Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Pustkowie na zachodzie

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 1786
Pustkowie na zachodzie  Pią Kwi 18, 2014 10:36 pm

First topic message reminder :

Pustkowie na zachodzie - Page 2 2zCJs3P
Pustkowie ma to do siebie, że jest... puste. Można natknąć się tu na stare, pousychane, martwe drzewa, jednak nie dają one wiele cienia. Im dalej się podąża, tym bardziej ziemia zmienia się w sypki piach. Wkraczasz na pustynię. Można się tu natknąć na intshe oraz pomniejsze stworzenia, takie jak kuropatwy czy pustynne liski. Nie można tracić czujności.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 8:53 am

Wiktoria była przerażona. Kiedy anthwal odgryzł profesorowi głowę to poczuła aż ostatnio zjedzona porcja jedzenia cofa jej się do gardła. Co innego ciąć na stole operacyjnym, co innego widzieć masakrę, którą robi dzikie zwierzę. Cofnęła się, już odruchowo chowając się za męża.
Wszystko potoczyło się tak szybko. Już nie było jednej bestii a trzy. Tu Arthur został odrzucony na bok, a potem Raven został zraniony. Nie mogła się schować w kącie, musiała jakoś pomóc. Burnett pociągnął ją do tyłu, ale ona już sama się cofnęła, uwolniła od niego rękę, podbiegając do drugiego gliny.
-Crow!-krzyknęła do niego. Wyjęła z torby jakiś kłębek bandaży i mu je rzuciła.-Przyciśnij do rany, bo sie wykrwawisz!-nie mogła teraz ocenić jak bardzo rana jest głęboka, a w środku armagedonu nie będzie go opatrywać.
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 11:41 am

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko - za szybko nawet jak na pustynię, nawet jak na przewidywane niebezpieczeństwa. Nawet doświadczenie nie uchroniło go przed atakiem młodego drapieżnika. Szczęście, że zwierzak trochę "spudłował" i Amos pomyślał w duchu, że lepsze rozszarpane plecy niż rozszarpany mózg.

Wylądował twardo na piasku, broń niemal wypadła mu z rąk, a athwal odskoczył od niego na dwa metry. Mężczyzna zacisnął zęby z bólu i wymierzył w zad zwierzęcia.

25 (celność) + 2 (celownik) + 3 (kości) = 30

Napiął wszystkie mięśnie, wycelował, mrużąc oczy. I strzelił. To był świetny strzał. Naprawdę. Technicznie idealny. A kula... Kula prawie trafiła do celu. A nie trafiła tylko dlatego, że drapieżnik zerwał się nagle czymś spłoszony czy też zaintersowany, Amos nie miał pojęcia, nie uczył się przecież athwalskiego. W każdym razie zwierzak odskoczył, a Coen spudłował. Zaklął siarczyście pod nosem, zaklął tak bardzo, że aż powietrzem dmuchnął w piasek. Nie miał jednak czasu na złości czy frustracje - takie emocje na pustyni zabijały.

MImo bólu zebrał się w sobie i wstał, by wziąć nogi za pas. Chociaż paręnaście metrów. Odległość była zbawienna. Mógłby się rozejrzeć za innymi, ale w tym momencie inni gówno go obchodzili. Znów podniósł broń i znów wycelował w najbliższego zwierza. Ale który był najbliższy? I do czego się szykował?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 12:47 pm

Pierwsze młode jest martwe. Kevin wpakował mu kulkę prosto w łeb. Biedna matka nie zdołała obronić swego dziecka.

Kevin był blisko odstrzelenia mamusi oka, ale bestia w ostatniej chwili odrzuciła głowę do tyłu, unikając kuli.

Raven za to mógł mieć trochę więcej szczęścia, celując w athwala atakującego Amosa. Jeśli zdobędziesz więcej niż 28 punktów, trafiasz w przednią łapę i zwierz się przewraca. Jeśli zaś więcej niż 32 punkty, trafiasz w pysk, rozrywając bestii pół szczęki. Żyje, ale przynajmniej już nikogo nie ugryzie. Jeśli Ci się nie powiedzie, athwal rzuca się w pogoń za Amosem.

Romesey miał pecha. Ale nic straconego! Bestia jest ranna i już nie tak zwinna jak poprzednio. Masz więc spore szanse na przeżycie tego starcia. A i athwal jest wystarczająco blisko Ciebie, by z łatwością go trafić. Jeśli teraz zdobędziesz co najmniej 10 punktów (czyli 10 lub więcej), trafiasz bestię w łeb, a dokładniej w lewe oko. Brawo, zwierz jest teraz na wpół ślepy! I wściekły. Strzelaj jeszcze raz, żeby go dobić, próg taki sam. Tylko szybko!
Jeśli w pierwszym rzucie uzyskasz co najmniej 15 punktów, masz niebywałe szczęście. Twój strzał pada w momencie, gdy bestia otwiera szeroko pysk, by pozbyć się Twoich spodni, i przez podniebienie trafia prosto do mózgu. Drugie młode pada martwe.

