Joel nie musiał już korzystać z mapy którą znalazł w swoim domu. Doskonale pamiętał drogę prowadzącą do wejścia i właśnie przed chwilą postawił przed nim swoje stopy. Łopata powinna znajdować się dokładnie tam gdzie ją zostawił i nigdzie indziej. Czekało go sporo pracy i było to jedyne lekarstwo, które mogło teraz ukoić jego rozpieprzone w kawałeczki myśli. Wszedł do środka i podążył korytarzami ku zawałowi, przy którym ostatnio machał łopatą. Przed oczami miał obrzydzoną jego widokiem twarz Ellie. Nadwyrężone serce zakuło go boleśnie na to wspomnienie. Złapał za łopatę i wbił ją spokojnie w ziemię zagradzającą przejście. Nogą wbił czerpak głębiej. Tu, pod ziemią było cudownie chłodno choć miało się wrażenie jakby brakowało powietrza. Wyszarpał z ziemi porządną grudę i odrzucił ją za siebie.
Clem kierowała się mapą, idąc śladami wskazówek, póki nie dotarła do wejścia do tunelu. Opuszczając dłonie z mapą, popatrzyła w ciemność i przekrzywiła łepek. - Boisz się ciemności? Rzuciła pytanie do koleżanki i uśmiechnęła chytrze.
- Nie. - spojrzała wgłąb tunelu - Ciemności boję się najmniej. Boję się tego, co może się w niej kryć. Masz na tej mapie plan całego tunelu? Głupio byłoby zabłądzić i w... ogóle, po co tam wchodzić? Nie miała nic lepszego do roboty, ale tunel śmierdział niepotrzebnym ryzykiem.
- Tak - Spojrzała na mapę i zaraz poderwała głowę, odwracając ją do dziewczyny - Idź sobie jak nie chcesz! - Prychnęła, zdenerwowana zawracaniem głowy o głupoty. Prychnęła rozbawiona, że Hajni jednak boi się ciemności i dlatego rzuca głupotami. Pike zrobiła krok ku ciemnościom i wygrzebała zapałki. Lepsze to niż nic.
Hajni złapała się za głowę: - Co za brak odpowiedzialności! Przecież może ci się coś stać. Hajni miała bardzo wyczulone zmysły, niewiele osób było bardziej spostrzegawczych od niej, więc założyła, że lepiej poradzi sobie w ciemności od nowo poznanej koleżanki czy kogokolwiek innego. W razie czego mogła robić za jej oczy. Ruszyła za odważną dziewczyną, co jakiś czas odwracając się za siebie i starając się zapamiętać przebytą drogę.
Joel zawzięcie rozkopywał zwały ziemi, co chwila zerkając na stabilność znajdującej się przed nim masy. Ryzyko że coś pójdzie nie tak było nader duże i to nie tylko przez to, że ziemia zagradzająca przejście sprawiała wrażenie niestabilnej, ale także przez to że ktoś mógł się włóczyć po tych podziemnych korytarzach. W końcu dostać mapę starych ruin miasta nie było aż tak ciężko. Cała ta sprawa z przemytem pejotli zaczynała powoli stawać się coraz bardziej problematyczna. Brakowało mu ludzi, pieniędzy i odbiorców a przede wszystkim układów. Jedyną osobą, która mogłaby coś w tej kwestii zmienić była Sylvia Valmount... ale jeszcze nie teraz. Joel chciał być niezależny, być Panem samemu sobie i narzucać reguły gry innym. Znowu mocno wbił łopatę, by wyrwać ze ściany kolejną skibę ziemi i odrzucić ją za siebie. Spocił się i zmęczył, serce nie pozwalało mu narzucić większego tempa. Wbił ją znowu w ziemię pod swoimi stopami i oparł się na sztychu by odpocząć. Świeca była wypalona do połowy więc miał jeszcze trochę czasu aby popracować i odpocząć.
- Czy ja wyglądam na kogoś komu może się coś stać? Prychnęła dumnie i pokręciła głową, w ruch wprowdzając swe nastroszone włosy. W jednej dłoni trzymając mapę, w drugiej przyświecając sobie drogę zapałką. Tak, brak odpowiedzialności, bo dziewczyny powinny przyjść tu z lepszym źródłem światła. - Ah! Pike syknęła, gdy zapałka szybko się wypaliła a mały płomień sparzył opuszki palców. Złodziejka wyrzuciła zapałkę i zatrzymała się, wpychając brudne paluchy do ust. Zaraz dało się słyszeć jak odpala kolejną zapałkę. Clem zerknęła na towarzyszkę i ruszyła dalej. - Jak myślisz, dokąd to prowadzi?
- Różne przypadki chodzą po ludziach. - Podała Hajni pod zwątpienie fart i odporność na wypadki Clem. Nadal trzymała się z tyłu, ostrożnie stawiając kroki, jakby na ziemi mogłyby się znajdować jakieś pułapki, zapadnie i czart wie, co jeszcze strasznego przyszło do głowy panience Orosz. - Czart wie. - wzruszyła bezradnie ramionami.- Moim zdaniem, nic dobrego.
- Przestaniesz marudzić!? Pike podniosła głos, nie zamierzając się przyznać, że gadanie Hajni ją stresuje i przywołuje na myśl złe obrazy. A przecież nie przyzna się, że może bać tego co w tunelu. Chociaż gdyby wiedziała kto tam jest, to nie zawahałaby się przed strachem!
- Już przestaję marudzić. - wyszeptała, jakby ktoś trzeci mógł ją usłyszeć. Po trzech następnych krokach: - Po prostu... Istnieją przyjemniejsze sposoby spędzania czasu. Książki, czekolada, lemoniada, pikniki, karty, szachy, można też rysować lub pisać wiersze. Potrafisz piec lub gotować? - starała się być miła.
Clem znowu sie zatrzymala i odwrocila sie ku kolezance w tym saym momencie, gdy ciemnosc znowu je pochlonela. - Po co? Nie jestem kura domowa. Odrzekla, dziwiac sie pytaniu. Blask znowu rozjasnil twarz Pike, ,nadajac jej upiorne wrazenie.
Joel miał wbić w ziemię łopatę, gdy do jego uszu dotarł jakiś odległy kobiecy głos. Było tak jak przewidywał - prędzej czy później będą się zdarzali nieproszeni goście i tak było pewnie tym razem. Nie wbił łopaty, nadsłuchując z której strony dochodzi głos. Nie gasił jeszcze świecy a tam gdzie się znajdował prowadziła tylko jedna odnoga. Starał się wytężyć słuch... czy usłyszał ponownie odległy a może teraz bliższy dźwięk rozmowy?
- No! Tylko się pytam, a ty od razu traktujesz to jako atak. Staram się być miła, więc pytam się, co lubisz robić? Kiedy twarz Clem nabrała płomiennej poświaty, Hajni zrobiła krok w tył. - I na co tobie te zapałki!? I tak nie widzisz dalej niż na długość ręki!
Zły skręt... Pomyślał Joel ponownie słysząc dźwięki rozmowy dochodzące z oddali. Wziął świecę w jedną rękę, w drugą wziął łopatę i zaczął iść korytarzem w stronę odgłosów. Jeden załom, drugi załom... był już o wiele bliżej i mógł słyszeć pojedyncze słowa o ile padną. Szybkim i mocnym dmuchnięciem zgasił świecę i wsadził ją sobie do kieszeni gdy odlał z niej roztopiony już wosk. Zaczął się skradać po ścianie, ostrożnie stawiając kroki. Chciał się dowiedzieć kogo przygnało w JEGO tunele. Nasłuchiwał z łopatą gotową do plaśnięcia kogoś w potylicę... lub wbicia jej komuś w bebechy.
Szły środkiem, co jakiś czas rzucając pojedyncze zdania. Płomyczek zapałki sprawiał jedynie, że mrok z punktu widzenia dziewczyn wydawał się jeszcze ciemniejszy. Przodem szła odważniejsza, na której twarz padało migoczące światło zapalonej zapałki. Strachliwa znajdowała się niecałe dwa kroki za nią, ale na ucho, ciężko by być pewnym tej odległości. - Bez żadnego przygotowania? - spytała ta, której nie było widać. - Ja wolę takie rzeczy planować jak już. Ty pewnie jak zobaczysz, to od razu idziesz. Prawda?
P.S Me gusta, to przez zapałki Clem, oczy dziewcząt nie mogą się przyzwyczaić do panującej ciemności, a Joel zgasił świecę, więc ma przewagę. Dziewczyny wymieniają się krótkimi zdaniami, ale i tak idą środkiem tunelu. Moim zdaniem, to powinny dać się zaskoczyć (a nawet przejść obok nieruchomego Joela) i pominąć w tym przypadku test na percepcję. Chyba, że Joel się ruszy, to możemy zrobić test na percepcję Joel i Hajni, gdzie Joel dostanie +5 lub +7 do wyniku rzutu.
Jeden z głosów zidentyfikował jako głos kobiecy, należący do osoby mającej nie więcej niż dwadzieścia pięć lat. Drugiego jeszcze nie udało mu się rozpoznać, był chyba wciąż zbyt daleko. Ruszył dalej w stronę głosów i przystanął dopiero gdy był już naprawdę blisko. Poznał to po nikłym świetle zapałki i dopiero wówczas poznał właścicielkę drugiego głosu. Dwie młode dziewczyny szukające wrażeń w miejscu, w którym nigdy nie powinny były się znaleźć. Joel pytał siebie w duchu gdzie znajduje się granica nieodpowiedzialności i głupoty młodych ludzi, pchających się do tuneli bez żadnego przygotowania, z zapałkami jako jedynym źródłem światła. Pytał się siebie bo zapomniał o tym, że sam był kiedyś młody i robił równie głupie rzeczy jak i one. Jego młodość zdechła dawno temu. Obserwował, co będzie dalej. Pozostawał chyba niewidoczny, a nawet jeśli było go widać to nie przejmował się tym.
- Nie zauważyłam, żebyś zaplanowała. Clem pokręciła głową, nieubłaganie zbliżając się do ukrytego Joela. Zapałka znowu się wypaliła, a Pike syknęła, gdy płomień dotknął palców. Złodziejka zatrzymała się, wpychając mapę pod pachę i wygrzebując z pudełka kolejną zapałkę.
Uuuu... zapałka zgasła. Joel miał perfekcyjną okazję ku temu, aby zaskoczyć gówniary i napędzić im takiego stracha, by nigdy więcej nie chciały tutaj wracać. Joel odbił się od ściany, odstawił łopatę i ruszył powolnym krokiem w kierunku gdzie ostatnio widział płomień zapałki. Zaczął nucić piosenkę* (miał brzydki chrapliwy głos gdy śpiewał), którą kiedyś słyszał w radiu. Stawiał głośno kroki, już nie bawiąc się w chowanego. Wyjął nóż. - " Gdzieś w głę-bokich ciem-noś-ciach..." - Kopnął kamień i użył noża, aby rysować jego krawędzią pobliską ścianę. Echo roznosiło wszystkie dźwięki idealnie. - "... wyjąca bestia słysza-ła nasze roz-mo-wy..." - Był coraz bliżej i wyglądało na to, że przyspieszył. W drugiej ręce trzymał już zapalniczkę, gotową do odpalenia. - "... uciekaj-my więc w gęstą noooc, bo światło zgasło..." - Zapalił zapalniczkę i urwał śpiew, tak samo urwał się dźwięk ostrza rysującego kamienną ścianę. Znajdował się maksymalnie siedem, może osiem kroków od idącej przodem Clementine. Obydwie dziewczyny zobaczyły poobijanego i podrapanego na twarzy mężczyznę w okularach, opierającego ostrze noża na swoim policzku. - ... Którą z was Cnoteczki zajebać i zjeść pierwszą? - Zapytał niewinnym głosem, po czym zapalniczka zgasła a on ruszył do przodu, kopiąc kolejny na swojej drodze kamyk.
Clementina wstrzymała próbę odpalenia zapałki, ledwo tylko raz przejeżdżając jej końcówką po boku pudełka. Złodziejka poczuła nieprzyjemny dreszcz na plecach i instynktownie spojrzała przed siebie, chociaż i tak nic nie widziała. Śpiew i towarzyszący temu zgrzyt ostrza na ścianie, był upiornym elementem tajemniczych tuneli. Pike niemal nie upuściła zapałek i mapy, gdy jej dłoń powędrowała do kieszeni, by złapać za scyzorek. Zastygła jednak w bezruchu, gdy głosy zastąpił płomień zapalniczki. Dziewczyna wbiła spojrzenie w typa, który pojawił sie tak nagle przed nimi i cofnęła o krok, gdy usłyszała jego słowa. I może harda, może bezczelna, ale mimo wszystko wiedząc gdzie jest granica, Pike zrównała się z Hajni i złapała ją za rękę, gdy tylko światło znowu zgasło. Bez słowa pociągnęła koleżankę za sobą i puściła się biegiem przed siebie.
Hajni czuła się dziwnie, jakby to, co się widziała i słyszała było niezrozumiałym koszmarem. Z transu wyrwała ją Clem, która o mało na nią nie wpadła i pociągnęła za sobą. Biegła, nie zadawała pytań, nie było czasu na to.
Był ciekaw czy został rozpoznany jako ten okularnik, który niemal spalił jedną z dzielnic w slumsach, jako ten który zadźgał brutalnie Fitzroyową. Chyba nie. Jakby nie patrzeć teatrzyk, który odegrał poskutkował dokładnie w taki sposób w jaki chciał. Dziewuszyska runęły biegiem przed siebie, w kierunku z którego przyszły. Joel zawył dziko i ruszył biegiem za nimi. Nóż miał gotowy do zamachu ale błądzenie w totalnych ciemnościach na wyczucie nie wróżyło niczego dobrego a świeczki też nie chciał zapalać. Nie było zresztą sensu, od pędu ogień gasłby natychmiast. Czy dziewczynom uda się uciec po omacku przed Joelem, czy uda mu się je dogonić i którąś z nich obalić na ziemię?
Bieg ciemnymi tunelami jest niebezpieczny, miejmy nadzieję, że w jutrzejszej Kronice nie będzie informacji o dwóch trupach nastoletnich dziewcząt.
Hajnalka nie miała zbyt dobrej kondycji. Czuła, że powoli opada z sił, nawet po krótkim biegu. Jednak łapska Joela póki co jej nie dopadły.
Zmieniamy kolejność! Pierwszy rzuca Joel, kostki 2k6 na kondycję. Jeżeli przekroczysz 20 punktów, udaje Ci się złapać Hajnalkę. Jeżeli nie przekroczysz - potykasz się i prawie wywracasz, co cię spowalnia.
Hajnalka, jeżeli Joel przekroczy 20 punktów rzucasz 2k6 na reakcję. Jeżeli przekroczysz 25 punktów - wywijasz się Joelowi i biegniesz dalej, przy niepowodzeniu mężczyzna trzyma cię w silnych łapskach. Jeżeli Joel nie przekroczy swojego progu, biegniesz dalej, słysząc, że napastnik z tyłu się o coś potknął. Czujesz ból w nogach, jednak dzięki nagle zwiększonej odległości między wami, a Joelem jesteś chwilo bezpieczna.
Clem, jako osoba o najlepszej kondycji, wysuwasz się przed Hajnalkę. Rzucasz jednak na ślepy los: Parzyste - masz szczęście, biegniesz przed siebie o nic nie zahaczając. Nieparzyste - na twojej drodze leży stała, zmurszała cegła, potykasz się o nią, zdzierając kolano.
Piszecie zgodnie z ustaloną przeze mnie kolejnością! Będę opisywać aktualną sytuację w każdym następnym poście!
Bieganie po omacku w gęstych ciemnościach nigdy nie popłaca. Joel biegł i choć był blisko to potknął się i omal nie wywrócił. W trakcie łapania równowagi machnął nożem i z trzaskiem rozciął materiał na plecach Hajnalki, jednak poza tym nie doszło nawet do najmniejszego rozcięcia jej skóry. Zaklął wściekle gdy dziewczyny zaczęły się od niego oddalać i ruszył za nimi w pogoń, choć spowolnienie dało im sporą przewagę.