Jest to jedno z kilku miejsc na terenie festynu gdzie można usiąść przy stoliku, napić się kawy lub herbaty i spokojnie (mniej lub bardziej) porozmawiać. Kwadratowe, drewniane stoliki poustawiane są w niewielkich ilościach od siebie zapewniając jednocześnie jednak komfort. Nad głowami klientów rozpościera się lniana płachta chroniąca przed promieniami słońca. Zapobiega to też nagrzewaniu się metalowych krzeseł. Kawiarnia znajduje się nieco w rogu, dzięki czemu wydaje się być nieco bardziej na uboczu. Nie widać stąd sceny, jednak połykacze ognia, tancerki czy akrobaci nie pomijają tego miejsca.
Smarkacz pocił się i denerwował. Nie chciał zginąć. Czy ze wszystkich bandziorów, musiał trafić akurat na okrytego ciemną sławą Joela Millera? - U... umiem... - podskoczył i wyjąkał wyciągając z kasy garstkę ril. - Pro... pr... proszę mnie nie z-z-zabijaćć - wyraźnie zbierało mu się na płacz. Łzy nie leciały z oczy tylko dlatego, że był zbyt wystraszony. Trzęsącą się ręką podał Millerowi torebkę, w którą upchnął pieniądze z kasy. W tej samej chwili zza zaplecza wyszedł drugi kelner. Spojrzał na Millera skonfundowany, zatrzymał się w pół kroku, w pół słowa. Rozważał, czy powinien krzyknąć, czy milczeć. Nie miał pojęcia, czy łyzy mężczyzna w okularach nie ma przypadkiem broni.
- Zajebiście. - Skwitował słowa potwierdzające umiejętność czerpania garściami. - Jak nie chcesz umierać to stul mordę i podaj mi tę torbę. Wyszarpnął ją z jego rąk niemal ze sportową zwinnością. Natychmiast wepchnął sobie torbę do kieszeni w tym samym czasie zauważając drugiego kelnera wychodzącego zza zaplecza. Posłał mu wielki uśmiech i zwrócił się od razu do młodziana, który go tak godnie obsługiwał. - Idź do swojego kolegi i poinformuj go, że znajdę i zajebię was wszystkich jeśli którykolwiek z was podniesie wrzask na temat tego co tu właśnie zaszło. Oznajmił to normalnym tonem, jakby rozmawiał z nim właśnie o walorach sztuki współczesnej. - No już już, na co czekasz? Wcale nie dawał mu czasu na odpowiedź. Miał zamiar odwrócić się i wmieszać w tłum dopiero wtedy gdy młodzian przed nim ruszy zad i pójdzie przekazać nowinę swojemu koledze po fachu. Spojrzał wyczekująco na twarz młodego, zastukał palcami po blacie.
Chłopaczek z trudem utrzymywał łzy w kącikach oczu. Podskoczył lękliwie, kiedy Joel szarpnął bojąc się, że zaraz go zabije. Kiwał jedynie posłusznie głową myśląc, że to mu w czymkolwiek pomoże. Zahukany i spanikowany zdołał wyseplenić: - Ta-a-aa-k...! - odwrócił się do Millera plecami i modląc się w duchu o to, by ten mu w nie nie strzelił ruszył powoli w stronę zaniepokojonego kolegi.
K6 Losowa: 1,6 - kobieta siedząca przy pobliskim stoliku zaczęła się Millerowi bacznie przyglądać. 2,3- Joel ma czystą drogę ucieczki. 4,5- Joel spokojnie wychodzi z kawiarni, lecz nieopodal kręci się policjant.
4,5 - Joel spokojnie wychodzi z kawiarni, lecz nieopodal kręci się policjant.
Joel odwrócił się na pięcie gdy młodzian poszedł powiadomić swojego kolegę zgodnie z jego instrukcjami i opuścił kawiarnię. Zanim jednak wmieszał się w tłum zdążył zauważyć policjanta kręcącego się w pobliżu. Sprawa z mundurowym zawsze śmierdziała niepotrzebnym ryzykiem, tak więc Joelowi nie pozostało nic innego jak próbować oddalić się jak najszybciej od miejsca przestępstwa. Zmierzał w kierunku wyjścia z centrum, uważając na to aby nikogo nie trącić ani nie zawadzić niepotrzebnie. Najważniejsze teraz było to aby nie zwracać na siebie uwagi i wmieszać się w tłum. Czy mu się uda?
Joel był ostrożny. Wtapiając się w tłum musiał jednak pamiętać o tym, że pracownicy kawiarni na pewno zaraz zaalarmują policję o jego niecnym występku. Wszystko potoczyło się jednak zgodnie z myślą Millera. Czy tego chciał czy nie, kilka osób go jednak widziało, i następnego dnia, gdy sprawa na nowo wybuchnie w prasie, pojawią się też świadkowie z donosami i zeznaniami na posterunku.
K6 Losowa: 1,6- skubany szczęściarzu, udało ci się ukraść 300 Kredytów! 2,5- W torbie znajduje się 200 Kredytów 2,4- Kelner zapakował do torebki 100 Kredytów
Otrzymujesz także +2 punkty do Kradzieży i +1 do inteligencji.
1,6 - skubany szczęściarzu, udało ci się ukraść 300 Kredytów! Yay!
Czmychnął z elitarnej strefy bez większych problemów. Dopiero gdy dotarł do slumsów przeliczył zabrane kelnerowi pieniądze. Było tego aż trzysta kredytów! Jego oczy świeciły żądzą zysku i bestialską satysfakcją. Zniknął w jednej z bocznych uliczek.