Niewielkie stoisko przy którym kręcą się głównie dzieci. Na tylnej ścianie namalowany został wielki obraz przedstawiający xabarila. Właściciel, Bob, zaprasza wszystkich chętnych do wzięcia udziału w grze. Każdy, kto zdecyduje się wziąć udział w zabawie otrzymuje wykonany ze skóry ogonek, który ma następnie przyczepić dzikowi tam, gdzie zwykle znajdują się ogony. Utrudnieniem jest to, że przyczepiający ma zawiązane chustką oczy i musi zdać się na pomoc podpowiadających.
percepcja + 2K6 > 15
Zostajesz obrócony kilka razy wokół siebie: percepcja + 2K6 > 25
Chwilę zajęło im dojście do odpowiedniego stanowiska, które cieszyło się dosyć sporą popularnością. Pewnie chwilkę musieli poczekać w kolejce nim w końcu mogli się zabawić. - Ty pierwsza.- wypchnął Nainę nieco przed siebie. Zaraz ktoś podał mu chustek, którą zawiązał na oczach kobiety i wręczył jej ogonek a potem pomny na jej sensacje żołądkowe delikatnie ją okręcił w okół własnej osi. - Celuj mała.- zdopingował ją.
- Wolałabym nie.. - ale tyle było z jej odmowy, bo Jim chyba miał gdzieś cokolwiek mówiła. Mógł zabrać ze sobą lalkę, tak samo by ją słuchał! Scisnęła jego nadgarstek gdy w końcu stanęła na nogach po tym obracaniu. Kręciło jej się w głowie jeszcze bardziej i chciała jak najszybciej ściągnąć opaskę z oczu więc na chybił trafił wcisnęła pinezkę.. idealnie w miejsce, nawet nie czekając na podpowiedzi. Od razu sciągnęła opaskę i poprawiła włosy odruchowo. Oddała szmatkę prowadzącemu atrakcję i spojrzała na Jima wzrokiem jasno mówiącym CHODŹMY STĄD!
- Jeszcze ja.- roześmiał się on też chciał wpakować ogonek w dziurkę. Wyciągnął więc chustkę w kierunku Nainy i pochylił się by ta mogła mu zawiązać oczy. Potem powinna nim zakręcić. Widać było, że JIm bawi się doskonale po mimo piorunujących spojrzeń, które wysyłała mu Naina powinna się zamist tego uśmiechnąć.
On się bawił, ale chyba jej kosztem! Wcisnęła mu chustkę w rękę i cofnęła się, splatając ręce na piersi, gdzieś na bok gdzie ludzie nie będą na nią wpadać. Niech sobie sam wiąże! - Wyciągnąłeś mnie tu siłą, Jim - może i nieświadomie przeszła na ty. Czekała aż sobie powbija ten ogonek gdzie chce, bo poza taką zabawą to zostało mu noszenie wody w prezerwatywach na pustyni.
- No Naina nie bądź taka. Daję słowo, że potem odprowadzę cię do domu. - wiadomo, że Jim to szuja i brudas ale słowa dotrzymywał więc dziewczyna mogła być spokojna, że go dotrzyma i na pewno wrócą do domu. I w ogóle spojrzeniu szczeniaczka się nie odmawia prawda?
Narratorka na pewno nie odmówiła by spojrzeniu szczeniaczka i klacie Thora, ale Naina wydawała się nieczuła na takie wdzięki. Zagryzła wargę i spojrzała gdzieś w bok, w kierunku wyjścia z placu. - Na pewno? - spojrzała na niego pytająco, a potem wzieła tę dziadoską szmatkę i zawiązała mu na oczach od niechcenia. Obróciła go dwa razy wokół własnej osi dla świetego spokoju i cofnęła się, pewnie mu podpowiadając.
Kiwnął głową, że na pewno a potem już z zawiązanymi oczami zgrabnie i ładnie przyczepił ogonek. Normalnie sam wdzięk i precyzja w wykonaniu Ledwitcha. Odebrali swoje symboliczne nagrody. przy czym Jim pewnie uśmiechnięty a Naina skwaszona. - Możemy wracać jak obiecałem.
Podeszła, zawiązała sobie sama oczy, pewnie ktoś sprawdził czy widzi. Potem zapewne równie przypadkowa osoba poprowadziła ją do wkłucia ogonka w dupkę biednego xabarila. Co on komu zrobił? Nie trafiła, za to od dziś xabarile mają wszystkie ogony z tylnych nóg. Ściągnęła opaskę i poszła dalej, w międzyczasie wsuwając papierosa w usta.
Ciesząc się z nowego paska już sobie wyobrażał jak garbowana skóra uderza z trzaskiem o nagie pośladki młodej, pyskatej policjantki. Zainteresował się zabawą w przyczepianie ogona xabarilowi. Dzik wymalowany na drewnianej ścianie wyglądał raczej komicznie. Pozwolił sobie zawiązać oczy i chwycił gwóźdź z ogonem.
