Świat szybki jak... czarny właściciel Paradise (zaznaczyłam czarny, więc nie będę się powtarzać), pracował zgodnie z kolorem swojej skóry. I oddaniem, i odpowiedzialnością jak u każdego, kto pochodzi z elity. Nałogi są? Są. To się liczyło przede wszystkim.
I chwilę poczekała. Wątpię jednak, by muzyczka jakaś leciała czy może to był głuchy telefon.
W każdym razie po dobrej chwili oczekiwania, Rob odebrał.
- Pearson - odparł początkowo czysto mecha-hehe-nicznie, a potem odchrząknął.
- Żyjesz jeszcze Valmount i wyglądasz już po ludzku? - spytał bez złośliwości.
Mógłby spytać inaczej, no ale to Rob - czego się spodziewałaś?