Około czterdziestu mil na zachód od drogi na południe i piętnastu mil od murów miasta znajduje się stanowisko badawcze geologów z Uniwersytetu NeoZigguratu. Z dość dużego obszaru usunięto wierzchnią warstwę piasku i dokopano się do skały. Tę natomiast w niektórych miejscach rozłupano dynamitem i kilofami, by pobrać jak najwięcej próbek. W odpowiedniej, bezpiecznej odległości od wykopalisk, zbudowano trzy niewielkie drewniane domki, w których mogą się schronić zmęczeni wędrowcy. Budynki powstały dla naukowców i robotników - w dwóch nieco większych nie ma żadnych mebli, w mniejszym, przeznaczonym dla kadry inżynierskiej, są dwie izby, a w każdej z nich prowizoryczne, drewniane łóżko z siennikiem, biurko z krzesłem i niewielka szafa. Przed budynkami zbudowano coś na kształt wiaty, pod którą postawiono podłużne stoły. Tuż przy tym jest polowa kuchnia. Wokół terenu stanowiska U-56 rośnie kilka samotnych akacji. Roślinność też jest tutaj nieco gęstsza niż w innych częściach stepu.
Po wyczerpującym dniu podróży przez step wyprawa dotarła w końcu na stanowisko U-56. Musicie rozbić tutaj obóz i się rozejrzeć. Polecam! Jest wieczór, ale macie trochę czasu.
A Tony nie byłby sobą, gdyby się trochę nie porozglądał po okolicy, tak dla pewności no i bezpieczeństwa grupy. Pewnie wcześniej pogadali jeszcze z Mad, ale teraz nie zaczepił jej, czy nie chce pomyszkować z nim. Załadował broń, założył na oko celownik, zabrał co tam trzeba i poinformował kogoś, że idzie się rozejrzeć. No i polazł. Co go spotkało ?
Widoki doprawdy piękne, panie Walker! I to jeszcze przy zachodzie słońca nabierają uroku. Tym razem żadnych kości na percepcję - musi pan podjąć decyzję, gdzie się udać: 1. Po lewej stronie od domków, w bezpiecznej odległości, rozpoczynają się wykopaliska. Całkiem spory teren wyglądający na zaczątek kopalni odkrywkowej. 2. Wiadomo, pan może nie jest botanikiem, ale z racji znajomości flory i fauny pustyni powinien pan wiedzieć, że ilość roślin tutaj rosnących jest nieco większa, niż w innych rejonach stepu. A dalej jeszcze odrobinkę, dwa krzaczki więcej... 3. Jeśli stanie pan tak, by za plecami mieć domki, to zauważy pan, że teren delikatnie się wznosi aż do sporego pagórka. Nad pagórkiem zaś wystaje coś zielonego, jakby kolejne akacje.
Leanne podeszła do Romka. Powiedziała mu że idzie szukać jakiś roślin i dołączyła do Tony ego mówiąc, że najchętniej poszła by tam gdzie są jakieś rośliny, bo chciała by coś znaleźć może..
Gdy dotarli do stanowiska, Red ulokował się w kwaterze. Jakoś specjalnie nie wyrywał się do jakichkolwiek zajęć. Chwilę regenerował siły, zjadł popił, postał na warcie, a następnego dnia gdy był już w miarę wypoczęty, bo wypocząć to pojęcie względne w tym momencie udał sie do kopalni. No bo jak miał siedzieć to może zaproponuje machanie kilofem lub co tam, w końcu miał jakąś tam krzepę to czemu siedzieć. Taki Ray to miał zajęcie przynajmniej, latał jak oparzony z tym aparatem. Ile chłop miał energii na to i ciągle jego gęba się cieszyła. Red staną przy jednym z górników. - Może pomogę? - rzucił widząc jak sie robotnik do tego zabiera, silny chłop ale po ostatnich wydarzeniach jakiś taki też nie swój.
Po rozbiciu obozu i pochłonięciu czegoś do jedzenia Jim odszedł kawałek dalej od obozowiska. Oczywiście po to by odcedzić kartofelki. Stanął po zawietrznej, wyjął interes i westchnął z ulgi. Nie mam jak pozbyć się balastu z pęcherza. Przy okazji rozejrzał się po okolicy.
Logan pewnie zamelinował się pod jakimś kocem i nawet nie miał zamiaru wystawiać głowy by zobaczyć co się dzieje.
Tony przystał na propozycję Lei, choć on raczej rozglądał się tu w innym celu. Bujna roślinność oznaczała wodę a tej nigdy nie dość na pustyni. Miał pustą manierkę, więc w razie czego mógł uzupełnić zapasy. - Jakby coś na nas wyskoczyło, masz uciekać do obozu i ostrzec resztę, jasne ? - poinstruował ją i wybrali opcję numer 2 Mistrzu Gry
Anthony i Lea po kilku minutach dotarli do krzaczków w większej ilości - aż dwóch, naprawdę. Dobrze kombinuje pan Walker, że przy krzaczkach powinna być woda. I była! Może nie tego się pan spodziewał, no ale... Przy krzaczku numer jeden była całkiem niezła kałuża. Problem jednak z pozyskaniem z niej wody polegał na tym, że miast wody czystej i przejrzystej, było tam bliżej nieokreślone błocko. Krzaczkom widać wystarczyło, ale nikt się nawet z tego nie napije. Pozostaje szukać dalej! Albo rozejrzeć się nieco, może pod krzaczkiem czy za nim jakaś ciekawa roślinka się chowa?
Jeśli się rozglądacie, rzucacie dwiema kostkami na percepcję. Jeśli uda się któremuś z Was zdobyć co najmniej 24 punkty, dostrzeżecie małą roślinkę pod prawym krzaczkiem. Jeśli nie - cóż. Zawsze można wytaplać się w błotku.
Jim natomiast, jeśli ma ochotę pozwiedzać, ma te same trzy miejsca do odwiedzenia, co Tony i Lea. 1. Po lewej stronie od domków, w bezpiecznej odległości, rozpoczynają się wykopaliska. Całkiem spory teren wyglądający na zaczątek kopalni odkrywkowej. 2. Może pan dołączyć do Tony'ego i Lei przy krzaczkach. 3. Jeśli stanie pan tak, by za plecami mieć domki, to zauważy pan, że teren delikatnie się wznosi aż do sporego pagórka. Nad pagórkiem zaś wystaje coś zielonego, jakby kolejne akacje.
Red, który w swej szlachetności zechciał pomóc jednemu z robotników, widzieć mógł, że mężczyzna nie czuje się najlepiej. Nic w sumie dziwnego po tym wszystkim, co ich spotkało. - A bo ja wiem - mruknął, wzruszając ramionami, i zamachnął się kilofem. - Se na jutro przygotowuję. Tera to one - tu machnął głową w kierunku domków, mając zapewne na myśli naukowców - idom spać, ale im szybciej tu popatrzom, pobadajom i pomierzom, tym szybciej wrócimy do miasta. - Mądrze mówił górnik Darrel, nie dało się ukryć. Sięgnął po drugi kilof i podał Redowi. - Tam, o - pokazał palcem kawałek skały z metr na lewo - inżynier mówił, że dziura pod dynamit ma być. - Po wydanym poleceniu, ustawił kilof w pionie i oparł się o niego, zmęczony. - A bo wiesz, ja go tam nie lubił, ale to dobry chłop był - zaczął smętnie i pociągnął nosem. Pewnie miał na myśli Cole'a, który zginął jako pierwszy. - I pewnie mnie przypadnie powiedzieć jego żonie. - Pokręcił głową. - Przesrane, panie. On ją z trójką dzieciaków zostawił.
Stał tyłem do domków. Kiedy załatwił swoje sprawi i zapinał rozporek wydawało mu się, że nad pagórkiem widocznym nieopodal wystaje coś zielonego. Zaciekawiony ruszył w tamtym kierunku.
Ned szedł razem z nimi. Podziwiał widoki, nie komentował niczego. Miał dziwne wrażenie, że nikt go tutaj nie lubi. Ale ludzie to paskudne żmije. Jaszczury.
Tony zauważył, że ta zainteresowała się jakimś chabaziem. Dobrze, że z nim poszła! - Pójdę ciut dalej, może tam coś jeszcze będzie - wskazał na wprost. - Oczy dookoła głowy, Lea! - przestrzegł ją, po czym ruszył dalej, rozglądając się czujnie
Jim ma przed sobą mniej więcej piętnaście minut marszu pod górę. Da się przeżyć, w sumie myśliwy nie takie rzeczy w życiu przetrwał, to i drobna wspinaczka nie będzie stanowić dla niego problemu. A że stromo nie jest, to tym bardziej. A co dalej? Zapraszam tutaj >>
Czy Lea rozpozna, co to za zielsko? Wygląda to jak piłka z czubkiem. Niewielkie, na oko z 10 centymetrów średnicy. Sięgnij do wiadomości z drugiego roku studiów i przypomnij sobie, czy kiedyś widziałaś takie cudo! Rzut dwiema kośćmi na botanikę, jeśli zdobędziesz co najmniej 29 punktów uda Ci się i stwierdzisz, że chyba takiej roślinki nie było w podręczniku. Jeśli mniej - cóż. Lepiej zostawić, może to zagrożony gatunek?
Tony, który odszedł nieco dalej, ma szansę przypomnieć sobie, co też słyszał przy początku wyprawy. Co to było? Hm. Jakieś wycie? A czy nie słyszeliście go też nie tak dawno temu, gdy zaatakowały Was laghairty? Może tak, może nie, jedno jednak jest pewne - to, co wyło, to wyjątkowo uparta bestia. No, nie tak do końca uparta, w końcu zostawiliście za sobą świeży ślad złożony z całkiem dużej ilości mięsa. Po co więc się wysilać, jak można przyjsć na gotowe? Tak właśnie myślał samiec kyarra, który właśnie wyskoczył zza innego krzaczka! Masz czas na jedną z dwóch rzeczy: 1. Rzucenie się w bok. Dwie kostki na reakcję - minimum 18 punktów i unikasz spotkania z bestią o centymetry. Jeśli się nie uda, zwierz wgryza Ci się w ramię. Lewe. 2. Szybki strzał. Dwie kostki na reakcję + celność - minimum 51 punktów i zwierz obrywa w łapę, a siła odrzutu kieruje go nieco w lewo, dzięki czemu nie spada na Ciebie. Jeśli się nie uda, kyarr wgryza Ci się w bark. Decyduj! Napisz w poście w rzutach kośćmi, na którą opcję rzucasz. Jeśli wyrzucisz 1,1 - kyarr nie trafia w Ciebie, więc biegnie dalej i rzuca się na doktora Beowulfa! Wgryza mu się w nogę - tylko którą? Ned - jedna kostka: 1. Parzyste - lewa 2. Nieparzyste - prawa
Romek natomiast leży i cierpi, to na pewno. Ale czy na pewno wszystko jest w porządku? Zobaczmy! Dwie kostki, co się działo i dziać będzie! 12, 11, 10 - Czyżby w ostatnich godzinach nie zaczęły nim wstrząsać dziwne dreszcze? Tak, nasz dzielny zoolog lżejszy o kawałek mięśnia w nodze ma gorączkę. Niechybnie wdało się zakażenie i dotarło juz niemal do kolana. Jeśli ktoś się podejmie dość szybkiej amputacji nogi, będziesz żyć. Jeśli nie - no cóż... Ale przynajmniej zdążysz się pożegnać! 9, 8, 7 - Coś pożera Cię od środka. I to dosłownie. Załapałeś larwę w nodze, tej ugryzionej. Pewnie dlatego prawie boli. Przez znaczny ubytek krwi toksyny zawarte w jej jadzie już niemal straciłeś czucie w tej kończynie. Ktoś musi larwę wyciągnąć, ale gwarancji nie ma, że nie trzeba będzie amputować nogi. Jak dobrze pomacasz, to toksyna doszła już niemal do uda. Jeszcze trochę i zamiast protezy będziesz musiał sprawić sobie wózek kółkach. 6, 5, 4 - Laghairt, który Cię ugryzł, był na coś chory. Szkoda, że nie wiadomo na co. To coś przez krew przedostało się do Twoich płuc. Zaczęło się od problemów z oddychaniem, teraz zaczynasz do tego pluć krwią. Coś pożera Twoje płuca, bakterie? minipasożyty? Nie wiadomo. Ale nie wygląda to dobrze. 3, 2 - Boli, jak bolało, jesteś słaby, ale nic strasznego się nie dzieje.
Jim raźno maszerował pod górkę. W sumie może nie aż tak bardzo raźno ale całkiem dobrym tempie jak na to wszystko co się im przydarzyło i po całodziennym marszu.
2) Szybki strzał. Dwie kostki na reakcję + celność - minimum 51 punktów i zwierz obrywa w łapę, a siła odrzutu kieruje go nieco w lewo, dzięki czemu nie spada na Ciebie. Jeśli się nie uda, kyarr wgryza Ci się w bark.
KURWA ! Mało brakowało a zaraz by się wykrwawił tak, że by pomarszczył się jak śliwka. - LEA, UCIEKAJ ! - ryknął do dziewczyny, a sam zdążył oddać strzał. Kyarr dostał w łapę, przez co poleciał nieco w lewo. Od razu wycelował, by oddać kolejny strzał i dobić dziada.
Leanne po krótkiej chwili zastanawiania się niemal podskoczyła w miejscu. SUPER! Nieświadoma co się dzieje z resztą chłopaków klęknęła przy roślince i zaczęła opisywać miejsce, w którym ją znalazła, w otoczeniu jakich innych roślin była, nasłonecznienie stanowiska, teren.. no słowem wszystko, do każdej pierdoły najmniejszej. Żeby mieć dane do pokazania na uniwersytecie! Potem usiadła na dupie i zaczęła ją szkicować. Ale wtedy wydarł się Tony, więc Leanne podniosla wzrok, starajac sie zobaczyc o co chodzi, a potem krzywiac się wstała. Co jest?
9, 8, 7 - Coś pożera Cię od środka. I to dosłownie. Załapałeś larwę w nodze, tej ugryzionej. Pewnie dlatego prawie boli. Przez znaczny ubytek krwi toksyny zawarte w jej jadzie już niemal straciłeś czucie w tej kończynie. Ktoś musi larwę wyciągnąć, ale gwarancji nie ma, że nie trzeba będzie amputować nogi. Jak dobrze pomacasz, to toksyna doszła już niemal do uda. Jeszcze trochę i zamiast protezy będziesz musiał sprawić sobie wózek kółkach.
Romek leżał, przysypiając i nie interesując tym co wokoło. Ufny także w działania lekarza, nie interesował nogą, którą... przecież Ned dobrze się zajął, tak?
Tony'emu tym razem się udało. Ale przez niewygodną pozycję, wszak zwierz spadł obok niego, jeszcze trzeba się poobracać, ma teraz utrudniony strzał. Na szczęście Lei, kyarr upatrzył już sobie posiłek i ślinka ciekła mu po potężnych kłach... Dwie kostki na celność! Jeśli zdobędziesz co najmniej 42 punkty, udaje Ci się trafić kyarra w kark, dzięki czemu upada nieco bliżej niż by chciał i jedynie szoruje pazurami po Twoim udzie. Spodnie do wyrzucenia, a i lądujesz na kolanach! Jeśli się nie uda - auć. Kyarr powala Cię na piasek, wytrącając Ci broń z ręki. Ta nie upada daleko, jak się postarasz, to sięgniesz, ale kły blisko Twojej twarzy mogą rozproszyć. Na Twoje szczęście zwierzę zajęło się wyciem, jakby przywoływało znajomych, więc masz tych kilka sekund na reakcję. Ale! Jak wyrzucisz 6, 6 - kyarr pada martwy. 1, 1 lub 2, 2? Pożegnaj się z lewą ręką... Kyarr odgryza Ci tę właśnie, w której trzymasz broń na wysokości łokcia. Mądra bestia, wiedziała, skąd zagrożenie płynie!
Lea, lepiej biegnij po pomoc... Już dość się napisałaś...
Naprawdę miał sporo farta, no i refleksu. Udało mu się trafić zwierzę ponownie, co uchronilo go pewnie przed stratą ręki. W akompaniamencie rykow zwierzęcia, upadl na kolana, pociągnięty pazurami w dół. - UCIEKAJ, SZYBKO!!! — nie był pewien, czy ta już sobie poszła czy jeszcze nie, ale ostrożności nigdy nie za wiele. Chyba nią była tak głupia, by nie uciec słysząc ryk kyarr i strzały. Ptzeturlal ska na bok, by złapać choć trochę dystansu i mierzył znowu.
Red wziął bez słowa kilof i zaczął kuć otwór na dynamit. Każdy mięsień na ramieniu naprężał się gdy kilof uderzał w twardą skałę. Niby wynalazca, pracownik laboratorium, ale nie wyglądał na kogoś kto spędził życie przed książkami. Świetna kondycja, wyrobione mięśnie i pewny uścisk. Pracował jak robot, mechanicznie, równomiernie, nawet nie widać było że się zbytnio przy tym męczył. Jednak między każdym uderzeniem słuchał i mężczyzny. W końcu przestał kuć. - Chyba już, rodzina to odpowiedzialność - rzucił jakby podsumowując jego słowa.
W końcu go zagonili do roboty. Przecież nie miał tutaj siedzieć i dumać nad sensem istnienia tylko mioł dupać jak prawdziwy górnik. Chwycił kilof, ruszył we wskazane miejsce i zabrał się do pracy.
Post na szybko. Tony leży i strzela. Będzie jeszcze trudniej! A zwierz się nie poddaje i znów rzuca się na Ciebie. Dwie kostki na celność: Jeśli zdobędziesz co najmniej 44 punkty, udaj Ci się trafić w brzuch, przez co kyarr upada kawałek od Ciebie. Jeśli zdobędziesz co najmniej 42 punkty, trafiasz w wewnętrzną stronę tylnej łapy, przez co stworzenie źle się odbija i nie doskakuje do Ciebie, a gdy ląduje, uginają się pod nim łapy i dostajesz cios zamkniętym pyskiem w brzuch. Kły wystające poniżej dolnej linii szczęki dotkliwie Cię ranią, ale żyjesz,a to naprawdę dużo. Jeśli Ci się nie uda - kyarr przygniata Ci klatkę piersiową jedną łapą, drugą jedną nogę i wgryza Ci się w udo.
Red natomiast musi stawić czoła żalom wylewanym przez posępnego górnika. - Ano, już - rzucił i wyprostował się. Przeszli z Redem kawałek dalej, gdzie górnik znów pokazał mu miejsce na dziurę pod dynamit. Sam oparł się o kilof i kontynuował wywód. - No, odpowiedzialność, ja tam nie wiem, czego on się tu pchał właściwie, bo on na ochotnika, ja to musiałem. Powiedzieli mnie, że mnie z roboty wypieprzą, jak nie pójdę. Nie wiem, kto w łapę dostał, przecie to nie na renke tym, no, prezesom, że my tu czego innego szukamy. - Wzruszył ramionami. - A co ja bym bez roboty w kopalni zrobił, toć ja górnik, niczego innego nie umie. - Pokręcił głowa. - Jeszcze trzy i fajrant- powiedział patrząc, jak sprawnie Red kończy kuć kolejną dziurę. - A ty co? Nie mów, żeś w kopalni nigdy nie robił. Jaki inżynier tak kilofem macha? - Podrapał się nawet po brodzie w tym zamyśleniu, po czym wyjął papierosy i zapalił. Reda nie częstował, w końcu papierosy drogie są.
Tony najwyraźniej podpisał cyrograf z samym diabłem. Udało mu się trafić kyarra z pozycji leżącej, tak, że zwierz oberwał w brzuch. Odturlał się nieco dalej, wrócił do pozycji stojącej oddychając płytko i mierząc do niego z broni. Dycha, nie dycha ? Po otrzymaniu kuli w brzuch, powinien być mniej żwawy, albo...martwy ? - No...chodź tu mała suko. Zrobię sobie z Ciebie dywanik - wysyczał
Chuje muje, dzikie węże. Lepiej ruszyć starą dupę, bo nie będzie śmiesznie jak coś wyleci i wbije się w doktorowe poślady. Okazuje się, że Ned ma w sobie coś co nakazuje mu nie tylko a) spierdalać, b) wpierdalać. Rzucił się bowiem z powrotem do rannych. Tony sobie radził, a Romek go potrzebował.