5 + 8= 13 < 15 Pokręcił się, popróbował, słuchał wskazówek i na nic mu się to nie zdało. Ogon doczepił gdzieś nad xabarilem. - Głupia zabawa - stwierdził na odchodne.
Pewnie Josh trochę protestował, bo to durne, ale cięzko było Megan odmówić. W końcu to było jej pierwsze Święto Ognia. Na pierwszy ogień, poszedł nasz słynny pan protetyk. Obrócono go kilka razy, on parsknął śmiechem i wsłuchując się w krzyki Meg, udało mu się idealnie trafić, tam gdzie trzeba. - Twoja kolej - oddał Meg chustę i ogonek.
- Załóż.- podała chustę Joshowi i odwróciła się by ten ją zawiązał. Zaraz potem poczuła jak obraca się kilka razy wokół własnej osi. Zakręciło się jej w głowie więc troszkę nierównym krokiem ruszyła by umocować ogonek. Próbowała raz i drugi aż w końcu w coś trafiła. Ściągnęła chustkę i ze śmiechem zauważyła, e nie trafiła. - No cóż jak widać mistrzem precyzji nie jestem.- zwróciła się do swojego towarzysza.
Patrząc na ten koślawy taniec Megan, z zawiązanymi oczyma, nie mógł się z niej bezczelnie nie śmiać. Kaan-ański zmysł percepcji jej szwankował ! - Nie było tak źle. Prawie trafiłaś - pocieszył ją - Chodź na loterie, może tam Ci się poszczęści Ruszyli więc na loterię
Jonathan i Emma zatrzymali się przy odpowiednim stoisku. Byli jedynymi dorosłymi w gronie dzieciaków, które już walczyły z przypinaniem ogonka. Więc oboje musieli chwile poczekać, a gdy nadeszła już ich pora, Jonathan niczym prawdziwy dżentelmen zapraszającym gestem wskazał na podawany przez Boba ogonek. - Panie pierwsze. - usmiechnal się, a potem trzymał juz w dłoni chustę do zawiązania oczu. - Pozwolisz?
- Pamiętam jak wbiłam kiedyś taki ogon w ramię przyjaciela. Odezwała się z rozbawieniem, wspominając zabawy z Victorem. Czy Jon znał dobrze zapowiadającego się stażystę chirurgii? Musiał uważać, by nie zostać potraktowanym w ten sam sposób! Dziennikarka z uśmiechem obserwowała zabawę dzieci, a gdy nadeszła ich kolej, chętnie przyjęła pierwszeństwo. Skoro już wyszła z domu, nie zamierzała prędko wracać. Podobało jej się na zewnątrz, a dobre samopoczucie się utrzymywało. Odwróciła się plecami do Jona i pozwoliła zawiązać chustę. - Ale musisz mi pomóc! - Zastrzegła ze smiechem.
- Zatem mam nadzieję, że nie podzielę jego losów. Stanął za Emmą i delikatnie zawiązał jej chustę na oczach, jednak w taki sposób by nie podglądała. Następnie pozwolił sobie na położenie dłoni na ramionach dziewczyny. W końcu chciała, by jej pomógł! Nachylił się, by mieć usta przy jej uchu. - Sama sobie pomożesz. Po prostu podążaj za intuicją. - zaśmiał się i delikatnie pchnął Emmę w stronę zadu dzika.
Zaśmiała się tylko w odpowiedzi, na szczęście nie zakręcona przez Jonathana. Mając dość łatwe zadanie i najwidoczniej dobrze rozwiniętą intuicję, Emma wyciągnęła dłonie z ogonkiem przed siebie i ruszyła prosto do celu. Idealnie w sam środek celu. - Ha! Zawołała z trumfem, gdy zsunęła chustkę i ujrzała swoje zwycięstwo. Wróciła do Jonathana i pomachała mu chustką przed nosem, uśmiechając się cwaniacko. - Jeśli nie trafisz, wymagam nagrody! Tak? - Znowu wyciągnęła rękę w ramach umowy.
- Brawo! - krzyknął triumfalnie, zanim Emma zdjęła chustę. Jeśli taka trafna była jej intuicja, to Jonathan chyba powinien się zastanowić nad nawiązywaniem bliższych znajomości. Jeszcze ta dziennikareczka wyniucha, jakie Jones ma hobby! Popatrzył na wyciągniętą w jego stronę dłoń. Teatralnie westchnął. - Chcesz mnie wykończyć, prawda? Wycisnąć do samego końca! - uścisnął dłoń, a potem nachylił sie, by Emma mogła mu zawiązać chustę. Popatrzył jej w oczy. - Ale to ja decyduję o nagrodzie, w porządku? Cwaniacki uśmiech przeciw cwaniackiemu uśmiechowi.
Wzruszyła lekko ramionami, uśmiechem tylko odpowiadając. Może chciała, skoro okazja się nadarzyła! Umowa ponownie została przypięczętowana, a Emma ucieszyła się jak dziecko, nie mając innego wyboru jak pójście na kompromis. - Niech tak będzie. Skinęła głową i zasłoniła te wyzywające spojrzenie, zawiązując chustę. Przeszła za plecy Jonathana i decydując się na małe oszustwo, zakręciła chłopakiem kilka razy, utrudniając mu zadanie. - Powodzenia! Zaśmiała się, gdy postawiła go przodem do xabarila i popchnęła lekko. Wybacz Jonathanie!
- Ty mała... - zaśmiał się, obracając dookoła. Ale próbował w dalszym ciągu trzymać fason. Gdy jednak Emma go pchnęła, całkowicie stracił orientację. (16). Zachwiał się, ale nadal twardo chciał udawać rozeznanie w terenie. Niestety! Poszedł w całkowicie inną stronę. Wyciągnął rękę z ogonkiem, ale... nie trafił, jak łatwo było przewidzieć. Przypiął skórzany ogon daleeeeeko od zadu dzika. W sumie dobrze, że w ogóle trafił w drewnianą ścianę. Ściągnął chustę, zobaczył swoją porażkę, westchnął, a potem obejrzał się przez ramię na Emmę. - Z grzeczniści nie zauważę, że oszukiwałaś! - zaśmiał się udając wyraz twarzy pełen wyrzutu.
Śmiała się, obserwując próby Jonathana, już od początku wiedząc, że nie ma szans na wygraną i będzie musiał ją nagrodzić. Narzekać jednak nie powinien, wycwaniając się możliwością dobrania nagrody. Kręcąc głową na widok miejsca w którym postanowił wbić ogon, popatrzyła na roześmianego kolegę, nie umiejącego przybrać pokerowego wyrazu twarzy. Emma zaś nie powstrzymywała się przed okazaniem rozbawienia. - No przepraszam bardzo, ale to nie było oszustwo, tylko wyższy poziom zabawy, nie zabroniony przez komisję! Poprosimy o nagrodę!
- No! No! - odkrzyknął rozbawiony. Ściągnął chustę z głowy i oddał Bobowi, po czym po paru krokach był już przy Emmie. Patrzył na nią z gory, myśląc nad nagrodą dla tej zuchwałej pannicy! O wiele bardziej mu się podobała w tej wersji - roześmiana, pewna siebie. Aż sam się uśmiechnął. Znów użyczył swoje ramie koleżance, ale tym razem niczego nie narzucał. Rozejrzał się ponad głowami przechodniów, wypatrując kolejnej rozrywki. Na co mieli teraz ochotę? Och, niech tym razem Emma zdecyduje!
Dobra, Hubert, Hiacynt, czy jak było temu Hieronimowi, poszedł sobie w czorty. Drake musiał jeszcze pochodzić po straganach, zanim nie zachciało mu się siku. Zbłądził i zamiast wybrać jakiegoś dogodnego murku, jakimś cudownym cudem, zawędrował do głupiej jak but gry, która sprawiła, że się prawie poszczał w gacie. Pozwolił się prowadzić cztery razy, kiedy znudziło mu się wygrywanie (odbił sobie to przegrane 60K samą satysfakcją), po prostu sobie polazł (15+5<25, 15+9<25, 15+10=25, 15+10=25).
ZT
Ostatnio zmieniony przez Drake Ballard Crow dnia Wto Sty 12, 2016 2:57 am, w całości zmieniany 1 raz
Mały chciał jeszcze pobawić się w zgadywanie gdzie jest dupsko xabarila. Gorzej, to Joachim miał założyć opaskę. Było mu to nie w smak, ale dla Baala założył to gówno na oczy, pozwalając mu się prowadzić. Ucieszony z min ojca Baal doprowadził go do celu, a Alatriste udało się przyczepić ten pierdolony ogon do jebanego tyłka dzika (10+11>15). Podniósł go znów na ręce i przeszli dalej.
Kilka razy zbłądził już na to całe święto, o którym było tak głośno w mieście. Tradycje, zwyczaje... wszystko to było warte poznania, w końcu przebywał tu już od jakiegoś czasu. Wiodła go z resztą sama ciekawość. Wcześniej obserwował, słuchał co mają do powiedzenia inni. Dziś postanowił włączyć się w to wszystko bardziej.
10 + 9 > 15
Pilnujący stoiska zawiązał mu chustkę na oczach. Dzięki pomocy wskazówek innych udało mu się podpiąć ogon do dupska zwierza. Zdjął materiał z twarzy i popatrzył na namalowanego na drewnianej ścianie xabarila. Uśmiechnął się lekko do siebie rozbawiony. Przypomniało mu się dzieciństwo.