Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Mieszkanie Burtona nad antykwariatem

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Isaak Burton
Isaak Burton
Liczba postów : 292
Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Kwi 02, 2014 11:39 am

First topic message reminder :

Średnie mieszkanie Isaaka Burtona
Mieszkanie ma trzy pokoje, dwa mniejsze i jeden większy. W kuchni jest wystarczająco dużo miejsca, by postawić stół i cztery krzesła. W łazience za niewielką ścianką jest mały kącik do prania, z pralką i kilkoma sznurkami podwieszonymi pod sufitem.
Sprzęty:
- duża kuchnia węglowa
- duży bojler
- żelazko
- chłodziarka z eterem
- pralka
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Maj 28, 2014 10:48 pm

Podniósł wzrok na lampę, myślał przez sekundę, czy to jej przeszkadza. Po chwili wstał przytrzymując się podłokietników. Wyprostował się i przeszedł, słychać było tylko ciche kroki i westchnięcie. Usiadł na krześle, które wcześniej już mu służyło. Wyciągnął z kieszeni jakąś gładką, miękką w dotyku chustkę. Nachylił się i dotknął twarzy kobiety.
- Wszystko w porządku... - powiedział półtonem. - Jak się czujesz? - zapytał, jego głos, cholerny głos był zawsze taki miły. Czuły. Ktoś kto go znał powiedziałby, że nawet powodował inne odbieranie osoby Neda.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Maj 28, 2014 11:04 pm

Wiktoria zacisnęła palce na prześcieradle, którym była okryta. Chciała podnieść dłonie do twarzy i potrzeć oczy, ale ręka się zdawała być tak ciężka...
Źrenice się jej przesunęły ku górze, kiedy mężczyzna dotknął jej twarzy. Następnie wbiła wzrok w niego, spokojny, przymglony. Jakby trochę błagający, żeby nie pozwolił jej skrzywdzić.
-Mhh... Nie wiem...-mruknęła, próbując sobie w głowie poukładać jakieś fakty, co się z nią działo... Nie była jednak w stanie sobie przypomnieć nic prócz tego, że płakała w szpitalnym łóżku i ktoś ją głaskał po głowie. Kto to był? Kevin? A kto inny to mógł niby być?
-Ned... gdzie... gdzie jestem?-spytała cicho. Głos miała zachrypnięty, gardło przesuszone.-Pić mi się chce...
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Maj 28, 2014 11:11 pm

- W bezpiecznym miejscu. - powiedział odsuwając chusteczkę do jej twarzy. Przeniósł ją na materac. - Ktoś chce cię skrzywdzić. Twój mąż bierze udział w śledztwie, tu jesteś bezpieczna. - szeptał. Włożył chusteczkę w jej kruchą dłoń. Po chwili wstał i przeszedł się do szafki. Dobrze, że o tym pomyśleli. Wlał do pustej szklanki trochę wody. Postawił ją niedaleko łóżka i poprawił pozycję Wiktorii, żeby się nie zakrztusiła. Teraz widziała pomieszczenie lepiej. Nie wyglądało tak strasznie. Ściany miały kolor brązu pomieszanego z wyblakłym mahoniem. Ułożone tak jak cegła na cegle. Było w nim też kilka mebli, na potrzeby tego co z Burtonem robili. Imitowały szpital. Jakby była na sali, takiej izolatce, którą chciał ten cały snob Oliver.
W końcu doktor uniósł delikatnie jej głowę i podał jej wody.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Maj 28, 2014 11:48 pm

Może i przeszło jej przez myśl, że to jedna z sal w szpitalu. W innym wypadku dlaczego miałby być przy niej Beowulf? Skoro ma być w ukryciu to jedna z tych, gdzie nigdy nie wchodziła? Na niższych piętrach? Dopowiadała sobie całą historię chyba tylko po to, żeby się uspokoić. A raczej swoje myśli, bo nie wyglądała na jakoś bardzo zdenerwowaną. Leki robiły swoje.
Popatrzyła po ścianie i meblach, lecz nie miała za dużo czasu. Wydawało jej się, że Ned zniknął tylko na ułamek sekundy. Czas zdawał się to rozciągać to skurczać.
Rozchyliła wargi i brała małe łyczki wody, jednocześnie zaciskając dłoń na chusteczce.
-Śniło mi się... Pustynia...-mruknęła, w sumie bez żadnego powodu.-Brałam udział w jakiejś wyprawie?-spytała nagle, podnosząc głowę samodzielnie. Oczy jej się zaświeciły niespokojnie, jakby przypomniała sobie coś okropnego.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 1:19 pm

Zerknął na półkę. Zastanawiał się czy coś jeszcze jej podać, ale zdecydował, że i tak jest teraz na haju i nie potrzebuje żadnej innej rzeczy żeby ją otumanić. Niedługo będzie musiała słuchać go w ten sposób na trzeźwo.
- Wysłali was, myśleli, że się pozbędą. Ciebie. Kevin nie poszedł, został w mieście. - odpowiedział zastanawiając się nad swoimi słowami. - Ktoś chce cię skrzywdzić, ale dałem słowo twojemu mężowi, że nic ci się nie stanie.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 1:49 pm

Jeżeli zacznie pracować z jej podświadomością to bardzo prawdopodobne, że po jakimś czasie będzie się go słuchała bez narkotyków. Trzeba jednak pamiętać, że gdzieś w środku tkwi ta silniejsza część jej osobowości. Oj, Ned się namęczy.
-Ah...-zmarszczyła lekko brwi, jakby myślała nad czymś intensywnie. Głowa znów wylądowała na poduszce-Miałam operację..?-zapytała. Chyba myślała, że w ten sposób wszystko połączy się w logiczną całość. To dlaczego czuje się tak lekko, tak bardzo znieczulona na wszystko.
-Dziękuję.-dodała jeszcze cicho. Musiał wiele ryzykować pomagając jej...
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 10:05 pm

Czym to tak naprawdę było? To wszystko. Brakiem zrozumienia wśród tych wszystkich. Nigdy nie wiadomo jaki był Ned kiedy miał zaledwie kilkanaście lat. Świeża glina wypuszczona dopiero z rąk teoretycznie opiekuńczego świata. Siedział przy niej z rękami na materacu wpatrzony gdzieś w przestrzeń. Przez chwilę zdawało mu się, że go tu nie ma, że dłonie nie dotykają materiału prześcieradła, które lekko muskało jego kłykcie.
Westchnięcie przeszło w niepojedynczą myśl. Co jeżeli tak jest? Próbował przez całe życie wybić się ponad tych ludzi, którzy wydawali się być masą. Jest jednym z niewielu, którym się udało. Ale w jakim celu? Jest starym pomarszczonym prykiem z niespełnionymi ideami. Na początku, za młodu, sprawiało mu to szaleńczą satysfakcję. Żałował, że czas płynie, że staje się coraz starszy, przynajmniej na początku, bo tak się w tym wszystkim zatraci. Mówił sobie - zostanę młody do końca świata. Niewiele osób to dostrzegało. Wybitne jednostki na tle tych wszystkich takich samych ludzi. Niektórym przebłyskiem przelatuje myśl, ze powinni brnąć pod prąd ku inności. Jak kropla farby, która wrzucona do wody, jakby dostała wolę walki, nie chciała wyblaknąć. Musiał ciężko pracować nad tym żeby nie stać się takim jak inni. Na początku przecież każdy z nas ma świadomość, że jeśli czegoś nie zrobi, stanie się zwykły. Pochłonie go szara rzeczywistość. Będzie jak ci wszyscy inni ludzie cieszący się głupio z nowej szybkiej potrawy, z otworzonej na rogu budki, z rosnącego brzucha, głupiego żartu który poniża niektóre osoby. Musiał stać się inny, zdobył swój cel, ale chyba wybrał ścieżkę, która nie dość, że trudniejsza, to jeszcze nie do końca właściwa. Ale każdy osiąga to czego pragnie na swój własny sposób. Najważniejsze jest to, aby być świadomym. Nie dać się pochłonąć głupiej, pustej masie. Głupiej pustej masie.
Chyba chwilę się zagapił, zagalopował i przesadził ze swoim zastanowieniem. Westchnął, przez chwilę nie przypominając potwora jakim się stał. Uśmiechnął się do prześcieradła.
- Tak, tak... - powiedział ciepłym głosem. Zadała pytanie, dopiero teraz zdał sobie sprawę o co jej chodziło, gdzie się znajdują. Przesunął dłonie po materacu w swoją stronę, jednak nie usuwał ich całkowicie. Splótł palce w zimnym uścisku.
- Operacja przebiegła dobrze. Dostaniesz protezę. - dodał poprzedzając swoją wypowiedź chrząknięciem. - Przy mnie nic ci się nie stanie. Będziesz tylko silniejsza, aby walczyć z wszystkimi tymi, którzy będą nam zagrażać... - mówił, nie od razu powracając dłońmi na kolana. - Będę spisywał twoje sny. Wierzysz, że mają wpływ na nasze życie? - zapytał znienacka.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 10:37 pm

Wiktoria patrzyła się na twarz lekarza. Zajęty myślami umysł, przygaszone, skupione oczy. Zawsze wydawał jej się tak bardzo chłodną osobą. Dystans ułatwiał życie - sama się tego nauczyła i praktykowała w życiu. Nie pozwalała się zanadto zbliżyć do siebie. A doktor Beowulf nie był nawet człowiekiem, któremu czasami mogła posłać uśmiech na korytarzu. A teraz leżała tutaj, otumaniona, zdana na pomoc właśnie jego. Nie widziała już lekarza, który budzi we wszystkich trwogę bądź strach. Widziała dojrzałego, wchodzącego w jesień życia, mężczyznę, na którego twarzy zmarszczki wyznaczały kolejne lata.
Kiedy się odezwał słuchała go równie uważnie. Chłonęła słowa, które na pewno po kolejnej dawce leków i snu zapomni. Będą się tylko błąkać w podświadomości jak mantra - nic ci się przy mnie nie stanie. Będziesz silniejsza. Musisz mi ufać.
-Sny? Sny są tylko... wytworem wyobraźni...-powiedziała cicho.
Podniosła powoli rękę, ściskającą chusteczkę. Położyła ją sobie na brzuchu, bawiąc się rogiem materiału, gniotąc go pomiędzy palcami.
-Śniło mi się... Pustynia. Miałam na sobie swoją suknie ślubną...-mówiła powoli, jakby przypominając sobie dokładnie co jej się teraz przyśniło-Daleko przed sobą widziałam Kevina w garniturze... Chciałam do niego biec, ale mimo że biegłam to... Cały czas byłam w jednym miejscu...
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 11:16 pm

- Myślę, że sny mogą oddziaływać na rzeczywistość przez nas samych. - odpowiedział odwracając dłonie tak, aby zobaczyć linie. Ile jeszcze czasu mu zostało? Nie przejmował się. Po chwili po prostu zwrócił ku kobiecie całą swoją uwagę starając się od tej chwili rejestrować każdy szczegół i element. Trudno powiedzieć, czy jego twarz była zmęczona. Nawet jeśli nie spał, wyglądał tak samo. Może naprawdę są z Isaakiem wampirami? Wysłuchał jej forumuując już odpowiedź.
- Mimo faktu przynależności do podświadomości chcą przekazać coś świadomości. - Nie na byle co robił staż na psychiatrii. Psychologia też przemknęła kilka razy przez jego życie. Zastanowił się nad jej słowami.
- Nie byłaś w stanie do niego dotrzeć. - rzucił po chwili przytrzymując się jedną ręką materaca. Chyba nieznacznie się nachylił. - To może znaczyć cokolwiek. Podobno jeśli zapamiętujesz sny, będziesz mogła o nich decydować. Dlatego je spisuję. - dopowiedział. Kiedyś zastanawiał się nad całą tą farsą. Niewielki procent mózgu jest wykorzystywany. Może dzięki przekroczeniu granic umysłu pozwoli nam to panować nawet nad naturą, nad rzeczami, które się ludziom nawet nie mieszczą w głowie, co dopiero pojawiają.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Maj 29, 2014 11:53 pm

Poruszyła szyją, bo trochę jej ścierpła, nie spuszczając jednak wzorku z Neda. Nigdy nie studiowała psychologii, a przynajmniej się w nią jakoś bardzo nie wgłębiała. Nie leżała w kręgu jej zainteresowań. Wolała praktyczne wiadomości, dzięki którym mogła uratować czyjeś życie. Teraz nawet one były jakoś dziwne dalekie... Jej umysł był wolny od pracy. Wypełniały go zaćmione myśli i sny.
Jej mimika wskazywała na to, że chwilę się zastanawiała nad jego słowami. Nie skomentowała jednak ich. Po prostu nie znalazła żadnej inteligentnej odpowiedzi. Nie w tym stanie.
-Pomożesz mi usiąść? Na chwilę...-poprosiła.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 2:05 pm

Westchnął i kiwnął głową. Wstał ze swojego miejsca i poprawił łóżko za jej głową. Po chwili podniósł ją w górę pod ramiona, przesunęła się na materacu kilka centymetrów.
- Złap się za barierki, jesteś słaba. - powiedział bez przekonania i podniósł część łóżka, która podtrzymywać miała jej głowę. Potem już tylko poprawił Wiktorię i poduszkę.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 2:13 pm

Podniosła się powoli przy jego pomocy. Złapała się rurek, ściskając je jak najmocniej potrafiła. Poruszyła ramionami. Cała ścierpła, wszystko ją bolało. Najchętniej kawałek by się przeszła, ale... Na to będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
-Mam wrażenie jakbym nadal się nie obudziła.-powiedziała cicho, wpatrując się tępo w ścianę naprzeciw, niknącą w cieniu.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 2:17 pm

- Musisz się ruszać, hm. - przyznał. Nie chciał żeby mu gniła zanim zrobi z nią co potrzeba, jakkolwiek podejrzanie to brzmi. Poprawiwszy poduszkę przeszedł na to samo miejsce, przy którym był wcześniej. Usiadł na krześle, w tej pozycji byli prawie równi, mogła patrzeć na niego z lekkiej wysokości. Łóżko było regulowane.
- Cóż, życie może być snem. - odparł. - Ale na obudzenie bym nie liczył. - dodał dopierając się na ręce. - W ciągu tygodnia powinno się poprawiać.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 2:43 pm

-Uwierz, że z chęcią bym się kawałek przeszła. Spojrzała w dół, na materiał, który okrywał kikut. Przesunęła koc, odchylając go tylko tak, żeby zobaczyć tę część ciała, która była okaleczona. Dotknęła opatrunku, potem nagiej skóry. To było takie... dziwne.
Chciałaby się obudzić. Bardzo. Z tego snu, który zdawał się być koszmarem na jawie. Przykryła się tak jak przedtem.
-Jak Ty straciłeś nogę?-spytała, chcąc po prostu posłuchać jak o czymkolwiek opowiada. Nie chciała siedzieć w ciszy, patrzeć jak przewraca kartki i bić się z myślami. Chciała zająć czymś umysł.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 7:47 pm

Przez chwilę zastanawiał się czy może jej o tym powiedzieć. Niewiele ludzi pytało, niewielu też odpowiadał. Z jednej strony zainteresowanych była to czysta głupota i niewiedza jakim człowiekiem jest Beowulf, z drugiej czysta ciekawość, nawet taka złośliwa. Wiktoria nie zaliczała się do żadnej z tych grup. Powoli stawała się Śpiącą Królewną.
- Byłem sanitariuszem, lekarzem na wojnie. - odparł westchnąwszy przeciągle. Podparł się jedną ręką na kolanie. - To była... ta, wiesz, jedna z wypraw kiedy musieliśmy się przedrzeć z naszej pozycji na teren wroga kiedy próbowaliśmy odeprzeć atak, udawało się z początku. Część sanitariuszy siedziała w specjalnych punktach, ale ja nie. Byłem na polu walki żeby móc ściągać tych, którzy oberwali. - Uniósł drugą rękę, wzruszył ramieniem, dłoń powędrowała na drugie kolano. - Mogłem tam umrzeć, tak myślałem, ale chyba coś jest nie tak z tym losem. - No tak, przecież ratuje złe osoby, a ciągnie za sobą ku krainie zmarłych tych dobrych. Widać było, że rzadko opowiadał tę historię komukolwiek.
- Akurat zdarzyło się tak, że musiałem pobiec i wyciągnąć z dziury po minie jednego człowieka. Nie, nie od tego oberwał, ktoś go trafił w brzuch... tak, w brzuch. - Podrapał się po brodzie i znowu usiadł jak wcześniej. - Chyba myśleliśmy, że żadnej bomby nam nie spuszczą już podczas walki w tę dziurę drugi raz, ale niedaleko właśnie spadła taka jedna. Wszystko byłoby dobrze gdybym nie nadział się na stalowe umocnienie obronne.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Maj 30, 2014 10:22 pm

Wiktoria była mała, kiedy trwała wojna. Rodzice nie wypuszczali jej z domu, dbali, żeby nic jej się nie stało. Żeby nie oglądała zbyt wiele ciał, śmierci i cierpienia. Ona jednak je dostrzegała. Zza szarawej szyby obserwowała jak świat, tak wielki dla małego dziecka, sam obraca się w proch. Chyba wtedy sobie umyśliła, że ona będzie niosła dobro. Będzie niosła życie i zdrowie.
Patrzyła się na Neda, ciągnącego swoją opowieść. Zastanawiała się czy czuł taki sam ból jak ona. Czy każdy ból jest inny. Czy może znieczuliła go adrenalina.
-Los się przy nas pomylił. Byliśmy już na liście śmierci, ale ktoś nas w ostatniej chwili wypisał. Ale bomba już spadła, a anthwal kłapnął paszczą...-powiedziała, patrząc się na mężczyznę. Nie wiedziała czy przeznaczenie faktycznie istniało. Czy ktoś kieruje ich losem. Jeżeli nie... Każdy idzie własną drogą. Najpierw jednak musi określić samego siebie. Czy jest jednym materialnym bytem, czy nieskończonością umysłu. Jak określić siebie?
Wiktoria zdawała się gubić duszę. Czuła jak przemyka jej się przez palce.
Położyła głowę wygodniej na poduszce, przymykając oczy.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Maj 31, 2014 5:42 pm

- Nie wydaje mi się, aby los w ogóle istniał. Czysty przypadek. - odrzekł i faktycznie przez całe życie tak myślał. Jesteśmy drogą, jedną prostą, z wieloma odnóżami. Skręcimy w jedną stronę lub drugą i to nas kreuje, doprowadza do celu, do punktów kontrolnych. Zawrócić niestety już nie można, jakbyśmy jechali na jednym baku.
- Ale przypadkiem można nazwać los, przeznaczenie, ja w te brednie nie wierzę. - dodał.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Maj 31, 2014 6:42 pm

-To przypadek jest losem.-odpowiedziała.
Zachciało jej się znowu spać. Chciała udać się w tą krainę, gdzie wszystko było łatwiejsze. Gdzie nie musiała myśleć o tym, że jej mężowi grozi niebezpieczeństwo. Im dłużej będzie spała tym szybciej go zobaczy. W końcu Ned powiedział, że on niedługo przyjdzie. Tamto na pustyni to był tylko koszmar...
-Wcześniej... Śniło mi się... Że Kevin umarł.. Tam na pustyni...-powiedziała przyciszonym głosem.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Maj 31, 2014 6:46 pm

- A sny przeciwieństwami rzeczywistości. - powiedział kiedy wyznała mu co jej się śniło. Jawa jej się ukazała. Prawdziwe wydarzenia, a może po prostu tak to wszystko odbierała. Jakby obudzona z letargu.
- Połóż się, dam ci coś na sen. - Wstał ze swojego miejsca, ponownie poprawił jej łóżko, żeby mogła spokojnie zasnąć i poszedł po coś z półki. Zaraz będzie musiał zmienić go Burton. Po jakimś czasie zasnęła, Ned mógł wrócić do normalnego świata. W głowie miał masę nowych pomysłów.

Z/T
Isaak Burton
Isaak Burton
Liczba postów : 292
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 6:34 pm

Isaak zszedł do piwnicy. Wiktoria powinna się niedługo obudzić. Musiał chwilę z nią porozmawiać i pozwolić by znów zasnęła. Słodka Śpiąca Królewna. Była taka urocza w tym błogich uśmiechach, kiedy coś jej się śniło. A ten maślany wzrok, gdy wpatrywała się pytająco w niego...
Otworzył ciężkie drzwi od piwnicy, poruszając się powoli. Zamykając na klucz.
Zapalił drugie światło, gdyż to malutkie, które było zawsze zapalone, nie satysfakcjonowało go. Wcześniej przyniósł tutaj jeszcze parę lamp i je zamontował. Także światło było już dobre. Mogli sobie je ustawiać jak tylko chcieli.
Kobieta spała. Piersi unosiły się powoli, herbaciane usta były lekko rozchylone, uwalniając ciepły oddech. Ręce wzdłuż ciała. Prześcieradło lekko zsunięte na poziom bioder.
Isaak zmrużył oczy podchodząc bliżej. Z szafki stojącej niedaleko zabrał... grzebień. Delikatnie przekręcił głowę kobiety na bok i zaczął rozczesywać włosy. Powoli, bez pośpiechu. Psychopatyczny fryzjer. Rozkoszujący się dotykiem włosów między palcami. Kolor miała taki sam jak jego córeczka. Jedynie trochę gęstsze. Inaczej się układające. I nie tak puszyste. Powinien zorganizować jej solidną kąpiel. Musi to powiedzieć Nedowi. Myśl ulatywały, a włosy zostały splątane w zgrabny warkocz.
Przekręcił głowę Wiktorii na wprost, ujmując za podbródek i policzek. Przesunął palcem po śnieżnobiałej skórze, zahaczając o górną wargę. Musnął ją i podążył dalej, ku szyi. Tu rozpostarł palce, jakby chcąc je zacisnąć na tym kruchym gardziołku. Ta druga, mechaniczna dłoń, mogłaby ją zmiażdżyć bez problemu. Wystarczyłoby jedno, mocne zaciśnięcie, a grdyka pękłaby i wbiła się w gardło.
Westchnął ciężko, jakby żałując. Nie, nie chciał ją zabić. Żałował chyba, że nie poznał jej, gdy była jeszcze normalną osobą. Był ciekawy jaka wtedy była. Czy była silną kobietą? Na taką wyglądała.
Ręka sunęła dalej. Oparł ją na jej piersi. Palce pogładziły ją, po czym delikatnie odgięły bluzkę i dotknęły sutka. Trącił go kciukiem, patrząc się na twarz kobiety. Miał wrażenie, jakby oddech jej się przyspieszył przez sen.
Chyba się uśmiechnął. Złowrogi cień przeszedł przez jego twarz. Nie zrobił jednak nic więcej. Zakrył jej pierś i usiadł w fotelu, w którym wcześniej siedział Ned. Złożył palce w piramidkę i czekał. Czekał aż Wiktoria się nie poruszyła. Wymamrotała coś pod nosem i popatrzyła się na niego niewidzącym wzrokiem.
-Pan Isaak...-mruknęła, podnosząc dłoń i przecierając oczy.-Neda nie ma?-zapytała cichutko.
-Nie. Przyjdzie później.
Głos mężczyzny jak zwykle był dziwnie obojętny i chodny. Wstał i nalał wody do szklanki.
-Rozmawialiście... z Kevinem?
Patrzyła się na niego tym swoim wzrokiem zranionej łani, co wywoływało u niego złość. Śpiąca Królewno, twój książę też już śpi.
-Ned rozmawiał.
Ned mnie zamorduje.
-Pij.
Wiktoria wzięła wodę i pijąc patrzyła się na Burtona. Chyba nie ufała mu tak jak Nedowi. Może dlatego, że go nie znała. Jednak był dla niej dobry, więc się nie skarżyła. Nie mogła. Przecież jej pomagają. Poświęcają się.
-Chcesz zeszyt...?
Kiwnęła głową.
Ned bawił się w spisywanie jej snów i kiedy była w stanie robiła to sama. Podał jej więc notatnik i pióro, a ona ze skupieniem, powolutku stawała literki.
Burton zerknął na zegarek.
Beowulf......
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 6:59 pm

Co go zatrzymało? Brak pośpiechu? Jakiś cień złośliwości, który kazał mu dać Burtonowi pstryczka w nos? A może jego drobne zabawy z płcią przeciwną, płcią gorszą. Zazwyczaj kiedy rozmawiał z kobietami chciał zaśmiać im się w twarz tak żeby może nawet na nią napluć. Isaak pod tym względem chociaż się ich brzydził i rzadko z nimi rozmawiał. Przynajmniej pan doktor nic o tym nie wiedział. Coś się jednak zmieniło w postrzeganiu tych słabych istot. Im dłużej siedział przy Wiktorii tym chyba coraz bardziej mięknął. Doprawdy? Była niezwykle ciekawym... eksperymentem, przypadkiem, który go ekscytował. Zagadką. Żywym przykładem. Mógł... robić wszystko, ale bał się, że zbije ją niczym rozpadającą się na kawałeczki szklaną kulę. Zaczynał się przywiązywać do tej istotki? Niewinnej, bezbronnej, zdanej tylko na łaskę lub niełaskę dwóch szaleńców? Ona nie miała już nic. Miasto wiedziało, ze kobieta zniknęła. Zastanawiał się czy niedługo nie powinni upozorować jej śmierć?
- Dziwne, że nikt specjalnie się nie przejął, nawet ten kochaś. - prychnął pod nosem mówiąc przyciszonym głosem, sam do siebie.
- Dziwne, dziwne. Parszywi ludzie, wszyscy parszywi. - odpowiedział sam sobie kiedy był już blisko tego miejsca. Bez problemu dostał się do środka posiadając własny klucz i pewien szyfr ustalony z Burtonem. Czy dzisiejszego dnia osiągną jakiś progres? Dziewczyna była coraz silniejsza. Zszedł po schodach zamykając za sobą drzwi. Musiał je sprawdzić dwa razy zanim się upewnił. Antykwariat o tej porze był zamknięty, ale Burton będzie musiał kiedyś wrócić do pracy.
- O, widzę, że już nie śpisz. - uśmiechnął się z lekka. Spojrzał na Isaaka i nawet się nie przywitał, nie kiwnął głową jakby samo spojrzenie wystarczyło. Tak naprawdę oboje wiedzieli, że zwykłe ludzie zachowania to tylko fanaberie wymyślone dla wygody.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał Wiktorię odwracając się zaraz do niej tyłem kiedy szukał czegoś w swojej teczce.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 7:28 pm

Wiktoria była wdzięczna panu Burtonowi za wodę. Wypiła ją szybkimi łykami i od razu wzięła zeszyt. Ned mówił jej, że po pięciu minutach mózg zapomina 90% treści snu.
Raven. Przyjaciel Kevina. Przepraszał mnie. Za co? Chciał żebym mu wybaczyła. Staliśmy w jakimś ciemnym miejscu. Gdzieś na powietrzu. Znowu pustynia? Mówił, że chciał, żeby to tak się skończyło. Nagle jednak zamienił się w anthwala. Jego skóra zaczęła pękać, pojawiało się futro. Wielkie kły. Rzucił się na mnie i zaczął rozszarpywać. Nic mnie nie bolało. Dlaczego?
Stawiała literkę za literką, kiedy pojawił się doktor Beowulf. Położyła pióro i dłonie na notatniku i uśmiechnęła się do niego lekko.
-Dobrze. Już mi się tak nie kręci w głowie. -odparła, wykręcając głowę jak ciekawskie dziecko, żeby dojrzeć czego szuka w torbie.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 9:22 pm

Cokolwiek to było, Ned musiał mieć jakiś powód, aby grzebać teraz w torbie. W końcu znalazł ów przedmiot i wyciągnął nie chowając się z nim wcale. Była to książka. Nie było tytułu, ale tylko dlatego, że ktoś zrobił specjalną papierową okładkę, aby lektura nie uległa większemu zniszczeniu. Widocznie ktoś się w tym już zaczytywał.
- Czyli wracasz do zdrowia, dobrze to słyszeć. - uśmiechnął się siadając obok Wiktorii. - Przyniosłem ci książkę. - powiedział kładąc podarunek między rozłożonymi na kołdrze dłońmi kobiety. Kiedy otworzy, zobaczy na pierwszej stronie, że utwór traktuje o czymś takim jak nadczłowiek. Wyodrębnia ludzi zwykłych, którzy uznają siebie samych za kogoś lepszego niż inni oraz tych wybranych, którzy w gruncie rzeczy faktycznie stoją wysoko ponad głupim, wymyślonym, ziemskim ego.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 9:37 pm

Isaak wstał i odezwał się cicho.
-Będę na górze.
Nie wiedząc czemu odczuwał dziwny rodzaj zazdrości, widząc jak Wiktoria cieszy się na widok Neda i z zaciekawieniem obserwuje jego ruchy. Wyszedł więc z piwnicy, kierując się do antykwariatu.

Za to pani Burnett z zainteresowaniem przyjęła książkę. Notatnik poszedł na bok, a kobieta przesunęła się lekko, chcąc zrobić na łóżku trochę miejsca dla Ned'a. Przesunęła dłonią po papierze, który skrywał pod sobą tajemniczy tytuł książki. W końcu ją otworzyła, przesuwając wzrokiem po wyrazach. Zmarszczyła brwi. Jej twarz wyrażała jednocześnie ciekawość jak i zamyślenie. Nadczłowiek.
-Myślisz, że ktoś taki istnieje?-zapytała, przerzucając kilka kartek.
Jej myśli jednak krążyły wokół męża. Chciała zarzucić Ned'a pytaniami o niego, ale uznała, że grzeczniej będzie poczekać jak może sam coś powie.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 9:52 pm

Ned nachylił się nad nią i chwycił za notatnik pytając wzrokiem o pozwolenie. Chciał od razu zobaczyć o czym śniła. Analiza sennych obrazów przynosiła mu dużo ciekawych wniosków. Popatrzył na pierwszą stronę marszcząc brwi. Czytał już te kartki po kilka razy i próbował je nawet łączyć w jedną całość. Niektóre fakty były powtarzalne, inne zupełnie nowe, ale do przewidzenia. Odłożył zeszyt dopiero po chwili kiedy kobieta się odezwała.
Pierwszą jego reakcją był lekki uśmiech. Zaraz potem pomruk zamyślenia, chyba już to znała. Zastanowienie nad tym jak ułożyć słowa.
- Widziałaś w swoim życiu wielu ludzi. - zaczął odkładając zeszyt gdzieś na bok. Nachylił się do przodu opierając łokcie o kolana, przechylił ręce do przodu splatając ze sobą palce. Prychnął pod nosem jak to zwykł robić. Sam się sobie dziwił w tym momencie.
- Według mnie, istnieje wiele rzeczy, które nam się nawet w głowie nie mieszczą, a przecież chcemy odkrywać coraz to... więcej i więcej. Człowiek jest chytry na wiedzę, chytry na zdobywanie, absorpcję. W zasadzie nie ma takiej rzeczy której byśmy nie chcieli. Problem w tym... - urwał dotykając swojej brody. Spojrzał w tym momencie na Wiki zanim nie kontynuował. - ...problem w tym Wiktorio, że nie wszyscy dobierają odpowiednie wartości.
Wyprostował się na moment, rozłożył ręce w przeciwne strony.
- Mamy tłum, masę, która podąża w jednym kierunku ślepo zapatrzona w kształt tego świata. - Spojrzał na swoją lewą dłoń. - Mamy też jednostkę. - Spojrzał na prawą dłoń, przez chwilę milczał kiedy zmienił pozycję na poprzednią.
- Jednostka rozumna. Jednostka, która wychodzi poza szereg i widzi to wszystko czego nie może dostrzec zaślepiony tłum. Niektórzy mówili, że wyróżnieni ludzie potrzebowali idei, a ludzie bez idei to tylko pozorni geniusze. Widzisz, jest wiele osób, które uważają się za lepszych. Mogę podać ci przykłady, nie starczy mi palców u rąk. - Zaśmiał się krótko.
- Tymczasem prawdziwy potencjał tkwi w kimś zupełnie innym. Czasem takie jednostki są odizolowane, gdzieś na uboczu, nierozumiane przez innych. Czasem są tak dobrymi manipulatorami, że mogą wtopić się w tłum szydząc z innych po cichu. Ale najważniejsze... - zatrzymał się i znowu spuścił z niej wzrok gdzieś na ścianę, na kołdrę. - ...wszyscy jesteśmy hipokrytami.
Sponsored content
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem 

Mieszkanie Burtona nad antykwariatem
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Similar topics
-
» Cienie Isaaka Burtona
» Listy pana Burtona
» Mieszkanie Nate'a
» Mieszkanie Lennoxa
» Mieszkanie Jamiego

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Dzielnica 2-
Skocz do: