Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) |
♦ Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:39 am | |
| Wiedział, że dzwonienie na telefon państwa Beowulf niesie za sobą ogromne ryzyko, ale miał w razie czego opcję awaryjną, gdyby trafił na Neda i nie wyszłoby to podejrzanie. Czekał w napięciu, kto odbierze. Naprawdę chciał ją usłyszeć, tęsknił za nią i za Audrey. Potrzebował ich. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:42 am | |
| /przed pójściem do Teresy
Wiktoria tak naprawdę prawie już wychodziła z domu. Uszykowała Audrey, położyła ją do wózka, kiedy zadzwonił telefon. Podeszła do niego pierwsza, będąc zapewne zwyczajnie bliżej. -Słucham? |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:46 am | |
| Uśmiechnął się do siebie, słysząc ten ukochany przez niego głos. Przymknął na moment powieki. - Ciesze się, że jednak ty odebrałaś. Musiałem Cię usłyszeć - powiedział sięgając po szklankę z whisky i kładąc nogi na ławie. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:48 am | |
| Wiktorii przewróciło się coś w żołądku i ścisnęło za serce, kiedy usłyszała głos Josha. Ściszyła głos do szeptu. -Chyba sobie kpisz. Nie powinieneś tu dzwonić.-odpowiedziała mu zirytowana. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:53 am | |
| Wydął usta z uśmiechu, zamieszawszy zawartością szklanki. Jak zwykle urocza. - Bez obaw. Jakby odebrał Ned, to i tak mam do niego romans, apropo nowego projektu. Potrzebny mi dobry chirurg- wziął głęboki wdech. - Stęskniłem się, co zrobisz? Nic nie zrobisz. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 9:59 am | |
| Dobry chirurg? Och, co za pech, że najlepszy leży właśnie bez ręki. Chociaż dobra proteza mogła być lepsza od prawdziwej dłoni. -W takim razie powodzenia w nowym projekcie. Wiedziała, że łamie mu serce będąc tak chłodną, ale czy miała jakiś wybór? Już dawno przestała mieć możliwość wejścia na inną ścieżkę. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 10:05 am | |
| Nawet nie wiedziała jak bardzo! Nie nadążał za jej zmianami nastrojów. Całkiem niedawno sama się do niego przytulała i pozwalała całować, teraz odnosił wrażenie, że nie chce znów mieć z nim do czynienia. Uśmiechnął się do siebie smutno. - Chciałem Cię też prosić o pomoc. Potrzebny mi będzie cały zespół. - powiedział już nieco przygaszony |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 10:14 am | |
| Wiktoria zamknęła oczy, czując jak ręka ręka trzymająca słuchawkę zaczęła jej drżeć. Wzięła ciężki oddech. -Dobrze. Mogę asystować.-odpowiedziała. Poczuła łzy pod powiekami. -Nie mogę rozmawiać, właśnie wychodzę.-powiedziała z mniejszą pewnością siebie w głosie niż przed chwilą. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 10:23 am | |
| Może byłoby lepiej , gdyby jednak nie zadzwonił ? W końcu nie byłby to pierwszy raz, gdy go od siebie odrzucała. Przymknął znów powieki, milcząc przez dłuższą chwilę. - W porządku. Zadzwonię do Neda jutro i tak muszę z nim ustalić szczegóły. - ton głosu znów miał beznamiętny, taki jaki w zasadzie miał od długiego, długiego czasu. Chciał jej powiedzieć, by przyszła i zobaczyła nad czym pracuje, ale widać, nie miała ochoty się z nim widzieć. - W porządku. Nie będę już przeszkadzał. Mam nadzieję, że i ty i Audrey dobrze się czujecie. - westchnął siadając już na na kanapie prosto. Odłożył szklankę na bok, wkładając dłoń we włosy. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 10:34 am | |
| -Będzie w domu. Ned zapewne ze trzy dni spędzi w domu, po tak dużej utracie krwi. Chociaż pewnie ją zadziwi. -Tak. W porządku. Odwróciła się w stronę korytarza, słysząc kroki. -Muszę. Kończyć.-powiedziała z naciskiem. |
|
|
♦ Re: Wiktoria - Josh (31.10.2865 r.) Wto Kwi 28, 2015 10:41 am | |
| - Rozumiem. - zacisnął palce na swoich włosach, by po chwili zjechać dłonią na kark, wbijając paznokcie w skórę. Cokolwiek, byle zachować fason do końca. - To dobrej nocy. - wymusił na swojej twarzy uśmiech - Kocham Cię, Wiki. Odłożył słuchawkę, zacisnął zęby i siedział przez chwilę w milczeniu. Przetarł twarz dłońmi. No nic. Musi iść do Marchanta, w końcu mieli się dziś spotkać.
/zt |
|
|
|
|
|
|
|