Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Wyschnięte koryto rzeki

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 1786
Wyschnięte koryto rzeki  Sob Kwi 19, 2014 1:21 pm

First topic message reminder :

Wyschnięte koryto rzeki - Page 15 534iUwq
Kiedyś, od strony miasta płynęła tędy niewielka rzeka, po której obecnie pozostał tylko ślad. Niekiedy można na tym terenie znaleźć spore dziury wykopane przez poruszające się nocą solucany. Rzeka, którą otacza kilka sywuszonych pustynnych jałowców wzbiera jedynie podczas pory deszczowej, jednak szybko wysycha. Trafić tu można także na zakorzenione róże jerychońskie, zwane Dłońmi Elżbiety. Zwykle wysuszone i łamliwe, rozkwitają zielono gdy spadnie deszcz.

Masz szansę znaleźć tutaj rosnące sobie beztrosko dzikie kwiaty.
  • dłoń Elżbiety- percepcja + 2K6 > 35


Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Wto Kwi 21, 2015 1:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Czw Wrz 24, 2015 8:24 am

- Kurwa – syknąłem, nie byłem panienką ale rozcięcie pordzewiałą blachą zapiekło.
Rozejrzałem się w koło spojrzałem w stronę płomieni tlącego się ogniska. Wszystko było niemal jak w ruinach, tylko tutaj zamiast gruzów był piach. Sięgnąłem do kieszeni po kawałek szmaty by owinąć sobie dłoń. Dość idę spać. Rano przyjrzę się dokładniej
Wstałem z kolan by wrócić do obozowiska.
- Nie znalazłem wody – rzuciłem manierkę obok gratów. Sam usiadłem przy ogniu. Płomienie, żarzące się węgle, smak spalonej skóry. Ogień jest dobry na wszystko. Spalił bym w płomieniach nie jedną i nie jednego. Czemu jestem tak daleko.
- Co jutro? Wracamy do wioski czy idziemy dalej? Korytem… znalazłem kawał wystającej stali z ziemi. Sterowiec? Właściwie resztki sterowca - spojrzałem po myśliwych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sro Wrz 30, 2015 12:57 am

- Nie znalazłeś nic? - uprzedził go jeden z myśliwych. Może powtórzył co powiedział Aaron, może do siebie, ot, tak gadał. Westchnął i zajął się ostrzeniem jakiegoś noża, które błyszczało przy ognisku.
- Pójdziemy dalej korytem. - odparł lakonicznie Greg. Spojrzał na Fechnera z zainteresowaniem gdy wspomniał o blaszce.
- Albo ktoś tu przed nami niedawno, cholera, był i zostawił. - dodał niby od niechcenia. Pociągnął nosem. - Chyba, że... wbite toto? - przetarł brodę pełną dłonią.
- Idź się prześpij.
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sro Wrz 30, 2015 7:43 am

Spojrzałem po myśliwych. No przecież powiedziałem że nie... Westchnąłem wracając wzrokiem do ogniska.
- Byliście na początku? No u jej źródła, rzeki która tu płynęła - rzuciłem trochę od niechcenia. Gdzieś musiało być jej źródło, tak jak wszystkiego zawsze jest jakiś początek, początek wszystkiego, zawsze gdzieś się coś zaczyna.
Ponownie spojrzałem po myśliwych.
- No w ziemi zakopane, przed nami? Niby kto oprócz myśliwych - wyostrzyłem wzrok, zamyśliłem się na chwilę. Oczywiście, to przecież jasne, nie mogłem być jedynym który został wypędzony, kryminaliści, mordercy, złodzieje. Musieli jakoś żyć. Renegaci. Chyba że mówili o czymś innym.
- Czy po pustyni kręci się ktoś jeszcze oprócz was czy tylko dzikiej zwierzyny, słońca i braku wody musimy się obawiać? Ludzi? - spojrzałem ponownie pytająco.
- Kawałek zakopanej blachy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Czw Paź 08, 2015 12:46 am

- W górach? - podniósł głowę jeden z myśliwych, zdawało sie, że pierwszy raz zabiera głos. Siedząc na ziemi, z nogami rozkraczonymi przy ognisku, bawił się nożem, umieszczonym w dłoniach obu zwieszonych rąk.
- Naah. - mlasnął ustami jak młoda jaszczurka. - Kto by się tam wybierał? - podrapał się tym nożem po brodzie i wrócił do swojego zajmującego zajęcia.
- Ludzi. Ludzi to się zawsze trzeba obawiać. - wtrącił inny. Patrzył po Aaronie jakby to właśnie podpisał wyrok tego, który nie jest ufny w oczach stałych bywalców pustyni. - Pytasz, a przecież sam jesteś na pustyni. Każdy ma jakieś powody, prawda? - spojrzał Fechnerowi prosto w oczy.
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Paź 12, 2015 8:42 am

Wzruszyłem ramionami, no chyba jasne że po wodę, znaleźć jej źródło. Może nie było tak daleko jakby się wydawało. Nie skomentowałem, gdzieś wzrok minął się z błyskiem stali, w której odbijały się jasne płomienie ognia.
- Pytam… Mogę powiedzieć że to po części nie był mój wybór – chwilę milczałem, myślałem, patrzyłem w oczy mężczyzny który pytał o to co mogłem zapytać ja.
- Tak… Każdy ma powody – patrzyłem mu w oczy dość poważnie a potem się roześmiałem – ja chcę nauczyć się polować, może tępym uczniem nie jestem… tylko tego możesz się obawiać z mojej strony – uśmiechnąłem się ponownie.
Czy miałem interes by mi przestali ufać? Nie absolutnie nie. Wręcz przeciwnie, musiałem te zaufanie zbudować. Kwestią było tylko jak i ile czasu mi to zajmie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Wto Paź 13, 2015 1:04 am

Rozmówca Fechnera również się roześmiał. Spojrzał na jego rękę.
- Skaleczyłeś się... - kiwnął głową porzucając temat powodów, dla których się tu wszyscy znajdowali. - Alkoholem możesz odkazić. Kawałek czystej szmaty mam to zawiń. - mówił.
- Jak się prześpimy to pójdziemy polować. O świcie. - powiedział podając Aaronowi butelkę.
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Wto Paź 13, 2015 8:40 am

- To nic – rzuciłem krótko spoglądając na dłoń. Zdawałem sobie jednak sprawę że z tego co nic może odpaść mi ręka, zakażenie szybko może postępować. Zwłaszcza tutaj na pustyni. Kurz bród i ręki nie ma. Dlatego też bez słowa sięgnąłem po szmatę i alkohol. Polałem po ranie by ją odkazić, a potem owinąłem ją kawałkiem szmaty, piekło, ale nie taki ból wytrzymywałem. Do fizycznego bólu można się nawet przyzwyczaić, można więcej, można go polubić. Gdy jesteś już z nim za pan brat. Nic nie jest straszne. My byliśmy kolegami. Upiłem łyk alkoholu z butelki. Jak odkażać to wszędzie, antybiotyk trzeba było również przyjąć do organizmu.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Dobrze – rzuciłem krótko. Potem osunąłem się głową na torby, naciągnąłem pled i patrzyłem w niebo. Jak daleko jest od nas, czy te same gwiazdy widzi ona, czy patrzymy na tą samą? Co teraz robi, gdzie jest. Co myśli, co czuje, co mówi. Może się uśmiecha… Może zapomniała… Zacisnąłem mimowolnie pięść rannej ręki, zapiekło ponownie. Zamknąłem oczy by spróbować zasnąć.

ZT - ustalone z MG (Judką)
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 11:59 am

---> Wioska Myśliwska.

Szliśmy kilka godzin, dwie, a może dwie i pół. Według moich wyliczeń było to dokładnie sto sześćdziesiąt siedem minut. Co się wydarzyło w tym czasie? Ktoś by powiedział że nic. A ten kto wrósł w pustynie powiedział by że bardzo wiele.
Więc mówię bardzo wiele. Zauważyłem że w korycie rzeki piasek jest zbity. Noga zapada się na około dwa, może dwa i pół centymetra. Pod nim jest bardziej zbita skorupa, mniej sypka. Na wydmach jest inaczej stopy zapadają się głębiej, może na sześć centymetrów. Jednak po rozgrzebaniu tej warstwy, przy szczęściu że ów dziura nam się nie zasypie. Jest kolejnych sześć, i tak dalej i tak dalej. Piasek nadawał się idealnie do klepsydry, był sypki, niczym miał. Ziarenka przesypywały się płynnie, właściwie przelewały się niczym woda.
Zatrzymaliśmy się, Billy dał znać że postój. Właściwie to kilkunastominutowa przerwa. Zrzuciłem ciężki plecak wspiąłem się na brzeg koryta wyschniętej rzeki i najzwyczajniej odlałem się na gorący piach.
Dziwne w normalnych warunkach każdy by wszedł do dołu by się odlać a tu? Wszyscy wychodzili na górę i lali prosto w słońce. Billy i pozostali myśliwi.
Bez słowa wróciłem na dół. Po co tu komentować, normalna czynność fizjologiczna. Chociaż… Normalna, zwykła a nieodzowna cześć życia człowieka. Człowiek pije wodę, je a wydala z siebie słony płyn, nie do użytku. Hm to ciekawe, wszyscy mówią że nie próbowali a wiedzą że szczoch są słone? Zagadka ludzkości.
- Wiecie co? – rzuciłem do myśliwych. Ponieśli swoje głowy, bo rzadko z nimi rozmawiałem, a gdy już mówiłem słuchali.
- Ostatnio wyobrażałem sobie koncert… Na środku stał fortepian czarny jak najczarniejszy murzyn w mieście – tak w tym momencie przypomniał mi się spalony Danforth, był przecież najczarniejszy bo spalony – grał na nim równie czarny murzyn, niemal zlewał się z kolorem fortepianu, a do jego muzyki śpiewała kobieta, szansonistka, miała biała skórę niczym śmierć, niczym jej rozwiana suknia, suknia niczym powiewające firany na wietrze, a jej głoś niósł się po pustyni jak wiatr…
- Idź se zwal – rzucił jeden z myśliwych i podniósł dłoń wskazując wystający głaz z piasku – o tam se strzep i przestań pierdolić.
No i przestałem. Jednak nie poszedłem, machnąłem tylko ręką. Pokręciłem głową z rezygnacją.
- Kiedy będę mógł polować? – rzuciłem w powietrze, po czym wyciągnąłem papierosa ze zgniecionej paczki i włożyłem go do suchych ust.
- Przecież polujesz – rzucił Bill.
- No tak ale, chcę polować bronią, jestem z wami rok, chyba chcę być przyczyną śmierci… zwierzęcia…. – dodałem.
- Przecież ty masz zeza – ponownie żart z grupki, oczywiście takie żarty były tutaj na porządku dziennym i nikt się nie obrażał.
- Nie mam więcej pytań – dodałem po czym odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się świeżym powietrzem. Jeszcze bardziej suchym i jeszcze bardziej gorącym.
- Dlaczego ciągle łazimy tym korytem zamiast polować na płaskowyżu, albo w górach? – zapytałem z czystej ciekawości.
- A to prawda że Kyarry da się oswoić? - zapytałem, również i teraz nie czekałem na odpowiedź.
- Ruszamy - rzucił Bill po szesnastu minutach postoju. Zarzuciłem plecak na plecy i ruszyłem za myśliwymi.
Wodzirej
Wodzirej
Liczba postów : 797
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 1:48 pm

Skrzek skrzek skrzek ! A cóż to takiego? Aaron wpierw musi wykazać się niezłym wzrokiem, by odnaleźć to co wydaje takie dzwięki!

2K6 na percepcję
Równe lub powyżej 23 - dostrzegasz dziką kuropatwę. Kitra się skubana w zaroślach.
22-20 - Nie widzisz, ale póki co słyszysz, rozglądaj się !
Poniżej 20 - gucio, nic nie ma

Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 2:02 pm

16+12=28

Samo przebywanie na pustyni było treningiem wzroku i słuchu. Cisza, nieskazitelny krajobraz wystrzał zmysły. Zwłaszcza wzrok i słuch. No i jeszcze fantazję ale to nie był.
- Ciiii - szepnąłem kładąc palec na ustach.
- tam - dodałem szeptem wskazując w tym samym czasie paluchem zarośle i ptaka. Strzelił bym sobie, ale co najwyżej mogłem rzucić kamieniem. Ooo tak trenowałem dzień i noc rzuty kamieniami. Spojrzałem błagalnie na myśliwego by dał mi bron. Bill był mi najbliższy no i świr Ed, ale Eda nie było w pobliżu. Billi pozwól mi ją zastrzelić.
Wodzirej
Wodzirej
Liczba postów : 797
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 2:13 pm

Billi, dobry ziomek, nie był pewien, czy powinien Aaronowi oddać swoją broń. Może pozostawmy to losowi?

1-3 - nie dostaniesz broni, rzucaj kamieniami lul. Może inaczej go przekonasz?
4-6  - Billi oddaje ci broń.


JEŻELI BILLI DA CI BROŃ. 2k6 - na celność


44  równe lub więcej  - kuropatwa pada trupem
43-42 - trafiasz w kuropatwy nóżkę, biedna próbuje spierdzielać na ...jednej nodze.
41- płoszysz kurke
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 2:32 pm

5
38+7

Przyglądałem się myśliwemu, on mi, czekał, zastanawiał się. Ja czekałem. Wydawało się, że wszystko trwa wiecznie. Wzrok i oddech zawisł w czasie niczym mgła. W końcu Billi wyciągnął ręce ze strzelbą. Wciąż nie pewnie.
Sięgnąłem po nią, po woli, jak z namaszczeniem. Rok czasu a może i dłużej nie miałem w dłoni broni. Objąłem ją delikatnie, moja pasja, moja kochanka. Gorąca od słońca rękojeść. Czułem jak serce zaczyna bić mocnej. Patrzyłem na nią jakbym trzymał w dłoni dziecko, nie chciałem jej upuścić. Przez mózg krew zaczęła pulsować szybciej, intensywniej. Spojrzałem w oczy Billego. Mogłem go zabić. Miałem takie myśli, on za to wiedział że ryzykuje wiele.
Na szczęście wiedziałem co to zaufanie, na szczęście nie zwariowałem. Rodziłem się na nowo i wiedziałem jak zaufanie budować. Odbezpieczyłem powoli broń, spojrzałem po pozostałych myśliwych i wycelowałem...
W kuropatwę!
Palec delikatnie muskał spust, pieścił oswajał się. Takich rzeczy się nie zapomina. Zapach prochu krąży w nozdrzach.
Pociągnąłem za spust. Huk roznoszący się po korycie rzeki. To było jak zastrzyk heroiny prosto w żyłę. Mocny strzał, odrzut. Nawet nie widziałem czy trafiłem. Zmrużyłem oczy. Widziałem wiele twarzy. Wszystko trwało ułamki sekund, a ja cieszyłem się chwilą jakby trwała całe wieki.
- Trafiłeś! - krzyknął jeden z myśliwych - skubaniec trafił!
Uśmiechnąłem się opuszczając lufę strzelby.
- Dzięki Billy - rzuciłem do myśliwego wyciągając w jego stronę strzelbę. A gdy już miałem wolne ręce pobiegłem w stronę ustrzelonego ptaka. Uniosłem go do góry.
- Trafiłem - krzyknąłem z uśmiechem na ustach. Dawno nie byłem taki szczęśliwy.
- Trafiłem! - krzyknąłem machając kuropatwą nad głową
Wodzirej
Wodzirej
Liczba postów : 797
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 2:53 pm

Kuropatwa padła martwa. Odgłos strzału wypłoszył ewentualną zwierzynę, stąd próg wyższy

2K6 na percepcję
Równe lub powyżej 24 - kolejna kuropatwa.
23-20 - Nie widzisz, ale póki co słyszysz, rozglądaj się !
Poniżej 20 - gucio, nic nie ma
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 3:02 pm

24

Zapewne Billi dał mi jeszcze raz spróbować. Teraz wszyscy szli po cichu. Mieliśmy świadomość że kuropatwy odleciały tylko kilkanaście, może kilkadziesiąt metrów dalej. Wszyscy byli ostrożniejsi.
Co chwilę spoglądałem na swoją, upolowaną po raz pierwszy. Dawało mi to sporo radości, frajdy i szczęścia. Tak byłem szczęśliwy. Chciałem jeszcze. To było jak narkotyk.
Móc jeść jak tort. Destrukcyjne myśli odeszły same.
Klepnąłem Billa w ramię i kiwnąłem głową w zarośla. wytężyłem wzrok. Kolejny ptaszek?!
Wodzirej
Wodzirej
Liczba postów : 797
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 3:13 pm

Billi zachęcony sukcesem Aarona, pozwolił mu zapolować kolejny raz.
Kostki bez zmian !

44 równe lub więcej - kuropatwa pada trupem
43-42 - trafiasz w kuropatwy nóżkę, biedna próbuje spierdzielać na ...jednej nodze.
41- płoszysz kurke
Aaron Fechner
Aaron Fechner
Liczba postów : 1240
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Lut 29, 2016 3:22 pm

44

Wycelowałem, uspokoiłem oddech, cieszyłem się każdą chwilą pieszczenia spustu. Tego się nie zapomina. Wstrzymałem oddech i ponowny strzał rozległ się po pustyni.
Szybko podniosłem głowę patrząc w kierunku celu. Kolejna kuropatwa padła moim łupem.
Teraz wiedzieli ze celować potrafię. Wszystko się zmieniało. Na twarzy pojawił się uśmiech zadowolenia. Tak dawno go nie było.

Po udanym polowaniu wróciliśmy do wioski.

ZT
Sponsored content
Re: Wyschnięte koryto rzeki 

Wyschnięte koryto rzeki
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 14 z 15Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Step-
Skocz do: