Również się zaśmiał. Cały Crow. Łatwiej byłoby wyciągnąć chińskimi pałeczkami naoliwione ziarnko grochu z miski, niż cokolwiek z Ravena. Ale czy przypadkiem Patrick nie był taki sam? Wieczne niedomówienia, manewry wymijające. Tyle tylko, że Moncreiff potrafił być w tym o wiele bardziej przyjemny niż jego policyjny przyjaciel.
- Będę pamiętać jakie wartości przyświecają ci w życiu, gdy przyjdzie mi potrzebować pomocy na policji. - rzucił pogodnie i odstawił pusty już kufel piwa. - Siłowanie odpada, ale może... Cholera, nie wiem, rzucanie do puszek? Chyba że się wynosimy z tego przybytku pozerstwa, a biorąc pod uwagę godziny wieczorne, pewnie także nierządu.