Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Zrujnowana dzielnica mieszkalna

Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 1786
Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Sob Lut 22, 2014 10:51 am

First topic message reminder :

Zrujnowana dzielnica mieszkalna - Page 19 QhgN3S9

Zrujnowana dzielnica mieszkalna styka się z Trzecią Strefą. Odważni mogą dotrzeć do niej skrótem przez Boczną Uliczkę.
To miejsce jest puste i martwe, jak jego dawni mieszkańcy, których podobno wciąż można znaleźć pod gruzami, tak jak ich skarby.
Sylvia Valmount
Sylvia Valmount
Liczba postów : 1574
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 12:26 pm

- Żebyś trafił, znasz to miejsce. Nie ma w tym żadnego filozoficznego podłoża. - odparła.
Sylvia była emocjonalnie ciut niedorozwinięta, a nawet wadliwa. Dlatego nie przywiązywała uwagi do tego, że większość mieszkańców tego domu już nie żyje. Została tylko Mia.
- Kendra gdzie teraz jest? Na posterunku? Ogarnij to i mi powiedz, musze umiejętnie do niej dotrzeć.
Nathan Lamb
Nathan Lamb
Liczba postów : 1465
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 12:49 pm

Pominął jej wypowiedź, mrok rozjaśniał tylko jarzący się papieros, jej i jego.
- Nie wiem, albo posterunek albo sierociniec, jutro to sprawdzę - zamyślił się na chwilę dał kilka kroków stając obok kobiety.
- Jutro dam ci znać, muszę iść... - rzucił ruszając w stronę wyjścia.
Dziwny był to człowiek, co się stało z tym Lambem z tamtej nocy, może śmierć Walkera jednak wpłynęła na niego w jakiś sposób. Tuż przy wyjściu zatrzymał się. Wbił wzrok w podłogę. Milczał.
- Przepraszam, nie chciałem tego - rzucił dość wyraźnie, po czym wyszedł na ulicę by ruszyć powoli w stronę miasta.
Sylvia Valmount
Sylvia Valmount
Liczba postów : 1574
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 1:15 pm

-Dobrze.-odpowiedziała jedynie.
Wodziła za nim wzrokiem, jak samica kyarra za ofiarą, choć bez tej agresji i chcicy mięcha w oczach. Pewnie pozwoliłaby mu odejść, sama siedziałaby tu jeszcze trochę, zastanawiając się w jakim momencie swojego życia właśnie się znalazła. Pewnie doszła by, że w chujowym.
Potem jednak Lamb przeprosił. Odwróciła głowę. Rzuciła niedopałek na ziemię i zdusiła go butem.
- Wiem, Nathan. - powiedziała dość smutno, podchodząc do niego i biorąc pod ramię. Zaczęli iść w stronę miasta.
Nathan Lamb
Nathan Lamb
Liczba postów : 1465
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 1:25 pm

Nie mówił nic po prostu szedł. Długo w milczeniu mijając kolejne rozsypane budynki. Z każdym kolejnym krokiem nabierały wyglądu, to znak że do slumsów było nie daleko, za chwilę zaczyną sie budynki te pomieszkiwane przez dzikich lokatorów.
On i ona stali po dwóch stronach. Byli tacy różni i tacy podobni.
- Chciałaś mnie zastrzelić? A może wciąż chcesz? - rzucił, widział kaburę przy jej boku, nie wiedział czy miała broń, ale na pewno nie nosiła w niej lizaków.
Zatrzymał się.
- Tutaj musimy się rozstać... - stanął na przeciwko niej jego oczy przysłaniało rondo kapelusza. Sięgnął dłońmi po jej dłonie dał krok do przodu.
- Jak będziesz chciała mnie zabić... celuj dobrze - szepnął.
Sylvia Valmount
Sylvia Valmount
Liczba postów : 1574
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 1:33 pm

Szła w milczeniu, wpatrujac się w dal. Słysząc pytanie uśmiechnęła się kącikiem ust. Przekręciła głowę w jego stronę, nadal nic nie mówiąc. Chwyciła jego dłonie.
-Gdybyś miał być martwy nie wracałbyś teraz do miasta. Ciesz się Nathan, oszukałeś przeznaczenie.
Zostawiła jedną rękę, pomiędzy jego obiema, a swoją drugą sięgnęła do jego podbródka, by podnieść mu głowę i popatrzec w oczy.
-Dobra rada, panie policjancie, ale raczej z niej nie skorzystam.
Nathan Lamb
Nathan Lamb
Liczba postów : 1465
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 1:39 pm

