| Isabela - Josh pewnego dnia w maju 2866 | |
|
| Sro Sty 27, 2016 10:17 pm | | W apartamencie, bądź gabinecie doktora Granta - gdziekolwiek się nasz światły protetyk nie znajdował - rozbrzmiał dzwonek telefonu. - Dzień dobry mówi młodsza detektyw Callahan, czy mogę prosić z doktorem Joshuą Grantem? - rozbrzmiał głos Isabeli w słuchawce. |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 10:25 pm | | Dr Grant większość czasu spędzał w pracy, więc Isabela została przełączona z rejestracji. Josh właśnie wpisywał uwagi z ostatniej operacji do karty pacjenta, gdy rozległ się dźwięk telefonu. Poprawił okulary na nosie, podniósł słuchawkę i przytuliwszy słuchawkę policzkiem do ramienia, nie przerywał czynności. Mówią robota nie zając, ale nie w przypadku naszego protetyka. - Joshua Grant, słucham... - wymamrotał do słuchawki, marszcząc czoło. Miał nadzieję, że to nie kolejny głupi dowcip Doriana. Inaczej się zemści i wsypie mu prochy przeczyszczające do kawy. |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 10:29 pm | | Na usta Isabeli wkradł się przebiegły uśmiech, gdy usłyszała głos Josha. Odchrząknęła i przybrała jak najpoważniejszy ton. - Doktorze Grant, jest pan podejrzany o posiadanie zbyt wysokich pokładów atrakcyjności. Jest to wykroczenie stanu karane specjalną terapią z udziałem seksownej policjantki. Ma pan coś na swoją obronę? - w słuchawce rozległ sie głos duszonego śmiechu. |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 10:38 pm | | Już miał opieprzyć rozmówczynię, że niech przekaże Dorianowi, by pilnował swojego kubka do kawy, gdy po kilku sekundach zawiechy umysłowej, rozpoznał głos narzeczonej. Przewrócił oczyma (bo w sumie skrzywdzenie Doriana skutkowało rychłym odwetem, więc była to dla niego ulga), po czym parsknął śmiechem do słuchawki Odchrząknął i rozpoczął upiornie służbowym i obojętnym tonem... - Nie wysoki sądzie. Zrobiłem to z pełną premedytacją i świadomością, że czyn jest karalny. Obawiam się, że mój stan jest beznadziejny i chcę poddać się wzmożonej terapii . Najlepiej natychmiast. Kąciki ust uciekły mu ku górze. Świńskie telefoniki w trakcie pracy ? No normalnie aż się uszczypnie |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 10:42 pm | | Po drugiej stronie łącza dało się słyszeć przecięgnłe westchnięcie. - Zdaje pan sobie sprawę, że będę zmuszona pana aresztować? A to oznacza między innymi, że już dzisiejszą noc będzie pan musiał spędzić przykuty do mnie. Nawet w łóżku... |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 10:47 pm | | Spędzić noc ? W łóżku ? To coś nowego. Isa nigdy nie zostawała na noc, jak bardzo zmęczona by nie była. Uśmiechnął się do siebie, by zarzucić po chwili Grancizną... - Wnoszę o przesunięcie kary na dzień następny, z uwagi na to, że mam dziś do wszczepienia dwie nogi, rękę i oko i mam na to czas do końca dyżuru, to jest szóstej rano. Takie życie lekarza, SORRY. - No chyba, że oskarżająca wpadnie na odbycie kary do mojego gabinetu. - z pewnością nie wpadnie. Był pewien, że Isa nie zaryzykuje przyłapania przez personel szpitala, na małym, nocnym tête-à-tête z narzeczonym.
