/ początek
Amos mógł przejść obok tego stoiska obojętnie. Mógł i powinien to zrobić. Jednak w swoim umyśle prawdziwego mężczyzny odnalazł ścieżki, które zaprowadziły go do stwierdzenia, że dziewczyny pokroju Lei pewnie lubią takie pitu pitu o miłości, rymowanki sranki. Nie mógł jej w żaden sposób przeprosić, więc może jak wygra te pieprzone zawody w piękne słówka, to ta spojrzy na niego łaskawszym okiem. A i może nogi rozłoży? Ho, ho, ho. Amos już wiedział, co zrobić. Bo przecież, kurwa, co może być trudnego w wierszopisarstwie? Siadasz, wylewasz ckliwe farmazony na papier i włala. Niewiele myśląc (czyli jak zawsze) usiadł przy jednym ze stolików, zgarnął jakiś papier i coś do pisania. Pewna ręka Łowcy Głów również i trzymając ołówek nawet nie drgnęła. I może byłoby to jeszcze przejawem przedtwórczego skupienia, gdyby nie fakt, że ta ręka to mu nie drgała zdecydowanie za długo. Kurwa! No nie mogło tak być, że Amos Barbara Coen w czymkolwiek przegra. Nawet w jakichś jebanych wierszykach.
Tak się wkurwił, że aż mu moce twórcze wróciły. Zaczął bazgrać po kartce, nachylając się nad nią tak, że niemal dotykał papieru nosem. Kreślił, pisał, mazał i z tego emocjonalnego wkurwu aż mu pot pociekł po skroni. Bo przez to wszystko w Amosie zaczęły się otwierać wielkie połacie emocjonalnego zrozumienia świata, które do tej pory leżały odłogiem. Cokolwiek się teraz działo z Amosem, ten na pewno zachwile będzie chciał o tym zapomnieć. I pewnie zapomni, bo nie zwykł się przywiązywać do wspomnień.
Oto co wyszło spod Amosowego Serca:
Poranne słońce promienie rzuca na piasek
I aż się myśli o ilościach wziętych na nim lasek
Lecz żadna nie będzie jak ten kwiat pustyni dziewiczy
Choć mój "cock" dotyku tych innych nie zliczy
O niewinnej istocie wciąż marzę podskórnie
Choć ona niewdzięczna nazywa mnie durniem
Lecz serce me we mnie pała do niej niezmiennie
Jak pała pała hucią do jej muszelki niewielkiej
To miłość roznosi me wnętrze skamieniałe
Bo ta dziewica istotą jest piękną niebywale
I to tylko ona uratować mnie może z goryczy
Jeśli pozwoli na poczucie smaku jej pi...
Nikt mych smutnych dni w deszczu nie zliczy
Na tę kochankę będę nieustannie czekać
Bo to grzechem by było teraz z mą miłością zwlekać