Nie może obejść się bez zadań sprawnościowych, przecież jest wśród mieszkańców tylu wojskowych, policjantów czy myśliwych, że z chęcią pochwalą się swoimi umiejętnościami. Wygląda to w dodatku bardzo widowiskowo, ponieważ przed wystrzeleniem strzała jest podpalana. Jest kilka poziomów trudności.
1. celność + 2K6 > 10 - sam brzeg tarczy, prawie byś chybił! 2. celność + 2K6 > 18 - nie jest to środek, ale nie jest źle 3. celność + 2K6 > 25 - strzała mocno utkwiła, w środkowej części tarczy 4. celność + 2K6 > 30 - brakowało centymetrów byś strzelił w sam środek! 5. celność + 2K6 > 55 - idealnie! strzała utkwiła w środkowym, czerwonym punkcie!
Nagrody za poszczególne kategorie: 1. paczka pralinek + 1 pkt celności 2. portfel damski lub męski + 2 pkt celności 3. pasek męski bądź damska elegancka apaszka + 3 pkt celności 4. 20 kredytów + 4 pkt celności 5. niewielka kamera + 5 pkt celności
Uwaga, zdobyć nagrodę postać może tylko raz. Kolejne odwiedziny na zawodach można zgłosić w punktach dodatkowych.
Nicolas na chwilę rozdziawił usta i zerknął w niebo, rozmyślając. Czy to co powiedziało miało jakiś sens? Nie zdążył samemu sobie odpowiedzieć, bo ta już go pociągnęła do stoiska. Nie strzelbę, tylko strzałę i łuk, ciole! No ale uznajmy, że Mabel wiedziała z czego strzela. Aż zagwizdał z podziwem. - Nooo, młoda powiem Ci, że wyszło ci to zajebiście. Dawaj, teraz ja.
14
Rozłożył ręce załamany. - Mówiłem, żem pierdoła? Co chcesz robić?
Autorka ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Mea culpa, jestem ciołem. Zamiast podpalanej strzały zrozumiałam, że coś palny strzał. Powinnam sobie zanotować, by nie rozmawiać przez telefon w trakcie pisania postów. Ani tym bardziej czytania ich. - To dlatego, że jesteś zakochany i się nie skupiłeś wystarczająco! Widzisz? Ja nie jestem zakochana i strzelam zajebiście! Pan poda mi ten pasek proszę! - dodała, oddając łuk osobie, prowadzącej stoisko. - Nie wiem, coś fajnego! Na razie e... mogę dać ci ten pasek, chcesz? W ramach przypieczętowania naszej kumplowskiej przyjaźni przez to święto ognia? - zachichotała.
- Toś tezę wymyśliła! Po prostu w życiu do niczego nie strzelałem, to skąd mam umieć? - musiał się powstrzymać, żeby nie pokazać jej jęzora. Przecież był dorosły. - Pasek na przypieczętowanie przyjaźni? - usta mu zadrżały i nie powstrzymał się przed śmiechem. - Przyjmuję, oczywiście. - wziął od niej pasek i jako że nie miał żadnego przy spodniach to od razu w szlufki włożył. Załatwił im po kubeczku wina i wcisnął jedno Mabel. - To chodź, trzeba potańczyć. Kurde, nie pamiętam kiedy ostatni raz ja tańczyłem. - objął dziewczynę ramieniem i ruszył ku placowi.
Hayden kręcił się samotne po festynie. Zbierał myśli, musiał sobie uporządkować parę rzeczy, a paradoksalnie tłum pozwalał mu się skupić. Jakoś tak raźniej się myślało w perspektywie tego, że ludzi jest mnóstwo, a każdy z nich nosi ze sobą jakieś brzemię lub rozterki. Dotarł na stoisko strzeleckie. Doskonale pamiętał jak kiepsko mu szło po rozbiciu samolotu. Postanowił więc trochę poćwiczyć. W dodatku pomyślał, że może coś wygra dla Megan
9 + 3 < 18 9 + 8 < 18
Wystrzelił dwiema strzałami. Nie, nie jednocześnie. Najpierw spudłował sromotnie. Aż złapał się za głowę. Potem było trochę lepiej, ale i tak nie idealnie. Pomyślał, że mu to nie idzie i poszedł pobawić się w coś innego.
Ustawiła się na wyznaczonym miejscu, sięgnęła po łuk. Postanowiła strzelić kilka razy. Kiedy podpalano jej strzałę, w oczach odbijał się ogień. A Faith celowała. Najważniejsze było skupienie. Wiedziała o tym. Jednak gdzieś z tyłu głowy coś ją rozpraszało. Coś... Bardzo dobrze wiedziała co. Ten pierdolony polityk chyba dopiął swego. Namieszał jej w głowie. Przypomniała sobie pocałunek przy windzie, westchnęła, wypuściła strzałę i... Wynik nie był zadowalający. Oj nie był. Skupiła się i powtórzyła czynność jeszcze cztery razy. Ostatecznie zdobyła nagrodę. Wybrała męski pasek. A potem poszła do domu.
Pałętając się samotnie po festynie właściwie nie myślał o niczym. Chciał po prostu odpocząć od pracy, a potem wrócić spokojnie do domu i zaplanować parę rzeczy. Pierwsze w oczy rzuciły mu się wystrzeliwane strzały. Pewnie dlatego, że płonęły. Ogień. Cool. Cool. Cool. Nie mógł sobie tego odmówić. Poprosił o trzy strzały, a potem... No, wiadomo. Strzelać zaczął. Pierwszy strzał może nie był imponujący, ale przynajmniej trafił. Dwa kolejne były totalną katastrofą. Fuknął pod nosem, ale praliny na pocieszenie poprawiły mu humor.
Zazwyczaj nie lubiła takich miejsc. Nie przepadała też za Świętem Ognia. Jednak dzisiaj potrzebowała ludzi, tłumu, chciała w nim zapomnieć o sobie samej. Poobserwować. Kto wie, może nawet nadarzyłaby się okazja do spacyfikowania kogoś? Nie miałaby nic przeciwko. Tymczasem jednak zaszła na stoisko strzeleckie. Poprosiła o strzały z nikłym, ale pełnym uroku uśmiechem. A potem trafiła niemal w sam środek! Cóż. Całkiem zadowalająco, jak na pierwszy raz. Zgarnęła 20 Kredytów, a potem poszła bawić się dalej.
Święto ognia dobiegało końca, ale Silver raz jeszcze postanowił odwiedzić festyn. A nuż trafi na jakąś burdę, podczas której będzie mógł skopać komuś mordę i wybić kilka zębów? Zaszedł do stoiska, przy którym odbywał się konkurs strzelecki. Uznał, że mimo wszystko przyjemnie jest postrzelać z łuku, toteż pokusił się o udział.
4. celność + 2K6 > 30 22+ 12 > 30
Trafił. Zadowolony z siebie podrapał się po brodzie. Wiedział, że to było dobre. Miał szampańsko dobry humor. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, bez ociągania się, to już jutro stary tej dziwki będzie miał zaserwowane przeszukanie. Jakieś dowody na pewno się znajdą, już on sam o to zadba!
Ubrana w wyświechtany sweter, bez makijażu, z papierosem w ustach, wyglądała trochę jak chłopak. Nie przeszkadzało jej to. Nie była teraz Theresą, była Holly. Lub nikim. Kimkolwiek innym. Tyle tylko, że ciagle była tą samą osobą, noszącą w sobie kilka sprzecznych osobowości. Gdy zobaczyła konkurs strzelecki aż jej się oczy zaświeciły. Tak dawno nie próbowała swojej celności... Mimowolnie przypomniała sobie ostatni rok. Raven. Och... Kąciki ust jej nieco opadły, humor się zepsuł. Przetarła dłonią twarz. Kurwa. Myślała o całej tej sytuacji ze strzelaniem na milion sposobów. Wnioski do jakich dochodziła nie podobały jej się samej. Ale... No właśnie. Ale. Jedno wielkie "ale". Zacisnęła usta i poprosiła o strzały. No cóż. Skoro nie mogła być dobra, będzie całkowicie zła. Tak? Wypuściła strzałę.
58 + 7 > 55
I trafiła w sam środek. Hm? A więc... Strzał w dziesiątkę? Uśmiechnęła się do własnych myśli. Musiała znaleźć Faith. A potem, jak bóg da, rozpierdoli się... To i owo. I nie chodziło jej tu tylko o rzeczy materialne. Z uroczym uśmiechem odebrała niewielką kamerę. Hmm... Czyli jedna zabawa dopiero się zaczyna.