Drugi tunel prowadzi na południe. Ciągnie się i ciągnie i ciągnie... przebycie go to wyjątkowo długi marsz. Murowane ściany z czasem zmieniają się w skalny tunel prowadzący na płaskowyż.
Silnik motocykla sapnął i zgasł, gdy Theresa wyciągnęła kluczyki. Przez całą drogę na jej ustach wymalowany był leki uśmieszek - już zapomniała jak fantastyczna jest jazda na motorze. Nawet jeżeli te wspomnienia miały związek głównie z Roderickiem... Do tuneli dojechały przez zrujnowaną dzielnicę mieszkalną, kierując się do nich zgodnie z mapą. Teraz stały przed wejście do ciemnego tunelu, im bardziej w głąb, tym mniej światła. Patrzyło na nie wielkie czarne oko. Theresa poprawiła broń za paskiem. Z torby wyciągnęła latarki. Jedną z nich podała Clementine. Włączyła swoją, snop światła skierowała w wielkie oko tunelu. - Uroczo. - skwitowała.
Clem popatrzyła w ciemności i podeszła bliżej wejścia, odpalając swą latarkę. Ruszyła pierwsza, zastanawiając się, czy typ z drugiego tunelu będzie się tu szwędał. I co mogło się stać z Hajnalką? - Masz cykora? Z uśmiechem zapytała dziennikarkę i ruszyła w głąb.
- Oczywiście. - uniosła kącik ust. - Przecież wiadomo, że taka dama jak ja, już dawno narobiłaby w spodnie. Ruszyła za Clementine. Nie do końca była przekonana do tej wyprawy, ale oderwanie od rzeczywistości chyba jej się przyda. Planowała jeszcze odwiedziny Cato, choć nie wiedziała, że stary dobry Cato nie żyje. Ruszyły przed siebie świecąc latarkami. Z torby Theresy wystawała mapa.
Clementina promieniem latarki przeczesywała drogę przed sobą, nasłuchując dźwięków świadczących o obecności innej osoby. Przy wizycie w drugim tunelu za dużo gadała z Hajnalką, a teraz dziewczyna mogła nie żyć.. Pike aż przełknęła ślinę ciężko i by zmienić myśli, rzuciła pytaniem. - No to jak poznałaś Aarona?
- Próbowałam go zastrzelić. Odpowiedziała beznamiętnie. Kroczyły wolno, przyświecając sobie snopami świateł. Coraz bardziej zagłębiały się w tunel. Pewnie w końcu trafią na jakieś rozwidlenie. Chyba trzeba będzie pomyśleć o zaznaczaniu swojej trasy w jakiś sposób. Ot, na wszelki wypadek. Mapa to nie wszystko. - To znaczy nie do końca zastrzelić. - westchnęła nieco teatralnie. - Próbowałam dać mu nauczkę. A potem... - wzruszyła ramionami. Skrzywiła usta w wieloznacznym uśmiechu. - Nasze dość mocno się ze sobą przeplatają. Nie zamierzała okłamywać Clementine, jeśli ta będzie pytać dalej. Miała jednak nadzieję, że młodziutka złodziejka nie zainteresuje się tym tematem. - Byłaś tu już kiedyś?
Oczywiście, że miała się zainteresować. Na tyle, że na pytanie tylko pokręciła głową, zerkając na towarzyszkę. Cholerną dziennikarkę z wyższych sfer, bratającą się ze slumsami i przestępcami. - Czemu chciałaś go zastrzelić? Postanowiła więc drążyc temat, moze rozmową o Aaronie zastępując sobie jego nieobecność.
Uśmiechnęła się do siebie półgębkiem, przypominając sobie pierwsze spotkani z Aaronem. Czy mogła się spodziewać tego, co przyniosą? Może powinna była, ale... Tak dobrze owinęła go sobie wokół palca, że nawet się nie zorientowała, że on zrobił to samo. Okropny niefart. - Bawił się moimi zabawkami. - odparła i... roześmiała się dźwięcznie. Och, przecież ona użyła takiego samego argumentu, gdy wyjaśniała Aaronowi, dlaczego celuje do niego z broni. A potem ledwo wyszła z tego żywa. - Mieliśmy trudne początki. - zaśmiała się niemal beztrosko. Początki? Wszystko w ich relacjach było trudne. Theresa nie zamierzała się przyznać Clementinie, że potem podjęła jeszcze jedną próbę. Tym razem chciała Aarona otruć. Rozmyśliła się jednak w połowie czynów. Zmiękła. Poza tym pomyślała... Pomyślała wtedy, że naprawdę by za nim tęskniła. Za tą podnoszącą ciśnienie ekscytacją, że on też może chcieć ją zabić w każdej chwili.
Gdzieś w ciemnościach usłyszały jakiś odgłos. Na głowę Theresy spadła cegła z wydrapanym napisem "Raven" zabijając ją na miejscu. Kamień? Coś się skruszyło? Ktoś tu był?
Clementina może i pytałaby dalej, ale gdy do jej uszu dotarł, zatrzymała się i nadstawiła ucho. Próbując wypatrzeć coś w dali, w ciemnościach których latarka nie mogła rozproszyć całkowicie. - Słyszałaś? - Szepnęła do Theresy, zastanawiając się czy zaraz ujrzy gębę faceta z drugiego tunelu. To byłby doprawdy dziwny przypadek.
Oczywiście, że słyszała. Nie była głucha. Sięgnęła do broni, odbezpieczyła ją i skierowała w ciemność. Jednocześnie drugą ręką podpierała tą pierwszą przedramieniem. Snop światła skierowała przed siebie. Wolno zaczęła iść przed siebie, nasłuchiwała. - Trzymaj się za mną. - szepnęła do Clementine. Nie zamierzała pozwolić, by dziewczynie coś się stało. By była pierwszą linią frontu. Cokolwiek by się nie działo, Theresa zamierzała wziąć wszystko na siebie. A tutaj mogło się stać wiele. Cholera wie, kto tu przyłaził i w jakim tak naprawdę stanie są tunele.
Po kilku minutach marszu kobiety znowu usłyszały hałas. Taki sam jak poprzedni. W ciemnościach nie było wiele widać, lampa nie rozjaśniała całego otaczającego je mroku. Zapach wilgoci się nasilił. Nagle z mroku wyłonił się szczur. Biegł przed siebie przebierając szybko małymi, zwinnymi łapkami.
K6 losowe:
1:
Za nim biegnie drugi szczur. Niespodziewanie zamiast was minąć, wskakuje na Theresę i wspina się po jej ubraniu. Gdy kobieta wykonuje gwałtowny ruch by go z siebie zrzucić, gryzie ją!
2:
Szczur z głośnym piskiem przebiega obok Clementine. Przeskakuje po jej bucie i znika w ciemnościach.
3, 4:
Na moment zapada cisza. Szczur zniknął. Po chwili rozrywa ją głośny pisk setek szczurzych mordek. Możecie usłyszeć tupot uzbrojonych w ostre pazurki tysięcy łapek. Zbliżają się do was, szum jest coraz głośniejszy
5:
Możecie usłyszeć kroki. Ciężkie, powolne. Ktoś się do was niespiesznie zbliża.
6:
Przemknęło obok was kilka kolejnych szczurów. Jeden z nich wskakuje na Clementinę i zaczyna wspinać się po jej ubraniu. Gdy dziewczyna wykonuje gwałtowny ruch by go z siebie zrzucić, gryzie ją!
Mimowolnie Pike cofnęła się, będąc o krok za Theresą, ale nie chowając się za jej plecami. Jeśli coś miało się wydarzyć, to chciała to dostrzec zawczasu. Cisza jednak nastąpiła i nie wydawało się, by coś miało się stać. A ponieważ nie przyszły tu by stać w miejscu, Pike ruszyła do przodu, by po kilku minutach ujrzeć szczura. Aż się uśmiechnęła na jego widok. To on hałasował. (2) Gdy szczur przebiegł po bucie Clem, złodziejka się wzdrygnęła ale zaraz parsknęła śmiechem. - Głupie gryzonie.
- Chyba cię lubi. Theresa również się uśmiechnęła. Ale to nie sprawiło, że straciła czujność. Szły nadal do przodu, rozglądając się po ścianach, patrząc pod nogi i próbując wyłapać coś istotnego. W końcu powinny trafić na jakieś rozwidlenie.
K6 losowe: 2,4- potyka się o cegłę i upada na ziemię Theresa 1,6- potyka się i upada na ziemię Clemka 5,3- idziecie dalej
Rzeczywiście, szły na tyle długo, by trafić do rozwidlenia. Przed nimi rozpościerały się dwa tunele. Z jednego i drugiego zionęła pustka i zapach wilgoci. Musicie zdecydować gdzie idziecie dalej.
Prawy tunel:
Jeśli zamilkniecie i się dobrze wsłuchacie, usłyszycie odgłos zbliżających się kroków. A może to tylko dźwięk, echo tego, co się dzieje na powierzchni?
Lewy tunel:
Zionie z niego wilgocią. Nic dziwnego, w końcu jeszcze jakiś czas temu tunele zostały zalane. Po drodze mijałyście z resztą rozrzucone cegły, kamienie, jakieś pozostałości kałuż. Słychać szum?
Nic nie zakłócało ich powolnego spaceru pod ziemią. Dziewczyny najwyraźniej były ostrożnymi stworzonkami. W końcu dotarły do rozwidlenia. Theresa stanęła tak, by móc snopem światła rzucić trochę widoku i w jedną stronę i w drugą. Nasłuchiwała. Z tunelu po prawej słychać było coś, co przypominało... kroki? Zmarszczyła brwi, poprawiła w dłoniach broń. Odwróciła głowę w stronę Clementine. - Ułóż jakieś kamienie tak, żebyśmy wiedziały skąd przyszłyśmy. - poleciła cicho, a potem postąpiła krok wgłąb prawego tunelu. Jeśli było tam coś żywego, Theresa mogła to zmienić jednym naciśnięciem spustu.
Clem popatrzyła w tunel gdzie rozbrzmiewały kroki i nie mając dobrych przeczuć, zmarszczyła czoło. Nie ociągała się, gdy dziennikarka wydała polecenie. Zaznaczyła stosem cegieł skąd przybyły i dogoniła Theresę. - Może powinnyśmy zgasić latarki? Szepnęła, nie chcąc by ewentualny nieznajomy, dostrzegł je szybciej niż one jego.
Theresa zerknęła na Clemkę. Owszem, ona również o tym pomyślała, ale jeśli zgaszą latarki będą... cóż, w czarnej dupie. - Myślisz, że spacer na ślepo to dobry pomysł? - przewróciła oczami. Ale zgasiła swoją latarkę. Broń na razie zabezpieczyła i wsadziła za spodnie. Zrobiła to na tyle dokładnie, żeby nie wypadła jej nawet przy gwałtownym ruchu. - Zatem spróbujmy. - skinęła na latarkę Clemki. - Gaś. Kiedy pogrążyły się w ciemnościach, Theresa wyciągnęła dłoń w bok, by sięgnąć ściany. Oczy nie przyzwyczajały się do mroku. Nie miały do czego, bo nie było żadnych źródeł światła. Nabrała głęboko powietrza, starając się wyostrzyć wszystkie zmysły. Jeśli rzeczywiście ktoś idzie im na przeciw, z pewnością zobaczą go pierwsze. Na razie stała, nie postępując nawet kroku. Jeśli nie usłyszą żadnych kroków przez dłuższy czas, zamierzała włączyć latarkę. Nie będą przecież poruszały się jak ślepcy.
Zgasiła latarkę i przykleiła się do ściany tunelu, nawet oddech wstrzymując byle tylko usłyszeć głos, który zdradzałby czyjąś obecność. Zacisnęła dłoń mocno na latarce, drugą łapiąc za scyzoryk, który może nie był tak dobrą bronią jak pistolet, ale.. nie raz już złodziejce uratował tyłek.
Odgłos kroków na chwilę ustał. Jedynie z drugiego tunelu dobiegał cichy szum. A może to woda? Mogły usłyszeć swoje oddechy. Ciemność wydawała się ciężka. Cięższa niż poprzednim razem, kiedy Clementina tutaj była. Powietrze stężało, zapach wilgoci był silniejszy. Kroki znowu się rozległy. Miarowo, rytmicznie, szybsze niż przed paroma chwilami.
Theresa przykleiła się do ściany. Jeśli ktoś się zbliżał tak szybko, musiał mieć jakieś źródło światła. Jeśli nie miał, teoretycznie był tak samo bezbronne jak one. Zagryzła wargę. Uciekać? Zostać? Zawrócić i pójść w drugą odnogę tunelu? Potrzebowała jeszcze paru sekund na decyzję. Wyciągnęła broń, odbezpieczyła ją delikatnie. - Trzymaj się za mną. - szepnęła w stronę Klemki. Nic, kurwa, nie widziała. - Nie chcę cię zastrzelić. Czekała, nasłuchiwała.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie? Przed mini zaświeciły dwa punkciki, jak u kota. To chyba jednak nie był kot? Były zbyt wysoko jak na zwierzę. Kiedy odległość ich dzieląca nie wydawała się ogromna, wędrowiec zatrzymał się. Nie słychać było jego oddechu, ale to zapewne przez to, że chrobotanie w tunelu obok się nasilało. Przejeżdżała nad nimi kolej z transportem towarów? Stali tak naprzeciwko siebie, w odległości kilkunastu metrów. - Idźcie stąd - odezwał się. Głos dla Clem jakby znany?
Clem oddychała niespokojnie, gdy kroki były coraz bliżej a i pojawiły się dwa dziwne punkciki. Przez chwilę Pike wpatrywała się w nie, próbując zrozumieć skąd zna głos, ale jej cierpliwość nie była zbyt wielka. Dlatego Pike włączyła latarkę a światło padło wprost na przybysza...
Światło latarki rozjasnilo tunel. Przed nimi stał jasnowlosy młodzieniec. Czarny płaszcz miał nieco brudny, zakurzony. Znalazłaby się w nim na pewno jakaś dziura. Jego oczy odbijaly światło latarki. Nieco brudny, Ale na pewno nie wychudzony. Ikar nie zmienił się fizycznie od ostatniego spotkania z Clementiną. - Nie powinno Was tu być. Zmierzył wzrokiem jedną, potem drugą kobietę. W końcu spojrzenie padło na broń w ręce Theresy.