|
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 11:00 pm | | - W takim razie będzie pan musiał odbyć ze mną śniadanie, włącznie z poranną kawą w pana apartamencie - odezwała się po chwili milczenia. - Niestety w zaistniałej sytuacji zmęczenie nie gwarantuje okoliczności łagodzących, a pański gabinet nie wchodzi w grę. Policjantki to bardzo cenny towar, a gabinet mógłby okazać się pułapką. W takim środowisku potrzebowałabym ochroniarza, a ta procedura nie przewiduje osób trzecich - dodała i w tym momencie po raz pierwszy od początku ich znajomości Isabela zaczęła zastanawiać się, czy Josh kiedykolwiek zgodziłby się na udział osób trzecich. Żeby nie powiedzieć trójkąta. |
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 11:15 pm | | Miał dziką ochotę ryknąć śmiechem. Zachował jednak formalizm do końca -Oczywiście, rozumiem. Udział osób trzecich jest absolutnie wykluczony. - widać tradycjonalista (lodzika też nie chciał shameeee). Albo niemiłe doświadczenia z przeszłości, khe. - Naturalnie, że chcą Państwo chronić najcenniejszych pracowników. Myślę, że godzina... - zajrzał do notatnika - ...ósma będzie odpowiednia?
|
|
 | |
| Sro Sty 27, 2016 11:51 pm | | Isabela akurat nie miała absolutnie nic przeciwko nie robieniu lodzików. Wprawdzie wiedziała, że umie robić dobre, ale skoro nie chciał... no, mniej roboty dla niej! - Myślę, że będzie to już ostatni dzwonek, by uniknąć wymierzenia panu ostatecznej kary - odparła, decydując się jednak nie zdradzać mu o jakiej karze mowa. A niech się głowi, co mogło być gorsze niż jej towarzystwo! Hehe. - Czy powinnam coś kupić? Nie chcielibyśmy przecież by kawa przypadkiem zmieszała się z mlekiem... - ale wyszedłby z tego dżołkasik, gdyby Josh był czarny. No, ale nie był. |
|
 | |
| Czw Sty 28, 2016 7:58 am | | Może z tego wyjść jeszcze soczystszy inside joke( inside, hehehheehhe) jakby odnieść ich "spotkania kawowe" i męski orgazm bez gumki, do tego mleka. Czy w razie takiej ewentualności, zakończonej zapłodnieniem małymi Grancikami małego Isiatego jajeczka, powinni nazwać córkę Latte? Albo Cappuccino ? - Bez obaw, jestem przygotowany na każdą ewentualność.Może z tego wyjść jeszcze soczystszy inside joke( inside, hehehheehhe) jakby odnieść ich "spotkania kawowe" i męski orgazm bez gumki, do tego mleka. Czy w razie takiej ewentualności, zakończonej zapłodnieniem małymi Grancikami małego Isiatego jajeczka, powinni nazwać córkę Latte? Albo Cappuccino ? - Bez obaw, jestem przygotowany na każdą ewentualność. |
|
 | |
| Czw Sty 28, 2016 12:41 pm | | A co jeśli będzie syn? Americano? Chociaż tam akurat nie ma mleka. - W takim razie zabiorę ze sobą kajdanki. Oby się pan nie spóźnił, bo konsekwencje będą doprawdy tragiczne. |
|
 | |
| Czw Sty 28, 2016 12:48 pm | | Przygryzł wargę. Kajdanki. To może być ciekawe. Choć raczej to on by ją chciał przykuć, a nie dawać się przykuć. - Rozumiem. Będę to miał na uwadze - pokiwał głową - W takim razie do zobaczenia, panno Jeszcze Przez X Dni Callahan |
|
 | |
| Czw Sty 28, 2016 12:51 pm | | Uśmiechnęła się lekko do słuchawki. Isabela Grant. Wciąż nie mogła odżałować swojego nazwiska. Tyle lat była Callahan! No, ale nie ma co smutać, przyzwyczai się, a za to będzie miała wspaniałego męża! - Do zobaczenia, już niedługo mój panie Grant. I rozłączyła się. Biip biip biip. [zt] |
|
 | |
| |
 | |
|