Zrozpaczona athwalowa matka natomiast za cel obrała małżeństwo Burnettów. Bestia skoczyła na nich z potężnym rykiem. Wiktoria ma szansę uratować siebie i męża przed przygnieceniem przez bestię. Dodajesz punkty kondycji i reakcji i rzucasz dwiema kostkami. Jeśli przekroczysz próg 26 punktów, udaje Ci się odepchnąć małżonka, który upada na piasek, sama natomiast wpadasz w jego czułe ramiona. Bestia ląduje tuż obok Was. Jeśli się nie powiedzie, mamusia przygniata Cię do ziemi, stając na Twojej prawej nodze. Piasek jest miękki, więc Ci jej nie miażdży, jednak pazury wbijają Ci się w udo. Szczęście w nieszczęściu, że nie trafiło na tętnicę.

Amos natomiast musi poczekać, aż inni spróbują swoich sił w walce z athwalami.
Jeśli Raven spudłuje, najbliżej Ciebie jest athwal, który już raz Cię zaatakował i teraz biegnie, żeby Cię pożreć. Potrzebujesz dwóch celnych strzałów, żeby powalić bestię. Próg 30 na obydwa strzały. Pierwszy powala bestię na piasek, drugi - uśmierca ją. Jeśli Ci się nie powiedzie, młode atakuje, wgryzając Ci się w lewą rękę i odrywając spory kawałek skóry.
Jeśli jednak Ravenowi uda się zwrócić na siebie uwagę athwala celnymi strzałami, Amosowi zostaje mamusia, atakująca właśnie Burnettów. Bez względu na to, czy samica wylądowała na Wiktorii czy obok niej, masz szansę zostać bohaterem. Strzelaj! Próg 32 punkty. Pierwszy celny strzał w zad sprawia, że bestia odskakuje na bok, uwalniając Wiktorię lub odsuwając się od niej, drugi trafia w przednią łapę i zwraca na Ciebie uwagę mamusi, która przez odniesione rany niezbyt zgrabnie pędzi w Twoją stronę. Ups.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 1:00 pm

22 ;_______;

Wiktoria widząc jak pada jedna bestia poczuła swego rodzaju ulgę. Trwało to jednak może ze dwie sekundy, bo największe zwierzę, kochana mamusia, rzuciła się w kierunku jej i Kevina. Pani Burnett chyba instynktownie rzuciła się w kierunku męża. Nie zdążyła go jednak odepchnąć, bo po chwili poczuła, jak to wielkie bydle w nią uderza z wielką siłą. Chyba wolałaby odlecieć parę metrów i spotkać się plecami z glebą, lecz to nie było jej dane.
Krzyknęła, kiedy pazury przebiły jej ciało i wbiły się w mięśnie. Była przerażona, zaczęła wierzgać na tym piasku, nie chcąc naprawdę podzielić losu Corby'ego.
Romesey Hannon
Romesey Hannon
Liczba postów : 703
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 1:03 pm

12

Hannon wściekle i z bólu zacisnął zęby, krzywą minę robiąc i naciskając spust, chociaż ręka mu drżała jak cholera. Chyba tylko niebywałe szczęście pomogło mu ranić athawala w oko. I chociaż nigdy student nie chciał zabijać zwierzęta, tak teraz była to jego walka o powrót do domu.
(9) Drugi strzał jednak był paskudnie chybiony i Romesey dalej stał oko w oko z wściekłym drapieżnikiem, które nawet jak już nie pożre, to będzie chciało rozszarpać na strzępy. Chłopak spróbował się podnieść, czując jak krew ścieka mu nodze, która bolała jak diabli!
Raven Alistair Crow
Raven Alistair Crow
Liczba postów : 1206
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 1:15 pm

30

Wycelował i strzelił w bestię, która przyczaiła się na Amosa. Co jak co, ale Crow wiedział, że warto pomóc tym, którzy mogą być pomocni. Coen na pewno do takich osób należał. Trafił athwala w przednią łapę, dzięki czemu ten się przewrócił.
- Kurwa... - syknął. Dzięki adrenalinie przestał czuć ból spowodowany zadrapaniem. Pochwycił bandaż, który rzuciła ku niemu Wiktoria i schował go do kieszeni. Nie było czasu na pierdoły! - Kurwa! - powtórzył i wycelował w zwierza, który właśnie przygniatał Burnettową. Oby miała ze sobą jakiś nóż. Zrobił kilka kroków w jej stronę. Bliżej okazał się być jednak Romesey, którego sytuacja też nie wyglądała kolorowo. Wystrzelił więc jednak w stronę athwala, który go atakował. Cokolwiek, cokolwiek!
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 2:18 pm

37

Pierwszy szok ataku minął i teraz Amos już całkowicie się opanował, pozwolił instynktowi i doświadczeniu brać górę. Wolałby strzelać w łeb ludziom (no, przestępcom...), ale martwe pustynne drapieżniki też były zadowalające. Lepiej one, niż oni. A nic nie było wiadome, bo gówniarz uniwersytecki przecież też miał broń. Kto wie czy przypadkiem jego zabłąkana kula nie trafi w kogoś z ekipy... A jeśli tak by się stało, Amos chyba osobiście wplepiłby Romkowi kulkę między oczy... Teraz jednak skupił się na athwalu dobierającym się do młodej lekarki. Co jak co, ale do takiej pieknej kobitki, to tylko facet powinien się dobierać. Szkoda takiego ciała na posiłek. Więc wycelowal w wielkie cielsko drapieżnika, a dokładnie w jego dupę. Ot, żarcik sytuacyjny podczas pustynnej draki. Kto nie lubi sie bawić? O, Amos zdecydowanie lubi. Kulka ugodziła zwierzaka w zad, a ten odskoczył (zwierzak, nie zad) od leżącej kobiety, uwalniajac ją z uścisku. Amos uśmiechnął się pod nosem i przeładował broń. No dalej, skurwysynki, który następny? Jak się okazało nastepna była znów mamusia, której najwyraźniej nie podobało się oberwanie po tyłku. Serio? Każda normalna byłaby wniebowzięta z powodu klepnięcia przez takiego mężczyznę jak Amos. No ale skoro tak, to nie było rady - pacyfikacja. Tyle tylko, że postrzał w łapę nie spodobał się athwalowej bestii jeszcze bardziej. Ruszyła na Amosa, kłapiąc wściekle zębami. Nawet nie miał czasu przełądować broni. Jedyne co mogło go uratować w tej parszywej sytuacji to nóż, który błyskawicznie wyciągnął zza paska. Plecy bolały jak cholera, ale co miał zrobić? Piszczeć jak dzierlatka, bo mu krew płynie wzdłuż kręgosłupa?

Zacisnął dłoń na nożu i czekał na decydujące starcie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 3:34 pm

Państwo Burnett mieli szczęście w nieszczęściu - bohaterski Amos odwrócił uwagę bestii od nich, kierując atak zwierzęcia na siebie. Athwal zawył przy pierwszym strzale, przy drugim - zawarczał z wściekłości i rzucił się na bounty huntera. Przeskakując przez Wiktorię i jej małżonka, nadepnął na rękę leżącego na piasku Kevina. Mamusia trochę waży, więc policjantowi mogła stać się krzywda. Kevin rzuca jedną kostką: jeśli wyrzuci nieparzystą ilość oczek, kość przedramienia ulega złamaniu; jeśli parzystą - athwal jedynie dotkliwie rani mu przedramię.

Athwal znęcający się nad młodym Romem może i stracił oko, ale nie zamierza się poddać. A i stare chińskie przysłowie mówi "nie odwracaj się do atakującego athwala tyłem, bo nie będziesz mógł siedzieć przez dwa tygodnie". Cała nadzieja w Ravenie! Wystarczy jeden celny strzał w łeb, by powalić ranną już bestię. Próg 28. Jeśli Ci się powiedzie, młode pada trupem. Jeśli spudłujesz, athwal wgryza się w tyłek uciekającego Romeseya, odrywając mu spory kawałek odzieży i raniąc lewy pośladek. Szczęście w nieszczęściu, że zwierz ledwo widzi i źle wycelował!

Przed Amosem doprawdy trudne zadanie. Pędząca w jego kierunku mamusia ostatnie metry pokonała jednym dużym skokiem z zamiarem wylądowania Amosowi na piersi. Dzielny łowca głów ma dwie możliwości. Co najmniej.
1. Amos może wbić nóż w oko pędzącej na niego bestii. Nóż wojskowy jest na tyle długi, że może dotrzeć do mózgu mamusi i skutecznie ją wyeliminować.
2. Możesz również zrobić szybki krok do przodu i spróbować poderżnąć mamusi gardło, zanim jej ostre zęby wbiją się w Twoją twarz.
Co zrobi Amos? Próg otrzymasz po wybraniu jednej z opcji. A może masz inny pomysł, jak wyjść cało z opresji?

Powalony przez Ravena mały athwalek, który wcześniej ścigał Amosa, leży i płacze, jak dziecko, które przewróciło się na podwórku, zbierając siły do następnego ataku.
Raven Alistair Crow
Raven Alistair Crow
Liczba postów : 1206
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 4:42 pm

29 uf, pupka Romka cała.

Jak wycelował, tak wystrzelił. Kula poleciała prosto w łeb, zabijając athwala goniącego młodego studenta. Crow opuścił na chwilę broń, by dotrzeć szybko do Romesey'a, którego noga nie była w najlepszym stanie. Poszarpana łydka mogła być problemem, jeśli chodziło o ucieczkę. Nie znał się na medycynie tak, by cokolwiek poradzić.
- Cholera... trzeba to ucisnąć- tylko tyle pamiętał w tej chwili. Żeby zrobić jakąś opaskę tamującą krwawienie. Gdzieś nieopodal leżał pewnie Carnarvon. Ten to miał szczęście- dzięki metalowej nodze bestie może pomyślały, że nie nadaje się do zeżarcia. Piasek. Wszędzie był pieprzony piasek. Raven wyciągnął zza paska wojskowy nóż, który pamiętał jeszcze czasy wojny. Rozdzielmy się! Jasne! Corby'ego już nie mógł za to zatłuc. Kto wie, jak było z Malone'm. Jeśli też nadziali się na athwale, mogli skończyć gorzej niż oni. A mieli przecież i tak szczęście, że to były młode. Wiktoria i Kevin byli za daleko. Coen tak samo.
Gość
Gość
avatar
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 5:32 pm

/przepraszam, że mnie nie było! ;_;

Przez ostatnie kilka dni był dość milczący, chociaż może to znowu nic nadzwyczajnego - nigdy jakoś nie był typem, który byłby w stanie pociągnąć rozmowę dłużej niż przez pół godziny. Cała wyprawa różniła się znacznie od tego, co sobie o niej wyobrażał - jak dotąd skupili się jedynie na poszukiwaniu zwierząt, które Arthura zupełnie nie interesowały (no, może byłby skłonny się nad nimi pochylić, by zbadać zwyczaje pokarmowe tych roślinożernych). Nie zmienia to jednak faktu, że Carnarvon po prostu obraził się na Corby'ego. Wypadek z dziurą, którego profesor zdawał się zupełnie nie zauważyć (ważniejsza była dla niego cholerna dziura, niż człowiek!) znacznie nadszarpnął szacunek, który mężczyzna żywił do tegoż naukowca.
Dni mijały, a oni wciąż nic ciekawego nie znaleźli. Do momentu, w którym nie rzuciło się na nich stado athwali. Z pewnością nie spodziewali się, że będą świadkami szybkiej (i miejmy nadzieję bezbolesnej) dekapitacji biednego naukowca. Nieważne, że ten był zwykłym gburem - człowiek to człowiek i śmierć każdego była ogromną stratą. Nie było jednak czasu, by rozważać dłużej los Corby'ego, Arthur był kompletnie bezbronny (nawet, gdyby posiadał broń nie umiałby jej obsłużyć) w starciu z atakującym go zwierzęciem. Szczęście, że stwór rzucił się na jego mechaniczną protezę, za którą pierwszy raz od wielu lat był wdzięczny losowi. Odrzucony na bok musiał uderzyć się w głowę, bo na jakiś czas stracił po prostu przytomność.
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 6:41 pm

Amos miał w głowie milion pomysłów na zabicie mamuśki i miał nadzieję, że wybiera ten, który pozwoli mu przeżyć. Kiedy athwal się zbliżał, Coen odbił się szybkim wyskokiem i prześlizgną na plecach wprost pod ciało drapieżnika. Wbił nóż u nasady głowy zwierzęcia z nadzieją, że wielkie cielsko siłą rozpędu samo się rozstanie o ostrze. Czuł, jak piasek wciska się w rany na plecach. Syknął. Miał nadzieję, że lekarka przeżyje. Naprawdę miał, kurwa, taką nadzieję.
Romesey Hannon
Romesey Hannon
Liczba postów : 703
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 7:25 pm

Romesey odetchnął z ulgą, gdy bestia została dobita przez gliniarza. Gdy tylko ten stanął obok, studenciak oparł się na nim na krótką chwilę, by spojrzeć na ranę na nodze. A bo miał czym? Syknął z bólu, gdy ciężar ciała za mocno na ranną nogę przeniósł, by przestać uwieszać się na mężczyźnie.
- Dzięki...
Wypowiedział z trudem, pewnie mając na myśli uratowanie jego dupska przez Crowa. Chłopak spojrzał za siebie na resztę towarzystwa, która wyglądała jak siedem nieszczęść. Miał nadzieję, że cały cyrk zaraz się zakończy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 7:57 pm

Gratuluję, bestia nie żyje! Raven zastrzelił drugie z młodych, ratując tyłeczek Romeseya. Przy życiu wciąż pozostaje mamusia i jedno jej dziecko.

Amos dobrze kombinuje - jeśli wszystko się powiedzie, będzie mógł się pochwalić doprawdy spektakularnym sposobem zabicia athwala. Żeby jednak udało się pokonać mamusię, przystojny bounty hunter musi się wykazać nie tylko ogromną siłą, ale i szybkością. Rzucasz dwiema kostkami, a ich wynik dodajesz do sumy punktów kondycji i reakcji. Próg wynosi 37 punktów.
Jeśli Ci się powiedzie, z rociętego brzucha athwala wylewają się flaki i krew i zwierz pada tuż za Twoją głową całkiem martwy. Ty sam zaś jesteś od czubka głowy aż do pasa upaprany w krwi.
Jeśli jednak nie uzyskasz co najmniej 38 punktów, udaje Ci się jedynie dotkliwie zranić samicę w pierś. Krew się leje, ale flaki pozostały wewnątrz potężnego zwierzęcia, które przewraca się, skowycząc z bólu, by po chwili znów poderwać się i ostatkiem sił zaatakować swego oprawcę.

Czy ktoś jeszcze pamięta o maluszku, którego Raven postrzelił w łapkę? Wylizał ranę, popiszczał i podniósł się z pisaku, by jakoś się odegrać. Raven już pokazał, że nie można go lekceważyć, więc od razu zrezygnował. Romesey odpadł również, dzięki groźnemu policjantowi. Któż inny jest najbliżej, jak nie państwo Burnett? I ten kuszący zapach krwi z nogi Wiktorii...
Zwierzak podjął decyzję. Zad do góry, łeb do ziemi, pomachać tyłkiem i skok! Mały athwal mimo odniesionych w boju ran całkiem nieźle sobie poradził, choć nie do końca trafił. Wgryzł się w ranną już nogę Wiktorii, zacisnął zębiska i mocno szarpnął. Co dokładnie ugryzł? I jak to się skończy? O tym zadecyduje los!
Wiktoria rzuca jedną kostką:
6 - Choć lekarka należała raczej do drobnych dam, dla młodego okazała się zbyt ciężka i jedyne, co mu się udało, to wyrwać Wiktorii kawał mięśnia z rannego uda.  
5, 4 - Athwale jednak mają naprawdę silne szczęki. Młody zacisnął zęby z taką siłą, że kość piszczelowa Wiktorii złamała się i przebiła skórę. Zraniony w podniebienie zwierz upuszcza swoją ofiarę na piasek.
3, 2 - Młody wykazał się większą siłą, niż można było się spodziewać. Bez trudu zmiażdżył zębami kolano swojej ofiary i, wciąż mocno zaciskając szczęki, porwał kobietę ze sobą, oddalając się kilka metrów, by spożyć upolowaną zdobycz. Upuścił Wiktorię na piasek i zawył szczęśliwy z posiłku.
1 - Szczenię nie dość, że chwyciło zębami nogę Wiktorii tuż pod kolanem, to jeszcze przytrzymało ją łapą, dzięki czemu (prawie) bez trudu oderwał oschwytaną kończynę. Zwierz porwał swoją zdobycz i oddalił się kilka metrów w celu jej spożycia.

Gdy Wiktoria walczyła o życie i nogę, Kevin został uderzony przez skaczącego na jego małżonkę athwala w głowę i stracił przytomność.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Pustkowie na zachodzie  Sob Maj 10, 2014 8:20 pm

kurwajegomaćjapierdoletojestniedopomyślenia 1

Wiktoria, kiedy mamusia rzuciła się w stronę Amosa, próbowała podźwignąć się, lecz noga cholernie ją bolała. Nie wiedziała co się działo z Kevinem, bo piasek dostał jej się do oczu, widziała tylko sylwetkę niedaleko niej, więc doszła do wniosku, że to on.
Wszystko jednak działo się tak szybko. Zbyt szybko. I nikt nie miał czasu na reakcję. Zanim podniosła się z ziemi dojrzała jedno z mniejszych, pewnie młodszych zwierząt, lecące w jej kierunku.
-Kevi.....-chciała krzyknąć do swojego męża, ale zwierze było szybsze.
-Nie... Nie!-wrzasnęła, czując po raz kolejny zębiska wbijające się w nogę. Ból ją otępił, zwłaszcza w momencie, gdy do zębów dołączyła łapa. Wiktoria nieudolnie próbowała walić anthwala rękami po mordzie, żeby go odstraszyć - ale co ona mogła?
W momencie, kiedy wyrywał nogę ze stawu... Lekarka widziała już tylko ciemność przed oczami, a krzyki reszty dochodziły jakby z oddali. Anthwal odbiegł z jej nogą, a ona.. cóż, chyba trochę kontaktowała, bo adrenalina robiła swoje, ale oczach widać było tylko białka i jakby dostawała drgawek.
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 5:55 pm

38

Rozpęd mamusi był tak wielki, że nóż wbił się w jej ciało, jak w masło. Z pewnością na początku nawet nie wiedziała co się dzieje, ale gdy wszystkie jej wnętrzności wypadły na Amosa… Cóż, wtedy też nie wiedziała. W końcu to tylko głupi zwierzak. Athwal padł na szczęście już za łowcą, a jego tyłek opadł przy głowie Coena z takim impetem, że aż wzbiło to kłęb kurzu.

Amos nie czekał na splendor i fajerwerki, które z pewnością mu się należały. Zerwał się na równe nogi, sycząc z bólu i rozglądając się. Gdzie jest, athwalowa mać, ta lekarka? Była wystarczająco cenna, by ją chronić… I wtedy wzrok Amosa padł na Wiktorię. No, nie całą, bo jedna z pięknych części, mianowicie noga, wydawała się bardziej polubić towarzystwo drapieżnika.

- Do kurwy nędzy… - sarknął. - Baby na wyprawie, ja pierdolę, w domu siedzieć, dzieci bawić, laski obciągać…

Mamrotał ze złością, gdy pędził w jej stronę. Mężulek stracił przytomność, reszta była zajęta lizaniem własnych ran, a lekarka się właśnie wykrwawiała. Młody drapieżnik zajął się posiłkiem, więc Amos miał trochę czasu. Nie dużo, ale wystarczająco by chociaż spróbować zatamować krwawienie. Zdarł Kevinowi arafatkę z łba i przewiązał wiktoriową nogę powyżej rany - mocno i wprawnie, przynajmniej tyle umiał. Może to uratuje życie. Brak nogi będzie rekompensować ładną buźką i może nie będzie tak źle.

Gdy już zatamował krwawienie, uderzył Wiktorię kilka razy po policzku. Niezbyt lekko, ale nie sądził, by jej to teraz przeszkadzało.

- Hej, ślicznotko, zostań z nami!

W pogotowiu miał ciągle nóż. Jeśli młody athwal zaatakuje, skończy jak mamusia.
Raven Alistair Crow
Raven Alistair Crow
Liczba postów : 1206
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 6:52 pm

Wystarczył ułamek sekundy. Moment nie uwagi, by okazało się, że nie tylko Corby coś dziś stracił. Kiedy athwal dopadł Wiktorię, Raven aż pobladł na twarzy, choć można tego było nie zauważyć przez warstwę piachu i kurzu, jaka na niej miał.
- Wiktoria!- krzyknął, choć już było po ptakach. A raczej po nodze. Odgłos, jaki towarzyszył odrywaniu nie należał do tych, których słucha się z przyjemnością.
Było cholernie niedobrze. Niewiele myśląc, wcisnął Romesey'owi swój nóż w rękę i chwycił za strzelbę. Jakoś tak było, że czuł się z nią nieco pewniej. Młody athwal był zajęty rozszarpywaniem resztek, jakie zostały z nogi kobiety, wiec Crow postanowił to wykorzystać. Nie było teraz czasu na bawienie się w lekarzy, choć strata tego prawdziwego byłaby bolesna. Podchodząc bliżej wycelował i wystrzelił.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 7:06 pm

Dobrze, że Amos zaczął klepać Wiktorię po twarzy, bo ta zupełnie by odpłynęła. A tak z jej gardła zaczął wydobywać się chrapliwy, głośny oddech, a klatka piersiowa unosiła się powoli, jakby płuca nie mogły nadążyć za zbyt szybko walącym sercem.
Popatrzyła się na Amosa zaćmionym spojrzeniem. Zrobiła się chorobliwie blada, a z oczu ulatywała siła.
-Too...aa..-jęknęła-Oofinaa...-pokazała ręką w jakimś kierunku. W torbie biała bandaże, morfine i inne rzeczy, które się Amosowi przydadzą.
Mocno uderzyła ją świadomość, że widzi jak dziki bydlak wpierdalał jej nogę. Nogę. Ona nie miała nogi. Czuła jak drży na całym ciele. Nagle doszło do niej coś jeszcze.
-Kevin....-jęknęła, szukając wzrokiem męża. Znowu poczuła jak odpływa.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 7:12 pm

Gratuluję, bestia nie żyje! Amos pokonał mamusię. Na polu bitwy został już tylko jeden athwal, który właśnie ze smakiem konsumował nogę Wiktorii. Dzielny Raven ma szansę na przerwanie posiłku potężnego zwierza. Celuj w łeb, a jeśli trafisz, ostatni drapieżnik padnie martwy.
Rzut na celność, próg - 28 punktów. Jeśli zdobędziesz więcej niż 31 punktów, czaszka stworzonka rozpada się na milion kawałków, a jego mózg rozbryzguje się na wszystkich dookoła.
Jeśli chybisz, zwracasz na siebie jego uwagę. Zwierz pędzi w Twoją stronę, ale masz wystarczająco dużo czasu na kolejny strzał. Próg taki sam. Jeśli i tym razem Ci się nie powiedzie, athwal powala Cię na ziemię.

Atak zwierzęcia kosztował Wiktorię dokładnie jedną nogę od kolana w dół. Amos na szczęście wystarczająco szybko zatamował krwawienie, dzięki czemu stan lekarki można określić jako bardzo ciężki, ale względnie stabilny.
Raven Alistair Crow
Raven Alistair Crow
Liczba postów : 1206
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 8:17 pm

30

Trafił. Co prawda nie odstrzelił athwalowi łba, ale wpakował mu weń kulkę. Coś mu szło za łatwo. Kiedy zwierz padł, Crow strzelił do niego jeszcze raz, tak dla pewności. Miał ochotę nacisnąć za spust jeszcze raz, jednak uznał, że nie ma co marnować nabojów. Dopiero teraz poczuł zmęczenie. Opuścił strzelbę, która zaczęła strasznie ciążyć i rozejrzał się po pobojowisku. Cała sytuacja sprawiła, że czuł się nieco ogłuszony.
Weź się w garść!
Ocknął się nagle i wytarł dłonią pot z czoła, rozmazując sobie na nim krew. Powinien ocucić Kevina, ale w tej chwili ważniejsza była Wiktoria. Miał w kieszeni bandaż, który mu rzuciła. Szybko podszedł do niej i Amosa.
- Kurwa... - rzucił cicho widząc, w jakim stanie jest kobieta. - Kurwa- powtórzył, zastanawiając się, od czego w ogóle powinni zacząć. Coen już częśc roboty wykonał, ale to był na pewno tylko wierzchołek góry lodowej, z jaką musieli się zmierzyć, by Wiktoria przeżyła.
- Ćśśś... -Klęknął przy niej i pogładził jej jasne włosy.- Wszystko będzie dobrze. Nie możesz zasypiać, jasne? - cholera, nawet nie wiedział, co powinien mówić. Wyciągnął butlę, w której miał wodę, odkręcił ją i przytknął kobiecie do ust, przytrzymując przy tym jej głowę. Dużo nie straci, i tak została im jeszcze woda Corby'ego. Jemu już na pewno się nie przyda. Kiedy się napiła, polał wodą to, co zostało z jej nogi, by oczyścić kikut (lubię to słowo, jest zabawne) z piachu.
- Gdzie jej torba lekarska? - rozejrzał się.
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 8:27 pm

Pani lekarka odpływała, więc Amos co jakiś czas klepali ją po twarzy. Nie mogła zasnąć. A ten policyjny idiota, jak już do niej dopadł, to ją po włosach gładził... Kurwa, co jeszcze? Może melisa na uspokojenie i wieczne odpoczywanie? Według Amosa stres był dla kobiety najlepszy - niech adrenalina trzyma ją przy życiu.

Rzucił się po torbę w kierunku, w jakim pokazywała wcześniej otumaniona Wiktoria, a gdy już ją znalazł w tym cholernym piasku, znów ukleknął przy lekarce. Otworzył apteczkę i zaczął w niej grzebać. W jego brudne dłonie trafiła ampułka z napisem morfina. Pokazał ją Ravenowi i podniósł pytającego brew - kto będzie aplikował?
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 8:42 pm

Wiktoria była wdzieczna Amosowi, że klepie ją po twarzy. W jej głowie błądziła myśl, że nie może zasnąć, bo się nie obudzi. Musi mieć otwarte oczy. Musi.
-Raven...-jęknęła, po czym z wdzięcznością przyjęła wodę. Szybko ją przełykała. Walczyła sama ze sobą, żeby nie zamykać oczu.
Widząc, że Amos przyniósł torbę i wyciągnął morfinę, skinęła głową na Ravena. Ufała mu o wiele bardziej niż obcemu chłopu. Lepiej żeby on to zrobił. W torbie mógł znaleźć jednorazowe strzykawki.
-Noga.. I ręka..-powiedziała słabo, chcąc dać mu do zrozumienia gdzie ma wbijać. Wiedziała, że taką ilością morfiny się naćpa. O to jej chodziło. Urwało jej nogę, kurwa, to był ewidentny powód, żeby się naćpać tym cholerstwem.
Raven Alistair Crow
Raven Alistair Crow
Liczba postów : 1206
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 10:21 pm

Niestety, Wiktoria chyba nie trafiła na facetów, którzy znaliby się chociaż na pielęgniarstwe. Na dobrą sprawę, przy pracy jaką wykonywali, mogliby wiedzieć coś więcej. Jeden jednak zawsze opierał się na znajomości medycznej swojej, teraz już byłej, żony, a drugi... no, Amos też na pewno miał od tego kogoś innego.
Crow sięgnął po strzykawki i popatrzył przez chwilę bezradnie na kobietę. Nie było jednak czasu na rozmyślanie. Trzeba było działać szybko, jak na wojnie. Wziął więc od Coena i drugą fioleczkę z igłą, która wsadził między zęby.
- raf... dfa... tffy! - wysepleniając ostatnie słowo wbił Wiktorii igłę w nogę i wpuścił morfinę do jej organizmu. Następne było ramię. Sam miał ochotę wyciągnąć jeszcze trzeci zestaw i samemu sobie zasadzić w żyłę, dla świętego spokoju i choć chwili przyjemnego otępienia. Wiedział jednak, że to nie jest najlepszy pomysł. Musieli jak najszybciej się pozbierać i wrócić na drogę. Pamiętał, że athwale polowały w watahach. Jeśli trafią na kolejne, po prostu nie będą mieli szans.
Może uda im się spotkać pozostałych? O ile nie skończyli gorzej od nich...
- Zawiń jej to... - skinął głową w stronę poszarpanych resztek nogi Wiktorii. Sam musiał pozbierać Kevina i Carnarvona. Najpierw ruszył do tego drugiego. Czy będzie w ogóle w stanie chodzić z uszkodzoną protezą? Najpierw jednak musiał go jakoś ocucić. Kucnął więc przy nim i poklepał po twarzy. wiedział, że jest żywy, ponieważ jego klatka piersiowa się poruszała. A może Ravenowi się tylko wydawało?
- Carnarvon...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Pustkowie na zachodzie  Nie Maj 11, 2014 11:05 pm

Gratuluję, bestia nie żyje! Udało Wam się przetrwać starcie z athwalami! Ale czy to na pewno koniec niebezpieczeństw? Raven dobrze kombinował. Athwale trzymały się w stadach, więc prawdopodobieństwo, że matka z młodymi całkiem sama przemierzała pustynię, było bliskie zeru.

Szybka reakcja i trzeźwy umysł na pewno pozwoli mężczyznom doprowadzić Wiktorię do jako takiego stanu, by można było ją choćby przenieść kawałek dalej. Jeden temat pozostaje jednak otwarty - kto po śmierci Corby'ego przejmie dowodzenie i wyznaczy nowy kierunek marszu?

Pan Carnarvon wciąż leżał nieprzytomny, jednak porządne uderzenie w policzek powinno go ocucić. Tylko co z jego protezą? O tym zdecyduje los! Arthur rzuca jedną kostką.
6 - Athwal jedynie rozdarł zewnętrzną powłokę protezy. Noga działa całkowicie normalnie, tylko trochę gorzej wygląda.
5, 4 - Zwierz uszkodził protezę. Nie działa tak sprawnie, jak kiedyś, trochę się zacina i momentami trzeba ręcznie przestawić nogę krok do przodu, by znowu zaczęła działać poprawnie. Po dotarciu do miasta, na pewno uda się to naprawić bez większego problemu.
3, 2 - Niestety, proteza całkiem przestała działać. Szczęście w nieszczęściu, że przynajmniej jest w jednym kawałku. Główny mechanizm odpowiadający za jej działanie uległ zniszczeniu i Arthur ma przytwierdzony do ciała kawał bezużytecznego żelastwa. Ale przynajmniej może stać o własnych siłach. W mieście na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie to naprawić.
1 - Nie dość, że proteza zupełnie nie działa, to athwal odgryzł niemal całkowicie stopę, która smętnie wisi na kilku drucikach. Pozostało oderwać ją od reszty. Arthur będzie potrzebował nowej protezy, gdy dotrą z powrotem do miasta.

Gdy podróżnicy próbowali zebrać siły po stoczonej walce, gdzieś w oddali dało się słyszeć długie, smętne wycie.
Amos B. Coen
Amos B. Coen
Liczba postów : 447
Re: Pustkowie na zachodzie  Pon Maj 12, 2014 7:16 am

Pierwsze niebezpieczeństwo minęło, ale Coen miał niemiłe uczucie, że zabawa się jeszcze nie skończyła. Zanim zaczął obwiązywać kikut Wiktorii, strzepnął z rękawa wyjątkowo gęste flaki, co tak czy inaczej w niczym nie pomogło - cały był uwalony we krwi i wnętrznościach athwala. Starał się jednak wykonać opatrunek najlepiej, jak potrafił. Skoro już ryzykował życie, by uratować tę głupią babę, to szkoda by było to zmarnować.

Podczas, gdy Raven cucił gościa z protezą nogi, Coen zajął się drugim policjantem. Złapał go za kołnierz, podniósł lekko i wymierzył siarczysty policzek. Potem drugi i trzeci - ot, na wszelki wypadek i w ramach odwetu za zemdlenie, kurwajegomaćjednapararąkdostrzelaniamniej.

Odwrócił głowę w stronę Ravena.

- Lekarka ledwo zipie. - warknął. - Zabierajmy się stąd. I to, kurwa, szybko! Coś czuję, że te drapieżne skurwysynki nie są jedynymi...

Nie powiedział na głos tego, że jeśli koleś z protezą nie będzie mógł chodzić, to będą musieli zdecydować kogo ratują, bo targanie dwóch kalek nie wchodziło w grę.
Kevin Burnett
Kevin Burnett
Liczba postów : 204
Re: Pustkowie na zachodzie  Pon Maj 12, 2014 7:49 am

5 - nieparzysta, złamana ręka w przedramieniu.

Jedynie co pamięta to upadek i uderzenie głową w jak urwany film po dobrym chlaniu. Potem ktoś go całował w policzek, nie to nie był pocałunek, nie był tak delikatny jak pocałunek. I ponowny. Potem ustało. Głosy, krzyki, jęki. Otworzył oczy.
- Wiktoria - szepnął. Podniósł głowę, syknął z bólu spojrzał na lewą rękę (nie było zaznaczone która) - kurwa. Wyprostował się siadając na piasku oplótł wzrokiem pole bitwy, krew, flaki i ... Wiktoria.
Zerwał się szybko i tropem węża ruszył niemal na raka w jej kierunku.
- Kurwa, Wiktoria... - oplótł ją spojrzeniem, chyba żyła, dychała. Przeniósł wzrok na Crowa, chcąc szukać u niego wyjaśnień - Wiktoria... - szepnął.
Sponsored content
Re: Pustkowie na zachodzie 

Pustkowie na zachodzie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Similar topics
-
» Pustkowie na wschodzie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Pustkowie-
Skocz do: