Liliane była wyraźnie poddenerwowana. Dzwoniła do Nicka, ale ten nie odbierał. Nie było go też w pracy. Gdzie on się do cholery szlajał, mogła zginąć!! - Och pani Marchant. Nie mogę się skontaktować z Nico, nie wiem gdzie on się podziewa... - jęknęła - Był wybuch w moim mieszkaniu, rąbnął bojler w łazience. - dramatyzm pełną gębą.
- Och, Lily. To ty - założyła nogę na nogę. - Nicolas jest u mnie. Rozmawialiśmy o waszym weselu, przyszłości, dzieciach. Popatrzyła na Bubusia, który turlał się po podłodze. Plamy na dywanie nie zauważyła. Ale coś jej tu śmierdziało. - Jak to, rąbnął bojler? Że wybuchł?
A to dziad parszywy ! Zamiast wspierać narzeczoną, to on się szlaja po seksownych, byłych sąsiadkach ! Już ona ma nagada do słuchu. - Tak! Z łazienki nic nie zostało - mówiła drżącym z emocji głosem - Och, pani Marchant, ale to tragedia ! Co prawda, mi nic się nie stało, choć serce do tej pory mi wali...ale była u mnie Emily Black, poszła umyć ręce i wtedy wybuchł ten bojler i na nią runął - głos jej się załamał.
Lily zmarszczyła czoło. Co niby Fanny miała do jej łazienki? Była skromna, ale czysta! ... Och nieważne i tak ją kochała. - Na szczęście nie - powiedziała drzacym głosem - Ale straciła rękę i nogę. Chciałam z nią porozmawiać po zabiegu, ale ten... - zamilkła na chwile, bo nie wypada klac przy szefowej. - ... jej mąż, mnie kazał usunąć z sali, ma Pani pojęcie? Przyrzekam, że tego pożałuje .. - głos miała msciwy - Proszę powiedzieć Nico by po mnie potem przyszedł, z nerwów nie mogę zrobić kroku..
To nie chodziło o to, że coś nie tak było z łazienką Lili. Chodziło to, że była w niej Blackowa! - Straciła... na wszystkie maszyny! - może i niałą gdzieś Emily Black, ale to co usłyszałą było szokujące. Może Lily miała wadliwy bojler w mieszkaniu? - Mam nadzieję, że ją poskładają szybko. No i... wybacz że to mówię, moja droga, ale... wcale nie dziwię się Blackowi, że tak zareagował. W końcu to jego żona. Zdradza ją z byle kurwami, ale to żona! Bubuś ziewnął co sprawiło, że Fanny poczuła się nieco lepiej po takich szokujących doniesieniach. - Oczywiście, że mu przekażę. Skandal. Nawet w spokoju pogotować z przyjacielem nie można!
Lily prychnęła pod nosem. Tez mi coś! Black nagle przykładny mąż. - Przylazl tylko by ludzie nie gadali, to tyran. Był wściekły a nie zmartwiony - fuknela - Z całym szacunkiem pani Marchant, ale zawsze można rzeczy załatwiać po ludzku, a nie jak ostatni slums, siłą! — wzięła głęboki wdech bo taka była oburzona. - Mam nadzieje, ze się Pani dobrze czuje - odchrzaknęła
- A nie byłaś ostatnio jedynie fałszywą przyjaciółką Emily Black, by nasmarować na nią w jakimś późniejszym artykule? - zapytała Podejrzliwie Fanny. Coś tu było nie tak, czemu tak żarliwie zareagowała? Zaprzyjaźniła się z Blackową i teraz spiskowały? Ha, Henry też był tyranem! Pewnie lubi się z Blackiem. Tak pomyślała, ale zaraz to w głowie odszczekała. Przypomniała sobie, że jej mąż odebrał jego żonie dziewictwo. I jakoś mimowolnie poczuła do Emily niechęć, zamiast codziennej obojętności. - Słucham? A! Tak. Niedługo będzie nas troje i mam wrażenie, że dziecko ma się wspaniale - uśmiechnęła się i dotknęła brzucha, owocu maślanej nocy na kuchennym stole.
- Owszem, ale co by nie było, tyrani nie mają u mnie wybaczenia, pani Marchant. Gdyby pani mąż był tyranem, to bym walczyła o Panią do ostatniej kropli krwi. Fanny wiedziała o frministycxnych zapedach Lily, wiec pewnie nie była zdziwiona. - Na szczęście, pan Marchant jest porządnym człowiekiem i dżentelmenem.. - westchnęła, z trudem mówiąc to głośno - Więc nie musze.
- Mój mąż mnie kocha i jest wspaniały, Lili - oznajmiła, choć to było zupełnie sprzeczne z tym co przed chwilą usłyszał Nicolas. Fanny w ciąży zmieniała zdanie jak w kalejdoskopie. Już na dobre zapomniała o pociętych rzeczach. - Ale na pewno ci powiem, jeśli mu się odwidzi. Będzie tego żałował! - zachichotała cioteczkowym śmiechem, jakby opowiedziała wyśmienity żarcik w stylu "no pokaż jaki z ciebie kawaler". - No, dobrze. Zaraz powiem Nicolasowi, żeby wracał do ciebie, moja słodka. Wcale nie chciała mu tego mówić. W sensie teraz. Miał zmielić mięso!