Niewyraźny wzrok zatrzymał na otworzonej dopiero co kartce. Zamrugał kilkakrotnie i wziął głębszy oddech, starając się nie wydawać przy tym więcej dźwięku. Położył palec na stronicy kajetu i przejechał nim w dół. W pewnym momencie zmarszczył brwi. To było... podejrzane. Cała rodzina... Mamusia...
Nie pytał o szczegóły. Chyba nie powie nagle ...cała rodzina, ale Fanny to braciszku... nie zapraszaj! To byłoby przesadą, nawet jak na Charlottę, w której żyłach płynie ta Oselowo-Marchantowska krew.
- Będę miał trochę czasu w porze obiadowej, wieczorem mogę przesunąć spotkanie i wtedy trochę więcej czasu w porze kolacji... więc jak uważasz, Charlotte. - odparł zachodząc w głowę co takiego się stało. Nie był domyślny w podobnych sprawach. Wystarczy sobie przypomnieć jak zareagował na wieść, ze będzie ojcem!