Sprytnie ominąłeś temat swych psot i nie pochwaliłeś się ani jedną, tymczasem ja wprost umieram z ciekawości by dowiedzieć się czym wyprowadzałeś swą siostrę z równowagi i co przyszło jej znosić z ręki starszego brata. Urąb rąbka tajemnicy i zarysój nieco swój idealny wizerunek przed swą listowną przyjaciółką. Chyba mogę się tak nazwać skoro wymieniam z Tobą me sekrety a ma osoba wywołuje w Tobie braterkie odczucia. Mam nadzieję, że nie będziesz mi wyrzucał iż nadużywam naszych korespondencyjnych relacji by uzyskać interesujące mnie informacje. Zastanawiam się jak odnieść się do twych słów o mej przebiegłości. Nie wydaje mi się bym taka w istocie była. Kuzynce Fanny na pewno w tym nie dorównuję. Choć pewnie sama siebie nie ocenię obiektywnie ale mam nadzieję, że jednak choć trochę to potrafię. Twoje słowa sprawiły, że będę miała nad czym rozmyślać w ciągu najbliższych dni. Porzucając ten temat życzę Ci aby teraz w pracy towarzyszyło Ci samo pasmo sukcesów. W obecnej sytuacji najbardziej logicznym rozwiązaniem wydaje się Twój awans. Na pewno doskonale dałbyś sobie radę.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego dnia Aurora
Nie odpisywałam, bo wiedziałam, że prędko zmienisz plany, mając tak napięty dyżur. Oczywiście, że wybaczam. Ratuj życie ludzkie, bo jeszcze napiszę artykuł o Twoich niedopatrzeniach! Oczywiście, że pójdę jako osoba towarzysząca.
Zaczynam odnosić wrażenie, że przypisujesz mi zbyt duże aspiracje w tych studiach psychologicznych. Nie zamierzam w pojedynkę działać niczym zwarta grupa wyspecjalizowanych naukowców. Nie zamierzam przeprowadzać doświadczeń ani badań. Chcę tylko teoretycznie zgłębić naturę ludzkiej psychiki, poszukać zależności, które nie były jeszcze poruszane w publikacjach. Dokopałam się już do paru interesujących (i nieco kontrowersyjnych) teorii. Nie będę jednak rozwodzić się nad nimi w liście, oszczędzając Ci tym samym kolejnych fal sceptycyzmu. Dziękuję za ofiarowaną pomoc. Mam nadzieję, że kiedyś porozmawiamy na ten temat, obustronnie szanując swoją wiedzę i inteligencję. Na ten moment jednak chyba traktujesz mnie jak naiwną dziewczynę, która nie wiem, na co się porywa.
Ellie
Ps. Owszem. Mam nadzieję, że wyłapałeś również czas przeszły w składni zdania.
Ostatnio zmieniony przez Ellie Hammerslay dnia Pon Lip 27, 2015 8:45 am, w całości zmieniany 1 raz
Twój list wywołał na mej twarzy uśmiech od ucha do ucha. Jakże przebiegli i kreatywni potrafią być młodzi chłopcy, kiedy chcą dokuczyć swym siostrom. Biedna dziewczyna pewnie umierała ze strachu, kiedy ty doskonale się bawiłeś i chyba jestem okropna bo czytając tę historię również się ubawiłam. Wiem jednak, że będąc na miejscu Twej siostry nie byłabym tak rozbawiona, choć po laniu, które sprawił Ci ojciec na pewno serce jej zmiękło. Myślałam nad tym jak Twoja żywa inteligencja i poczucie humoru przydają Ci się w pracy. Jak sądzę jesteś ulubieńcem pacjentek, które potrafisz uspokoić lub rozbawić jednym zdaniem. Chętnie bym poznała Twoją siostrę i powymieniała z nią uwagi na temat tego diabła, który siedzi ci za skórą. A skoro mowa o poznawaniu to mam nadzieję, że otrzymałeś zaproszenie do pana Granta. Wybacz mi mą śmiałość ale pomyślała, że to może być doskonałą okazją byśmy w końcu się poznali, bo tak fortunnie się złożyło, iż również otrzymałam zaproszenie na to przyjęcie. Wybacz mi moją ignorancję. Niezbyt orientuję się w ścieżce kariery medycznej a, że cenię Twą osobę to uważam, że zasłużyłeś na awans, nawet jeżeli to nie byłby od razu chirurg. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci, iż taką ufność pokładam w Twe zdolności zawodowe. Nie będę Ci już dziś zbyt wiele czasu zajmować. Z niecierpliwością będę czekać na Twą odpowiedź.
Z przyjemnością poznam Twą przyjaciółkę. Jestem pewna, że musi być wyjątkową osobą skoro takie więzi Cię z nią łączą. I możesz być pewiem, że nie omieszkam szczegółowo wypytać jej o Twe wybryki. Czy udzieliłeś jej już szczegółowych instrukcji o czym może mi opowiedzieć a co powinna zachowac dla siebie? Mam nadzieję, że nie będzie się trzymała Twych wytycznych. Będę w takim wypadku odliczać godziny do wieczoru u pana Granta i mam nadzieję, że rozpoznam Cię w śród gości, choć pewnie to Ty wypatrzysz mnie prędzej. Wszak z tym utrapionym kolorem włosów nigdzie nie będę miała szansy się ukryć. Jak dobrze, że nie zamierzasz rezygnować z naszej korespodnecji. Dni bez Twych listów wydawałyby mi się puste więc nadal będe ich wyglądać licząc, że umilą mi dzień i wywołają uśmiech na mej buzi. Czuję, że nie będę dziś spać z niecierpliwość w oczekiwaniu jutra.
Ellie wróciła do domu i jak zwykle od razu sprawdziła pocztę. Kopertę z listem od Victora powitała nie tylko z odruchowym uśmiechem, ale i przyjemnym mrowieniem w brzuchu. Zastanawiała się co też jej odpisał... Na pewno nie spodziewała się tak suchych słów. Odniosła nawet wrażenie, że Victor się pomylił i odpisał nie na ten list co trzeba. Zacisnęła palce na kartce. Miała ochotę mu przywalić za te uprzedzenia! Chciała odpisać od razu, ale powstrzymała się. Postanowiła odłożyć to na później. Ale wzburzony umysł (i serce) Ellie sprawił, że przez następne dwadzieścia cztery godziny myślała o Victorze częściej i bardziej intensywnie niż by sobie tego życzyła. Tak bardzo ją zdenerwował!
Wygoda czytania:
Mój drogi Victorze,
czytałam Twój list niemal z wypiekami na twarzy. Chłonęłam każde słowo całą sobą, odciskały się na moim sercu niczym niezapomniane piętno. Podczas czytania tych kilku, nakreślonych przez Ciebie zdań, nie mogłam odgonić od siebie jednego pytania: czy Ty w ogóle czytałeś mój poprzedni list? Ze zrozumieniem? Czy tylko rzuciłeś okiem, by dać później upust swoim uprzedzeniom? Odnoszę wrażenie, że ciągle myślisz o tej neurologii, zupełnie nie zwracając uwagi, że moje teoretyzowanie wynika bardziej z chęci studiowania psychologii niż ściśle medycznej neurologii. Ta dziedzina miała być tylko punktem odniesienia, a nie głównym nurtem. Nie jestem lekarzem. Ale nie jestem też głupia. Nie potrzebuję "zastępu wyspecjalizowanych naukowców", by łączyć wątki i rozumieć co czytam, przyswajając wiedzę na temat doświadczeń i teorii. Zresztą, błędnie odczytujesz moje zamiary. Zamierzam poszerzyć swoją wiedzę dla własnego spokoju ducha, a nie po to, by bawić się w naukowców. Dziwne, że mówiąc o sobie jako o człowieku nauki, masz jednocześnie tak zamknięty umysł. Ech, Victorze... Jesteś jedyną osobą, która wzbudza we mnie tak skrajne emocje! Twoje gesty i ciepłe usposobienie zaskarbiły sobie moje serce, a przede wszystkim uspokajały, gdy tego potrzebowałam. Ale teraz... Teraz to mam ochotę Cię zwyczajnie udusić!
Nie wiem dlaczego czekałeś na mój list wszak to Twoja kolej była na odpowiedź. Sądziłam, że nie jesteś zainteresowany podtrzymywaniem naszej korespondencji. Oczywiście jeżeli sobie życzysz możemy, zgodnie z obietnicą ją kontynuować.
wybacz mi tak długie milczenie. Wiele spraw nałożyło się na siebie i miałam mętlik w głowie. Nadal mam. Swoje studia porzuciłam, chyba jednak nie mam ochoty zgłębiać tego tematu. Ani nie jestem psychologiem, ani analitykiem zachowań. Jednak z chęcią przystanęła na spotkanie. Co powiesz na jakąś przyjemną kawiarnię?
Victorze, minęło tyle czasu odkąd ostatni raz rozmawialiśmy. Bardzo się cieszę, że do mnie napisałeś. Zabawna rzecz- uczyniłeś to dawno temu, na co wskazuje stempel na kopercie. List jednak znalazłam w skrzynce dopiero wczoraj. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Słyszałam o tym, co stało się Twojej przełożonej, Wiktorii Beowulf. W redakcji cały czas ktoś wymyśla inne rozwiązanie tej zagadki. Liczę na to, że Twoja kariera wciąż prężnie się rozwija i już niedługo zostaniesz znanym i cenionym chirurgiem. U mnie wszystko dobrze. Wciąż pracuję jako asystentka pana Marchanta, w Kronice. Odkąd jego żona zrezygnowała z Podszewki panuje tu większy spokój.
Dostałam propozycję uczestnictwa w wielkim pokazie mody autorstwa Odette Pircy. Dzięki niemu będę miała artykuł na wyłączność i potrzebuję wsparcia, dlatego idziesz ze mną. Jeśli nie będziesz miał czasu w terminie xxx, będę zmuszona poprosić o towarzystwo Nathaniela.
Victorze, nigdy nie wiadomo co przyniesie los. Jest jak pudełko czekoladek z nadzieniem. Nigdy nie wiesz, na jaką trafisz. Ciekawe co by się stało, gdyby list trafił jednak do mnie na czas? Chętnie wybiorę się z Tobą na kawę i posłucham o Twoich lekarskich sukcesach. Kto wie, może w przyszłości będę się chwalić znajomym, że Cię znam?
Victorze, ależ nie myśl, że przyjmuję Twoje zaproszenie jedynie ze względu na świetlaną karierę jaka stoi przed tobą. Oczywistą rzeczą jest przecież, że wybiorę się z Tobą na spotkanie z najczystszej sympatii jaką Cię darzę. Zabawna rzecz. Czy pamiętasz, że to właśnie podczas Święta Ognia się poznaliśmy? To byłoby miłe uczczenie rocznicy, nie sądzisz?
Ostatnie popołudnie było naprawdę sympatycznie spędzonym czasem. Naładowało mnie to pozytywną energią, także nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować za Twoje towarzystwo. Mam nadzieję, że to nie jedyny piknik, jak przyjdzie nam ze sobą spędzić. Otrzymałam kolejne wezwanie na komisariat, co popsuło mi nieco humor. Dlatego będzie mi niezmiernie miło, jeśli spotkamy się na Święcie Ognia i przestanę myśleć o ostatnich wydarzeniach. Strach się przyznać, ale Twoje towarzystwo wpływa na mnie kojąco.
Vikusiu! Liczę na to, że odnajdziesz ten list, wśród tony korespondencji od wielbicielek i fanek. Tak ten czas leci, że ani się obejrzałem a tu kolejne Święto Ognia! Spotkalibyśmy się i napili dobrego alkoholu, w niezobowiązującej atmosferze (słowo daje, jeszcze jedna impreza pod krawatem i moja równowaga psychiczna zostanie zachwiana). Kiedy masz czas? Josh
P. S Chajtam się za miesiąc, takie tam. Opowiem więcej jak się zobaczymy
Cały czas przebywam na urlopie, bo rodzice uparli się, bym nie wracała jeszcze do obowiązków w redakcji. Na szczęście pan Marchant jest wyrozumiały i jeszcze nie wymusił na mnie wyboru między pracą a zwolnieniem. Z Nathanielem spotkałam się kilka razy i nie wiem co ci opowiedział, ale z tego raczej nic poważnego nie będzie. Jest to bardzo miły mężczyzna i myślę, że pozostaniemy dobrymi kolegami. Dobrze wiesz, że zawsze jestem zajęta i zabiegana, a obecnie moje problemy zdrowotne nie pasują do randek. Jeśli masz ochotę, zapraszam do siebie na kieliszek nowej nalewki ojca. Ostatnio próbował jej Jonathan, mój kolega z redakcji. Udało mu się wyciągnąć mnie na festyn, co dobrze mi zrobiło i z chęcią wybrałabym się z Tobą na jakiś spacer. Tęsknie za moim najlepszym przyjacielem i nie gniewam się w żadnym wypadku.
Trudno mi stwierdzić, czy jestem gotowa, chociaż czuję narastający obowiązek. Zapewne w ciągu kilku dni zdecyduję się odwiedzić redakcję. Nie chciałabym jednak aby powtórzyło się moje omdlenie, gdy będę w pracy,więc trochę się obawiam powrotu. Mam cukrzyce. Proszę, nie traktuj mnie jednak jak lekarz pacjenta. Jestem już pod opieką jednego. Czekam na wizytę
Paczka dotarła do Victora bez adresata. Bez jakiegokolwiek liściku, czy choćby inicjałów. Ale i tak z pewnością wiedział, kto ją nadesłał. Bowiem w paczce znajdowała się marynarka Victora, którą zostawił u Ellie - pocięta w paski i doszczętnie zniszczona.
Kilka dni temu postanowiłam wrócić do redakcji. Zostałam ciepło przyjęta i mogę stwierdzić, że bardzo brakowało mi tej pracy. Już nawet mama przestała się boczyć!
Po cóż ci nowa marynarka? Tak szybko zniszczyłeś ostatnią czy szykujesz ją na specjalną okazję?
Szanowny Łamaczu Serc Niewieścich Ano dobrze słyszałeś, zostanę ojcem! I to takim czynnym, a nie na odległość. Mam czas w przyszłym tygodniu i mam dla Ciebie też propozycję nie do odrzucenia, ale to już jak się spotkamy Josh.