... Nawet w liście trudno napisać mi, że zostałam odrzucona. Zastanawiam się czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, jak daleko się posunęłam. Jak bardzo przekroczyłam granicę. Ile poświęciłam dla tych krótkich chwil przyjemności z Tobą. W imię czego? W imię wyrzucenia za drzwi, gdy nie byłam w stanie dać Ci jednoznacznej odpowiedzi. I żeby było jasne - niczego nie żałuję. Nie wiem jednak jak mogę Ci ufać, gdy każesz wybierać mi strony w tak radykalny sposób... Jestem rozdarta. Chcę przyjąć Twoją propozycję, ale nie mogę zostawić całkowicie tego, co budowałam przez ostatnie dwanaście lat. Jeśli nie mogę mieć wszystkiego, to czy zostanę z niczym?
Nie potrzebuję wszystkiego, nie jestem zachłanna. Chcę tylko wiedzieć jaki naprawdę jesteś. Pozwól mi na to, nawet jeśli odpowiedzi na moje pytania nie będą mi się podobać. Tylko to wydaje się logiczne. Dzień po dniu... Brzmi jak szmat czasu. Zdołasz utrzymać moje zaufanie przez tyle dni?
Jakoś nie dziwią mnie Twoje roszczenia. Domagasz się praw, których nie masz. Ale... Postaraj się. Jeśli Ci na mnie zależy. Nie chcę się brzydzić budzenia u Twojego boku. Potrzebuję czasu.
Zamów mechanika. Wtedy przyjdę. Chyba, że chcesz, żeby jakaś slumsiara przychodziła do Ciebie na herbatkę. Swoją drogą - naprawdę zastanawiam się, jak Ty to wszystko przetrawisz. I może jednak nie chodzi tu ani o mnie, ani tym bardziej o nas. Może chodzi o to, byś sam sobie udowodnił, że możesz dokonać niemożliwego. Nie zaprzeczę jednak, że ta gra jest... intrygująca.
PS. Nazwij mnie jeszcze raz okropną kobietą, a zaczniesz żałować, że nie zmieniasz zdania.
Oczywiście, że będę myślała to, co chcę. Nigdy nie miej co do tego żadnej wątpliwości. A do chłodziarki nikogo nie wyślemy - stań obok i użyj do zamrażania swojego serca.
PS. Fetysz na miarę Pana Ministra Sprawiedliwości.
Najważniejsze, to znać swoją wartość i tożsamość. Cieszę się, że mogę Ci w tym pomagać. Zapewniam Cię również, że jeszcze nie raz podam Ci pomocną dłoń.
Och, zgadzasz się? To interesujące. A myślałam, że planujesz mnie wyprosić z pomieszczenia.
Mój drogi Alexandrze, zawsze będę przy Tobie, by Ci mówić, jakim sukinsynem jesteś. Poprowadzę Cię ku światłu, gdy będziesz brodzić w mroku. Odejmę pokarm od ust, gdy Twoje ego będzie już tak nadęte, że nie zniesiesz kolejnego komplementu.
Trzymam Cię za słowo. Mam nadzieję, że przynajmniej w tym mnie nie okłamujesz.