Uśmiechnął się lekko gdy sięgnęła dłonią po jego podbródek. To było jak zaproszenie, tylko do czego. No cóż chyba czas zaryzykować.
- Jeśli ktoś nas razem zobaczy będziesz miała przechlapane - gdy tylko skończył jego usta powędrowały do ust Sylvi, krótki pocałunek jednak było coś w nim innego niż tylko pożądanie, może pożegnanie, a może jeszcze coś innego?
- Daj mi trochę czasu a będziesz wiedziała że nie jestem takim gnojem za jakiego mnie masz ty i inni, jeszcze trochę.
Sylvia Valmount
Sylvia Valmount
Liczba postów : 1574
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 28, 2015 1:53 pm

Parsknęła krótko nim nie zamknął jej ust swoimi ustami. Faktycznie, miałaby przechlapane. Nie była tylko niewinną dziewczynką ze slumsów. Maczała palce w zbyt wielu ciemnych interesach tego miasta, żeby tak sobie spokojnie spacerować z gliną. Na razie jednak była nietykalna. Chłopaki Pearsona jej nie tkną, nie wiedziała jednak co z bandą Joachima. Jednak nie nadepnęła mu na razie na odcisk, więc mogła być spokojna. Chyba...
-Tak? Dobrze, zatem cierpliwie poczekam, żebyś to udowodnił.-odpowiedziała.-Do zobaczenia.
Puściła jego dłonie i oddaliła się w swoim kierunku, żeby skrótami pójść do domu.

/zt
Kendra Kenway
Kendra Kenway
Liczba postów : 746
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Sro Wrz 02, 2015 12:08 pm

<- Ukryta strzelnica

I znów kroki ją poniosły tutaj. Znów przekroczyła zrujnowany murek, znów wkroczyła w niepewnie stojące ściany, znów mijając dawny hol, przejechała dłonią po pozostałościach tego, co kiedyś było jej pokojem.
Nie wiedziała dlaczego tu przychodzi. Przecież to niczego nie zmieni. Nie wróci życia jej bliskim, nie cofnie czasu. Jednak niczym to dziecko błądzące we mgle, które napotkało jakiś ślad, wracała tu nieprzerwanie.
Zajrzała dalej, tam gdzie do tej nie pory nie ważyła się zajrzeć, z obawy przed tym, że mury nie wytrzymają. Tam kiedyś musiała być sypialnia rodziców. Może znajdzie coś ciekawego ? Przymknęła na moment powieki, wdychając zapach gruzu i stęchlizny. Mogła przecież użyć wyobraźni.
Otworzyła oczy. Wszystko było na swoim miejscu. Zegar z kukułką wisiał na ścianie tapetowanej w małe kwiatuszki. Tata zawsze psioczył na mamę, że było tu zbyt..."kobieco". Duże łóżko, na którym uwielbiała się bawić stała nienagannie zaścielane, nieznaczny powiew wiatru wprawiał muślinową firankę w delikatne pląsy...
W rzeczywistości nie było tu zbyt wiele. Resztki popalonych mebli, zwęglone ściany, zegara z kukułką tym bardziej już nie było...ale od czego miała wyobraźnie?

/zt
Theresa Reebentoff
Theresa Reebentoff
Liczba postów : 2377
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Sro Gru 16, 2015 12:45 pm

/ po przeskoku - maj 2866

Piasek uderzał o metal, gdy Theresa jechała przez zrujnowaną dzielnicę miasta. To miejsce nie miało dla niej żadnego znaczenia, wojna odcisnęła tu swoje piętno, ale przecież to nie dotyczyło Reebentoff. Niemniej jednak czuła się tu w pewien sposób... Jak w domu. Jej wnętrze było przecież równie zrujnowane. Miała jeszcze czas, by zawrócić, by zapomnieć o podjętych decyzjach. Ale nie zrobiła jego. Nie wierzyła w ukojenie, nie wierzyła w odkupienie swej duszy, ale w jakiś dziwny paradoksalny sposób myślała o zadośćuczynieniu. Na swój sposób. Bo nie zamierzała być przecież Matką Theresą dla uciśnionych. Chociaż... Kto wie. Była przecieć pokręcona jak zepsute sprężyny w zegarkach.
Słońce wnosiło się majestatycznie ku zenitowi, choć było mu jeszcze do niego daleko. Wciąż ukrywało się za zrujnowanymi przez wojnę i czas budynkami. Theresa zwolniła, aż w końcu zgasiła motor, by dalej po prostu go prowadzić. Szukała odpowiedniego miejsca. W końcu znalazła budynek odpowiadający jej oczekiwaniom. Zdecydowanie nadgryziony przez czas, trochę zdewastowany, zupełnie mało interesujący, nie było w nim nic, co przykuwałoby uwagę. Z trudem wprowadziła do niego motor, znów się rozejrzała. Połamane sprzęty domowe, zniszczone ściany, niektóre całkiem rozwalone, belki leżące pod ukosem. Nie było tu czego szukać. Idealne miejsce. Theresa utorowała sobie z trudem drogę do najbardziej zniszczonego pokoju, gdzie postawiła motocykl. Przysunęła do niego fotel, nakryła paroma deskami, a potem znalazła jakieś stare prześcieradło, ktorym okryła wszystko, przypruszyła to wszystko piaskiem, kamykami i jeszcze patowa deskami. Całość wygladała, jak nakryty szmata porzucony przed wojna mebel. Nic ciekawego.
Theresa usiadła po turecku na podłodze, wyjęła z plecaka cześć rzeczy. Między innymi nożyczki, uniosła je na wysokości oczu, zapatrzyła na ostrze, po czym rozpuściła włosy. Kasztanowe loki rozlały się po ramionach, opadły lekko na twarz. Było jej szkoda. Z całego theresowatego życia Reebentoff najbardziej było szkoda długich kasztanowych włosów. Nie mogła mieć jednak żadnych sentymentów. Wzięła w dłoni gruby kosmyk włosów, naciągnęła i obcięła. To samo zrobiła z całą resztą, a po parunastu minutach miała już krótką fryzurę i grzywkę. Bez makijażu, w nowych włosach wyglądała nie tylko na młodszą, ale i na kogoś zupełnie innego. Theresa Reebentoff nigdy nie pozwoliłaby sobie na taki wygląd. Potem założyła męski sweter. W promieniach budzącego sie do sił słońca, Theresa wyglądała na niewinną. Może w tym momencie rzeczywiście była.
Przeszła do kolejnego pokoju, gdzie uważnie przyjrzała się podłodze, sprzętom, zakamarkom. W jednym miejscu deski były poluzowane i połamane. Sięgnęła ręką do dziury, by wybadać grunt. Nadawała się. Nawet jeśli rzuciłaby się komuś w oczy, to trzeba by było wiedzieć co i gdzie szukać, żeby to znaleźć. Theresa zawinęła w materiał broń, trochę amunicji, morfinę i 1000 K, a następnie to zawiniątko upchała do dziury, w bok, pod podłogę. Wsadziła tam tez troche połamanych desek i wszystki przysypała piaskiem. Bym wszędzie, więc nie było w tym nic dziwnego.
Nadal na klęczkach, Theresa... Nie, teraz już Holly, podniosła głowę do góry, zapatrzyła się w zniszczony sufit. Równie dobrze mogłaby tak wyglądać jej zdewastowana dusza. Nabrała głęboko powietrza i wstała. Zarzuciła na plecy plecak, w usta wsadziła papieros. A następnie dynamit schowała w innym miejscu.
Słońce było już lekko po swoim najwyższym punkcie, gdy Holly ruszyła pieszo do miasta.

ZT
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Pon Mar 14, 2016 12:47 am

/Szpital psychiatryczny, po przeskoku

Tęga broda poniekąd już mu wadziła. Bywało tak, że okruszyny jedzenia wplątywały się między te gęste włosy, a potem nie mógł jej okrzesać, wyciągnąć tego brudu ze środka. Dostał raz przeokropnych drgawek. Pieniły się usta od żółtej śliny, wszystko poszło na tę cholerną brodę.
Ledwo co było widać innego niż tę cholerną brodę, cholerną brodę. Włosy miał bowiem już przydługie, nie aż tak zapuszczone, jednak do linii szczęki zwisające nierówno po bokach. Raz sobie przeczesał je równo z przedziałkiem i tyle mu tego zostało z ładu, estetyki jakiejś, kiedy się wszystko poczochrało, łącznie z tą brodą, brwiami, włosami.
- W tamtej uliczce powinien być, ostatnio tam właśnie sypiał. - powiedział chłopak, który pomagał Nedowi przebyć drogę ze szpitala aż tutaj, na stare, zrujnowane osiedle. Co sobie myślał? Co wyobrażał, kiedy jeszcze miesiąc temu opatrywał mu rany jakimiś resztkami materiałów skradzionych z pierwszej lepszej placówki medycznej. I tak brakowało im środków. Dostawał okruszyny. Nie pomogło, choć czasem udało się dostać coś lepszego niż jakieś zioła.
- Tato? - zabrzmiał zaniepokojony głos. Wyglądało jakby kość obleczona w cienką skórę wsparła się właśnie na kawałku ściany.
- Idź, idź... - machnął drugą ręką i odepchnął się, wyprostowawszy za moment.
- To już za rogiem, zobaczysz. - Chłopak ruszył przed siebie. Dotarli w końcu do jakiegoś niezbyt zrujnowanego stanowiska. Miał nad głową jakiś dach. Z ubytkami, ale dach, który mógł uchronić przed niekorzystnymi wariacjami pogody, piaskiem, słońcem, ale nie zimnem nocy. Nawet w szpitalu gdzie przebywał od jakiegoś czasu trzeba było się okrywać. Weszli więc razem do środka.
- Miller? - usiłował wywołać go na zewnątrz. O ile go w ogóle zastali.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Pon Mar 14, 2016 2:41 am

/ początek - w jakiś czas po napadzie na kawiarnię

Miejsce które sobie uwił do spania nazywał domem, choć tak naprawdę ta rudera w niczym nie przypominała domu. Dwa pomieszczenia z zapadniętym dachem, korytarz w całkiem dobrym stanie i mały pokój niechybnie będący niegdyś kuchnią, w której brakowało części czwartej ściany i kawałka dachu. Jakimś cudem dach nad korytarzykiem wytrwał i pomimo dziur dawał jakąś słabą ochronę przed piachem i słońcem. Wszystkie swoje rzeczy Miller chował w starej kuchni na wypadek gdyby musiał natychmiast opuścić to miejsce - wychodził z założenia że nikt tam niczego nie będzie szukał. W korytarzu znajdowała się jego główna siedziba. Oznaczało to tylko kupkę świeżych śmieci wyrzuconych na stare i posłanie z podziurawionych oraz zasyfionych przez pył do granic możliwości kilku koców, które udało mu się znaleźć niedawno w okolicy.
Zdawało mu się tylko, czy słyszał kroki i szelest piasku w przedsionku? Akurat leżał na posłaniu, tak więc podparł się łokciem i nadstawił brudne ucho w stronę wejścia. Dźwięk rozległ się ponownie. Nie mylił się. Zanim się poruszył już był gotów do szaleńczej walki i trzymał w ręce nóż.
- Miller?
Usłyszał całkiem obcy głos znający jego nazwisko. To ani nie wróżyło dobrze ani źle, aczkolwiek zadał sobie pytanie kto chciałby ryzykować zajmowanie jego czasu wiedząc kim jest i do czego jest zdolny. Dźwignął się z posłania i pospiesznie wyszedł z korytarza przez jeden ze zrujnowanych pokoi. Obszedł dom dookoła aż stanął naprzeciwko wejścia, którym wszedł Beowulf i jego towarzysz do przedsionka.
- Czego?!
Zawołał, przekrzykując pustynny wiatr chwilowo przybierający na sile. Wcale nie chował noża, tu były obrzeża i nikt kto był zmuszony tutaj zamieszkać nie bawił się w herbatki i miłe pogawędki. Przeważnie zastosowanie miała tylko jedna zasada. Albo Ty ich albo oni Ciebie.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Mar 17, 2016 1:53 am

Ned był na przegranej pozycji, ale nikt nie musiał o tym od razu wiedzieć. Jego atutem był umysł. Niezachwiany, czysty, piękny twór, któremu folgowała wyobraźnia nie przełamująca wszelkie mury i granice postawione ręką człowieka. Tenże właśnie zaprowadził go aż tutaj. Nie musiał osobiście go tropić. Wystarczył ów chłopak, któremu Ned przekazywał informacje, karmił go swoim słowem, dawał mądrość, jakiej na próżno szukać w tym zgniłym do kości świecie.
- Niczego… złego…! – odkrzyczał mu chłopak. Ned tymczasem obrócił się, trzymając jednej ze ścian. Nie miał zamiaru wychodzić na zewnątrz. Wszystkim co poczynił, żeby zwrócić uwagę Joela było ściągnięcie z głowy kaptura. Pokazał szpetną twarz, ale wiedział, że nie akurat Millera szczerze pierdoli to, że pokazał się w jego tymczasowym domostwie, cholerny Ned Beowulf. Machnął mu słabo ręką, żeby wszedł. Sam wtoczył się dalej na korytarz.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Mar 17, 2016 9:41 am

Niczego złego? Jasne.
Miał odpysknąć żeby w trymiga szczyl wynosił się z jego domu jeśli nie chce zostać zarżnięty jak pierwsza lepsza świnia z dobrym słowem na ustach ale jego uwagę przyciągnął drugi mężczyzna, którego głos usłyszał za pierwszym razem.
- A niech mnie kurwa kule biją. Sam we własnej osobie pieprzony Ned Beowulf. Rozgość się przyjacielu, rozgość i czuj się jak u siebie. Witaj w mojej wspaniałej rezydencji, zapewniam dziwki, alkohol i kilka ciał do rozczłonkowania.
Ładnie zaczął się ten dzień, doprawdy intrygująco. Wszystkiego mógł się spodziewać ale nie wizyty drugiego najbardziej poszukiwanego mordercy w tym mieście, którego twarz już naznaczyło życie w brudzie, chłodzie i smrodzie obrzeży. Życie tutaj nie należało do łatwych a sam Ned z tego co się orientował Miller był od niego starszy. Przestąpił kilka kroków do przodu i wszedł do środka, wcale nie chowając noża. Miał wszak do czynienia z potencjalnym szaleńcem mordercą oraz jego młodym pomagierem, w którym to upatrywał swoją pierwszą ofiarę dzisiejszego dnia na wypadek gdyby ta zaszczycająca obecność potoczyła się nie tak jak powinna. Stanął w progu, mierząc przenikliwym spojrzeniem twarz Beowulfa.
- To dla mnie wielki zaszczyt Panie doktorze. - Ukłonił się teatralnie w progu, parodiując wzorce kulturalnych zachowań. Zmienił ton głosu na poważny i rzeczowy. - Czemu zawdzięczam tę wizytę Ned? Tylko nie pierdol o kwiatkach, ptaszkach i podobnych duperelach. Z czym przychodzisz?
Obdarował go słodkim uśmiechem. Wyczuwał coś interesującego i nie chciał zbyt długo czekać na wyjaśnienia. Szybko się nudził ludźmi.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Kwi 14, 2016 12:46 am

W cholernych pałacach go gościł. Nie miało to większego znaczenia. Nie istniała nawet żadna ironia, że zwiedził już wszystkie strefy mieszkalne chyba poza slumsami, żeby znaleźć się tu. Bez choćby szans na osiągnięcie tego co sobie założył u początków swojego planowania zmiany świata na lepsze. Obiekt był wadliwy. On sam, on sam przejął nieodpowiednie do projektu, emocjonalne podejście. Jak Dedalus, o którym wszyscy zdali się zapomnieć.
- Niech jeszcze się od bicia powstrzymają. – powiedział biorąc zaraz głębszy wdech, rozszerzając obolałe żebra wartkim życiem.
Zmierzył go najpierw wzrokiem, a potem odczepiwszy się od ściany, odszedł kawałek, chwiejnie, wolno, w stronę jakiegoś wolno stojącego krzesła. Młody, który mu towarzyszył obserwował Joela uważnie, ale nic nie powiedział. Był świadomy, że od tej pory nie powinien zabierać głosu.
- Od razu do rzeczy przejdę. – powiedział usiłując się nie krzywić kiedy poprawiał się w na tym zasranym, kto wie czy nie naprawdę, krześle.
- Nie wiem czy jesteś zainteresowany, ale mógłbyś przyczynić się do… - zrobił przerwę, przecinek myślowy. – Nie chciałbyś się oczyścić z zarzutów lub zrobić coś z czegoś więcej? – zapytał. Przyczynić się do przekazania dobrych manier gościnności i nie tylko innym ludziom. – mówił spoglądając na wybrakowany sufit.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Kwi 26, 2016 11:06 pm

Miał ochotę przyklasnąć dłońmi gdy Ned oświadczył że od razu bez zbędnego pieprzenia przejdzie do rzeczy, która go tutaj sprowadziła. Swoją drogą wyglądał nie najlepiej co teraz uderzyło w świadomość Joela nieco mocniej niż wcześniej.
Stał w progu ale przemieścił się zań i oparł o niestabilnie wyglądającą framugę. Wsłuchał się w słowa Neda ale i zirytował na nie gdy ten nagle nie dokończył zaczętego zdania a zaczął inne - obciekające miodem obietnic nie możliwych do spełnienia. Takich na przykład jak oczyszczenie się z zarzutów. Ponownie dzisiejszego dnia pomyślał o Ellie.
- Masz rację nie wiem czy jestem zainteresowany. - Odezwał się gdy mężczyzna skończył mówić. Przestał ostentacyjnie wybijać uderzeniami rytm palcem na skórze swojej nogi i spojrzał na niego. - Z zarzutów się nie oczyszczę ani też nie obchodzi mnie przekazywanie dobrych manier innym ludziom. Mogę przekazywać im śmierć, zapewniać męczarnie, gnębić, nagabywać okradać ich i gwałcić. Do wyboru do koloru Ned, choć w ostatecznym rozrachunku zależy od potrzeby oraz ceny.
Poruszył się lekko w miejscu, nie spuszczając z Neda twardego spojrzenia.
- Więc nie wciskaj mi kitów i pustych obiecanek jakbyś wiedział czego chcę i czym możesz mnie kupić. Czego ode mnie chcesz, dlaczego tutaj zawitałeś?
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Sro Maj 18, 2016 4:56 pm

- Zeżre cię pośpiech. - rzucił ślisko, spojrzał na niego z dołu. Przyglądał się i sapał. Człowiek stary, zmęczony. I brudny przede wszystkim, choć teraz wydawał się być zaledwie starzejącym się, chorowitym mężczyzną.
- W moim starym domu w drugiej strefie zostawiłem schowany dynamit, który mi został. Zostawiłem tam również trochę medykamentów, pieniędzy i innych rzeczy, które cię być może zainteresują. Wystarczy przegrzebać. Ale nie tak, żeby się ktoś spostrzegł, że było plądrowane. - tłumaczył podstawiając rękę na kolano, dla lepszego wsparcia.
- Co do tego dziecka mojej kurwiej żony... Joshua Grant albo Oliver Black, jeden z nich, no, to jej ojciec. - Pomyślał, że dobrze robi proponując coś takiego Millerowi? - Mógłbyś je wziąć i zrobić z nim co chcesz... - nie skończył.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Sro Maj 18, 2016 7:42 pm

- Być może.
Odparł na słowa o pośpiechu a następnie wysłuchał tego co Ned mu oferował. Nie udało mu się ukryć błysku w oku oraz zainteresowania dobrami jakie mu oferował. Dynamit? Pieniądze? Dla samych tych dwóch rzeczy był skłonny zrobić wiele ale propozycja przejęcia córki jednego z dwóch najbardziej rozpoznawalnych mężczyzn w mieście była wprost nie do odrzucenia. To dziecko było o wiele bardziej cenne niż jakakolwiek inna rzecz znajdująca się w domu Beowulfa w drugiej strefie. Milczał przez chwilę zanim cokolwiek powiedział.
- Teraz rozumiem dlaczego wymierzyłeś tej puszczalskiej suce sprawiedliwość na jaką zresztą zasługiwała. To była finezja w czystej postaci Beowulf. Rozczłonkować... poćwiartować... powysyłać fragmenty odpowiednim osobom? Sam nie zrobiłbym tego lepiej. - Poruszył się na krześle, zerknął na towarzysza swojego rozmówcy. - Swoją drogą byle komu szparki nie oddawała. Same dobrze usytuowane osóbki... no ale wracając do interesów. Nic nie przychodzi za darmo. Czego chcesz w zamian za te dobra, które oferujesz Ned?
Zapytał chłodno aczkolwiek z wyraźnym zainteresowaniem. Blask w oczach mówił sam za siebie. Jego myśli zaprzątnął zysk, bowiem okazywało się że oczyszczenie się z zarzutów może być jednak możliwe z dzieckiem Granta bądź Blacka jako kartą przetargową.
- Tylko nie wyskocz mi z czymś niewykonalnym.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Maj 19, 2016 12:31 am

Szparki. Prychnął. Szpara Wiktorii była już stara, mogła do niej wjechać kopara. Joł. Madafaka. Mogli się też wymienić wrażeniami i informacjami na temat najnowszych trendów wśród psychopatów-morderców, na razie liczył się byznes.
Patrzył na niego zmęczony, schorowany dziadyga. O dobrych, miłych, kochających oczach. Audrey nosiła jego nazwisko. Była jego słodką córeczką. Puścił mimo uszu wszystkie niby pochlebne słowa Millera. Nawet jeśli miał je na myśli, Beowulf postrzegał to co wydarzyło się owej nocy w innych ramach niż te, w które obejmował je zabójca Liliane. Skupił na nim nieprzerwany ani mrugnięciem wzrok. Nic, powieka, ani usta drgnęły. Dopiero pod koniec ożył.
- Miałeś dzieci, prawda? - zaskrzeczał przechylając głowę. - Plotki noszą, że córkę, może więcej, co? - uśmiechnął się nieprzyjemnie.
- Najmocniej tego dziecka pragnie Grant. Najmniej przypuszczam, Black. - kontynuował, powoli prostując na krześle. - Jestem pewien, że dupczyła się jeszcze z kimś, ale pewności nie mam. - wzruszył ramionami jakby to był chleb powszedni. - Cóż, ktoś mógłbyś na tym sporo zyskać. Black który dziecka nie chce, pieniądze od niego za milczenie i to, ażeby wcisnąć je Grantowi... Z kolei idąc do Granta pragniesz wynagrodzenia za znalezienie jego kochanej córeczki. A skąd ją masz? - Zaśmiał się, ale to wcale nie był dobry pomysł. Po chwili zaczął kaszleć. Chłopaczek, który był przy nim, poruszył się niespokojnie przy wejściu.
- Beowulf uratował biedną Audrey z rąk jakiegoś psychopaty, ukrywał się z nią, bo cóż... Isaak Burton chciałby ich obu zabić. W końcu torturował wcześniej jego żonę. - wzruszył ramionami. - Czerpałbym jednak przyjemność wiedząc, że Grant cierpi. Niedawno wziął ślub, prawda? - uniósł brwi. - Może spodziewa się dziecka? A gdyby tak przypadkiem... - nie dokończył. Nie musiał. Joel Miller sam sobie dopisze historię. Wystarczyło go odpowiednio nakręcić. Jak mały samochodzik albo tak, tak, mechaniczny żołnierzyk. Lepiej mu tego nie mówić wprost. Jeszcze by pokazał co, wprost przeciwnie, myśli.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Maj 19, 2016 11:08 am

Co morderca to inny światopogląd i intencje. Bagno ciemnych idei było wszechstronne. Pytanie o jego córkę wewnętrznie go rozjuszyło ale hamował się ze względu na potrzebę zysku. Gdyby nie to samo wspomnienie Neda o jego dzieciach zakończyłoby się mordem. Zarżnąłby ich obu jak wieprzki w rzeźni gdyby choćby któryś z nich pisnął jakąkolwiek groźbę pod adresem Ellie. Na szczęście ani Ned ani jego towarzysz nie mogli mieć pojęcia o tym że jego córka żyje.
- Troje. Żonę też miałem. Poza tym to nie Twój pierdolony interes.
Uciął, słowa wypowiadając niezbyt przyjemnym dla ucha tonem. Trzeba mu jednak przyznać że kombinował dobrze. Co do Blacka mylił się, gdyż wobec niego Joel miał inny plan jeśli ten nie wykaże zainteresowania dzieckiem ale jeśli chodzi o Granta... no cóż, dzięki Podszewce nie było tajemnicą że ten darzył uczuciem Wiktorię.
- Bredzisz. Nikt nie uwierzy w bajeczkę o Twoim bohaterskim czynie wybawienia biednej Audrey z rąk Burtona. - Nie znał typa, nazwisko całkiem mu obce. - Zdaje się że policyjne dochodzenie jasno wykazało Twoją winę? Mylę się?
Zastukał palcem o ścianę.
- Póki co niczego nie mam Ned. Podobno wziął. Prasa i dziwki nie kursują w tych rejonach więc nie jestem na bieżąco z Podszewkami i Kronikami. - Uśmiechnął się krzywo do siebie. - A więc dasz mi to wszystko o czym mówiłeś gdy zapewnię Grantowi wiekuiste cierpienia? Tego chcesz w zamian za pieniądze, medykamenty oraz Audrey?
Nie miał jeszcze koncepcji na to co mu zrobi. Musiał przyjrzeć się jego otoczeniu, jemu samemu, żeby wiedzieć które uderzenie zaboli najmocniej.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Maj 19, 2016 11:55 am

- Idź się przejść. - powiedział do chłopaczka. - Muszę tutaj z panem sobie porozmawiać na osobności. - kiwnął głową. - Nic mi nie będzie.
Posłał mu też uśmiech. Chłopiec naprawdę o niego dbał. Był mu jak syn, którego nigdy nie miał. Poczuł, że w odpowiednim momencie może nastąpić to, o czym rozmawiali. Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Neda "Nic mi nie będzie", stały się powodem, dla którego sierota odeszła. Wrócił wolnym krokiem pod mury bidula.
- Możemy to ubrać w inne słowa, Miller. Oczyścisz się z zarzutów oczerniając mnie. I jeszcze staniesz się bohaterem, który mnie ujął. Widział cię ktoś w tamtą noc jak zabijałeś? Widział, widział... - zaśmiał się.
- Możesz mu nawet to dziecko potulnie oddać i żyć obok niego. Obok jego dzieci, żony, sąsiadów... nawet jebanego psa. - mówił. - Ale wtedy musiałbyś też zabić Burtona. Albo poczekać aż policja zrobi to za ciebie. - uśmiechnął się. - Za dużo wie.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Nie Maj 22, 2016 5:08 pm

Zniknięcie chłopaka Miller traktował jako coś w rodzaju niebezpiecznej ulgi. Nigdy nie wiadomo jak Ned i ten chłopaczyna się dogadali, jedno natomiast było pewne - jeśli ten plan ma dojść do skutku to chłopiec będzie musiał nabrać wody w usta w odpowiednim momencie. Tak na wszelki wypadek gdyby przyszło mu do głowy wykorzystać to co przed chwilą słyszał.
- Widział.
Wizja Beowulfa nie była taka zła ale mieszkać wśród tych wszystkich bogaczy i ich świecie? Nie. Joel gardził pierwszą strefą. Jedno było pewne, już na samej bazie tej rozmowy byłby w stanie coś zyskać choć zapewne niewiele, dlatego nie kończył jej a wyczekiwał na jej dalszy przebieg.
- Nie wiem jakie informacje zostały przekazane psom ale zajmę się uciszeniem tej osoby.
Zastanowił się chwilę nad tym co Beowulf do niego powiedział.
- Isaak Burton. Posiada protezy, broń? Gdzie mieszka, kim jest?
Joel nie był pewien czy plan Neda jest tak dobry na jakiego go przedstawia. Było sporo rzeczy do ustalenia, począwszy od przekazania informacji o mordzie Lilianne Nedowi, powiadomienia Ellie o całej sprawie...
- Dlaczego tak potulnie masz zamiar oddać się w ręce policji i zrobić ze mnie bohatera, przeze mnie krew rozlaną na swoje konto biorąc?
Ot naszło go na to jakby nie patrzeć ważne pytanie. Od odpowiedzi wiele zależało, patrzył się teraz podejrzliwie na Neda wyczekując odpowiedzi. Czuł w tym jakiś smrodek...
Edgar Lagrange
Edgar Lagrange
Liczba postów : 113
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Czw Lip 21, 2016 6:47 pm

-->Z Rzeźni z Mattem

Odwieźli Faith i Samaela - teraz zostali sami. Wciąż nie mógł się przekonać do tego co zrobili, a będzie jeszcze gorzej. Pomyśli o tym później... W mieszkaniu... Musiał... przeanalizować, tak to najodpowiedniejsze słowo. Musiał przeanalizować to co zrobili. Teraz jednak były ważniejsze rzeczy do roboty. Między innymi ukrycie policyjnego automobilu, który kiedyś im się przyda, a który muszą teraz schować tak by nikt nie widział. Właśnie dlatego są tutaj - w tym opuszczonym przez Maszyny i ludzi miejscu. W każdym mieście znajdzie się taka okolica sprzyjająca osobom takim jak oni. To dobrze... wręcz wybornie.
- Teraz czekać na Rewers aż umówi nas po te świeczki - mruknął prowadząc automobil. Już kiedyś to robił... Po wojnie, szukając zajęcia parał się różnymi rzeczami. Kierowcą wybornym nigdy nie był, ale jeździć potrafił. Nie sądził, że przyda mu się to w trzeciej strefie.
- No i maseczki, a nie te... arafaty - gdyby mógł splunąłby. Nie do poznania, że coś go trapi, choć Matt znając go być może już się domyślił. Dobra mina do złej gry?
Wjechał w jakąś pomniejszą uliczkę.
- Widzisz jakieś miejsce? Garaż? Cokolwiek? - zapytał samemu rozglądając się dookoła.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Pią Lip 22, 2016 7:09 pm

- Bo życie i ludzkie zachcianki są kurewsko dziwne, Miller. - wysapał. Podszedł na parę kroków w stronę Millera. Zaraz skierował się do wyjścia z rudery. Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Dziewczynka... chciałem żeby podrosła. Słyszałem, że Grant węszy, ale wąchać to on może co najwyżej smar, jeśli się wszystko odpowiednio przygotuje. Trzymałem ją, tam gdzie mogła być bezpieczna. W jednym z domów w slumsach. Z dobrą, starą kobietą. Wdową, jak mi się zdaje. - mówił dalej. Sapnął ze zmęczenia. Wyciągnął jakąś kopertę i położył ją na stołeczku.
- Klucz, numer domu, mojego. Nie jej. Ale jej też jest zapisany, chociaż znajdziesz pewnie bez problemu. - wzruszył ramionami. W środku koperty była rzeczywiście kartka. Pismo nie należało do Neda. Chyba nie mógłby w takim stanie utrzymać pióra.
- Do zobaczenia Miller. - wykuśtykał w swoją stronę.

Po paru dniach tułania się z tym co miał przy sobie, a także niezagojoną raną i zakażeniem, Ned w końcu poszedł tam gdzie było jego miejsce. Jego ciało przeleżało w kanałach tyle, aby rozkład dobrze je nadgryzł.

ZT
Edgar Lagrange
Edgar Lagrange
Liczba postów : 113
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna  Wto Lip 26, 2016 2:38 pm

Matt milczał, co niezbyt dobrze wpływało na samopoczucie Edgara. Cała ta sytuacja była z resztą jak ze snu. Dziwnie nierealna, daleka, tak jakby ktoś całkowicie obcy zajął się tą jakże mało znaczącą sprawą.

Rozglądał się więc w ciszy, przerwanej jednie warkotem uruchomionego silnika, szukając dobrej kryjówki. Szczęściem długo to nie zajęło. Natrafili bowiem na niewielkie zagłębienie w murze, które okazało się dziurą prowadzącą do ruiny jakieś kamienicy. Była na tyle szeroka, że udało im się zmieścić w niej automobil. Wjechali do opuszczonego holu, po czym zaparkowali zaraz za załomem ściany, pod schodami. Nikt tu raczej nie powinien go odnaleźć.

Zgasili silnik, wzięli kluczyki, po czym każdy ruszył w swoją stronę, uważając by nikt ich razem nie wdział. Gdy było już bezpiecznie zdjęli arafatki i wmieszał się w nic nie podejrzewający tłum.

ZT x2
Sponsored content
Re: Zrujnowana dzielnica mieszkalna 

Zrujnowana dzielnica mieszkalna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 19 z 19Idź do strony : Previous  1 ... 11 ... 17, 18, 19

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Zrujnowana dzielnica mieszkalna-
Skocz do: