Sylvio, przyznam, że zastanawiałem się nad tym od czasu, kiedy się spotkaliśmy. Tym bardziej, że obecność Lamba wydała się co najmniej podejrzana, jakby sami nie wiedzieli, co robią.Kto to jest?Co do imprezy - idą powoli, ale być może pod koniec miesiąca, ewentualnie na początek następnego, będzie zabawa.
Sylvio, mam za dużo wypite, by się tym przejmować, jak bardzo chcesz mnie zirytować, Valmount. Widzę jednak, że Twe serce naprawdę wielbi to, co ciemne, więc uznam to za komplement. Mam się na coś przyszykować? I chyba wezmę lampę, bo wątpię, że pod wieczór mnie zauważysz. Może to i dobrze...
Pozostanę dyplomatyczny i nie powiem czy chcę, czy nie, Robert
Sylvio, raczej trudno byłoby dotrzeć po ciemku z zamkniętymi oczami. Nawet za dnia z zamkniętymi oczami... Dobra, wiesz na pewno, co mam na myśli. Do zobaczenia.
Sylvio, przyznam, że ani trochę nie jestem zdziwiony Twoją radością po rozbrzmiewających plotkach. Ludzie muszą być docenieni, nawet jeśli niekiedy wydźwięk od drugiej strony wydaje się przykry i ubliżający. Ale Ty na to uwagi nie zwracasz, jak mniemam. Niech Cię jednak ta wiadomość raduje! No przyznam, że jestem ciekaw, skąd nagle masz dwa tysiące kredytów, bo tyle zapłacę za 250Jw. Zastanowię się i jak ogarnę to pewnie któryś z chłopaków do Ciebie z tym zajedzie. W końcu jakaś dostawa musi być, bo nie mam zamiaru tego dźwigać.
Sylvio, a nie powinnaś we mnie wątpić. Poza tym, cieszy mnie to, że masz to gdzieś. Zresztą, kolejny numer utwierdził mnie w przekonaniu, że pracujący przy nim ludzie nie mają co robić. Najwyżej powiesz wtedy, kiedy się spotkamy. I co się stało, że nie chcesz zawitać w centrum? Nie będę brudzić rąk węglem. Jestem wystarczająco czarny, efekt głębi jest zbędny, naprawdę.
Mój niepoprawny adorator ma brata bliźniaka. Ma na imię Laurence i pracuje w księgarni Bernarda Abernathy'ego. Może narobić kłopotów, zatem sugeruję, by wyprawić go w podróż razem z moim adoratorem.
Nadal chcę przy tym być. W przypadku chęci spotkania, jestem do dyspozycji.
Krótka nie zawierała zwrotów grzecznościowych, ani podpisu. Ale Sylvia z pewnością nie miała wątpliwości od kogo jest list.
Ciśnienie jak ciśnienie. Tak wierzę że jest coś ciekawszego niż same twoje cycki, ale muszę Cię zmartwić nie mieszam spraw służbowych z przyjemnością jaką mogła byś mieć. W każdym razie stary tor wyścigowy jutro 6:00 rano. Wstaniesz?
Łóżko? Źle mnie zrozumiałaś, z łóżka to ja Ci proponuję wyciągnąć, nie zaciągnąć, trzeba wstać wcześniej. Żeby było jasne, jesteś ładna, inteligentna, na pewno podobasz się facetom, ale nie jesteś w moim typie.
nasze interesy nie uwzględniają psychoterapii ani pomocy w ratowaniu rzekomych związków. Więc, proszę grzecznie, nie wtrącaj się. A jeśli już masz zamiar to robić, to rób to przynajmniej osobiście.
Latałem nad chmurami ślicznoto, czuwałem nad waszymi zepsutymi duszami. Więc nie będę Cię pytał o dusze a zapytał o ciało, mam nadzieje, że nadal nie skalane i nadal gładkie ze wszystkimi kończynami. Moje w jak najlepszej formie. Chcesz sprawdzić?
Sylvio, zaskoczony. Spodziewałem się, że nie wiem, postanowisz zrobić prywatne pole mechanicznej bawełny czy jakąś inną uprawę, skoro masz nawóz już wcześniej położony. Tak na poważnie - no, nieszczególnie, ale dobrze wiedzieć, że sobie poradziłaś. Mam Ci zarazem z kolejnymi dostawami je ogarnąć? Przynajmniej część? Nie wiem, czego się obawiasz w pożyczaniu kasy od czarnego. Zwłaszcza, że tych niewielu - dużego wyboru nie masz.
Sylvio, bardzo czy nie - jako moja utrzymanka, która znalazła się na gazetach parokrotnie (szmatławcu, przynajmniej wiemy o co chodzi) powinnaś wiedzieć. Skandal, że nie masz pojęcia. Ogarnę. Tylko napisz, gdzie mam Ci to podesłać, chyba że sama chcesz odebrać?