Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Wyschnięte koryto rzeki

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 1786
Wyschnięte koryto rzeki  Sob Kwi 19, 2014 1:21 pm

First topic message reminder :

Wyschnięte koryto rzeki - Page 3 534iUwq
Kiedyś, od strony miasta płynęła tędy niewielka rzeka, po której obecnie pozostał tylko ślad. Niekiedy można na tym terenie znaleźć spore dziury wykopane przez poruszające się nocą solucany. Rzeka, którą otacza kilka sywuszonych pustynnych jałowców wzbiera jedynie podczas pory deszczowej, jednak szybko wysycha. Trafić tu można także na zakorzenione róże jerychońskie, zwane Dłońmi Elżbiety. Zwykle wysuszone i łamliwe, rozkwitają zielono gdy spadnie deszcz.

Masz szansę znaleźć tutaj rosnące sobie beztrosko dzikie kwiaty.
  • dłoń Elżbiety- percepcja + 2K6 > 35


Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Wto Kwi 21, 2015 1:21 pm, w całości zmieniany 2 razy
Matylda Hornybottom
Matylda Hornybottom
Liczba postów : 256
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pią Cze 05, 2015 2:11 pm

Ledwie na horyzoncie pojawił się dr Mclean, uśmiechnęła się całkiem głupawo. Mógł pomyśleć, że jest w szoku powypadkowym i nie bardzo rozumie co się dzieje. Moment a dostałaby ślinotoku
- A gdzie tam, czuję się fantastycznie - wyćwierkała, gdy pomógł jej wstać.
Jak w książkach ! Idealny książę z bajki, poświecił swoją marynarkę, by uchronić ją przed zakażeniem! I wcale nie było jej słabo, wcale nie traciła władzy w nogach z utraty krwi...nienie. To miłość. Ważne było tu i teraz i jego ciepła dłoń.
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pią Cze 05, 2015 2:40 pm

Zmierzył ją nieco surowym spojrzeniem. W sytuacji jak ta mogła sobie odpuścić te maślane spojrzenia. Może i Hayden miewał sytuacje, że zachowywał się jak idiota, ale nim nie był i bardzo dobrze wiedział, że Matylda smali do niego cholewy. A przynajmniej na to wskazywały te wszystkie spojrzenia, gdy bywał w bibliotece uniwersyteckiej. Teraz westchnął tylko w duchu, ale nie skomentował niczego. Gdy dotarli do namiotu, podniósł płachtę i wepchnął (delikatnie!) dziewczynę do wewnątrz. Sam wsadził tam tylko głowę.
- Jest ranna. Zajmijcie się nią. - rzucił i już go nie było. Siri warknął, jakby niezadowolony z poczynań pana.
A Hayden przedzierał się już znowu między siedzeniami. Nie mieli czasu. Burza szalała w najlepsze, za godzinę mogą już nie mieć czego szukać, bo większość rzeczy będzie leżała gdzieś pod piaskiem. Małe szanse na odnalezienie czegokolwiek. Hayden założył okulary przeciwsłoneczne - może nie były to gogle ochronne, ale przynajmniej troche osłaniały oczy od piasku, a on potrzebował dwóch rak. Zaczął przeszukiwać schowki nad siedzeniami.
Rafael Harag
Rafael Harag
Liczba postów : 87
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 5:24 pm


    Znaleźliście już:
  • dużą płachtę [1/1]
  • coś do usztywnienia złamań [2/5]
  • apteczka [1/1]
  • ocalałe pojemniki na wodę [2/3]
    Znaleziska proszę w tekście pogrubić


MICHAEL i BIRDIE
percepcja + 2K6 >/= 17 jeśli się uda przekroczyć próg: K6 losowe:
1,3- metalowa rurka i kawałek kolorowej chusty
2,5- znajdujesz konserwę rybną
6- znajdujesz czyjś but
4- znajdujesz gogle ochronne. Mają rozbite szkiełko, ale to nic.

HAYDEN
K6 losowa:

1,3,6- znajdujesz szklaną butelkę z wodą. Cudem się nie potłukła.
4,2- znajdujesz duży klucz francuski i... buteleczkę wódki!
5- znajdujesz opakowanie z pojedynczą prezerwatywą. Może to Dimy?


Po wyjściu Macleana Rafael i Megan zajęli się Dimitrim. Prowizoryczny opatrunek na jego głowie musiał mu teraz wystarczyć. W takich warunkach ciężko było zrobić cokolwiek. Sam Harag mając już jako tako załatane plecy wyszedł z namiotu akurat w momencie, kiedy Hayden zbliżał się do niego z poobijaną, młodą dziewczyną o głupawym uśmiechu. Biedna, musiała przeżyć ciężki szok. Albo sparaliżowało jej twarz? Zasłonił się znalezioną chustą i dołączył do poszukiwań... czegokolwiek.
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 6:00 pm

2 - znajdujesz duży klucz francuski i... buteleczkę wódki!

Szperał, otwierał schowki, czasem musiał stanąć na krześle, raz prawie się nie wyrąbał. Starał się działać szybko, bez zbędnego myślenia. Woda, prowiant, bagaże, coś, co zapewni bezpieczeństwo... To ostatnie było całkiem abstrakcyjne, ale Haydenowi ta myśl nie przeszkadzała. Sięgnął dłonią wgłąb schowka i coś wymacał. Wyciągnął się, by dosięgnąć przedmiotu, palce  zahaczyły o coś jeszcze... Najpierw wyciągnął klucz francuski, a potem wsadził go sobie za pasek od spodni na plecach (tak, by nie zgubić). Kolejnym przedmiotem była - no, no! - piersióweczka jakiegoś alkoholu. A przynajmniej Maclean miał taką nadzieję. Podwinął nieco chustę do góry i przytknął gwint do ust. Pociągnął. Czysta wódka. To nie było trudne, żeby się zorientować. Co prawda miał nadzieję na wodę, ale wódka przyda się, gdy rzeczywistość na trzeźwo będzie nie do zniesienia. Schował piersiówkę za koszulę (którą miał wciśniętą w spodnie).
Potem szukał dalej. Dodatkowo rozglądał się za jakimiś kawałkami prostych desek albo prętów... Cholera wie, co ich tu czekało. Mogły posłużyć za usztywnianie ran albo za prowizoryczną broń. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Bagaże! A w szczególności jego bagaż, który w tym momencie stał się priorytetem. Hayden zaczął szukać, jak świnia za truflami.
Birdie Steer
Birdie Steer
Liczba postów : 187
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 6:15 pm

16

Birdie trzymała mocno PUSZKĘ FASOLI, rozglądając się po ładowni w strzępach. Niestety musiała się rozczarować i już niczego wartościowego nie znalazła. Nie mieściło jej się to w głowie, ale cóż mogła zrobić?
Ostatnie spojrzenia wokół siebie i Birdie wyszła na wiatr i piach. Wpadło jej do głowy, że koniecznie powinna wrócić do kokpitu i spróbować wezwać pomoc. A co najważniejsze, zabrać swą broń.
Osłaniajac twarz, jak tylko była w stanie, przeszła metry dzielące ją od celu i ponownie wsunęła się do kabiny, którą opuściła kilkanaście minut wcześniej. Drzwo trzasnęły za panną Steer, która rzuciła puszkę na siedzenie Dimy i zajęła swój fotel.
- SOS.
Nadała komunikat, potwarzając go na różnych częstotliwościach i szukając kontaktu z kimkolwiek. Jedną dłoń wsunęła między fotel a ścianę kabiny i wyciągnęła swą broń, ciesząc się, że ma coś co może ją uchronić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 6:59 pm

Myślałam, że najważniejsze będzie znalezienie rzeczy z listy, by przetrwać burzę i otrzymać kolejne wskazówki do gry, ale wygląda na to, że przeskoczymy kawałek sesji!

Wiatr zawiewał przez dziurę w tyłu, uciekał przez wybity otwór z przodu. Piach wsypywał się do środka Utrudniając zadanie. Kokpit był zniszczony, gdzieś zwisały jakieś kable. Birdie nadała jakiś sygnał. Nie wiadomo jednak, czy w tych warunkach w ogóle udało się go wysłać. Mogliście się teraz pomodlić o to, by wiadomość do kogoś trafi.

Tymczasem ze zbiornika paliwa zaczęła wyciekać ropa. Przypominam: niewielki samolot, którym lecieliście rozszarpało na trzy części. Uderzenie w wydmę sprawiło, że część z podróżujących przeżyła. Dziób maszyny jest poważnie uszkodzony. Ukrywacie się pod wielką płachtą w części pasażerskiej. Wiatr hula przez otwory blaszanego wraku. Część z ładownią jest zbyt zgnieciona, byście wszyscy się w niej zmieścili.

Znaleźliście już:

  • dużą płachtę [1/1]
  • coś do usztywnienia złamań [2/5]
  • apteczka [1/1]
  • ocalałe pojemniki na wodę [2/3]
  • puszka z kukurydzą
Michael Davies
Michael Davies
Liczba postów : 78
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 7:43 pm

20, 2,5- znajdujesz konserwę rybną

Najwidoczniej łażenie niczym ostatni idiota wokoło wraku na coś się Michaelowi przydało. Może się nie spodziewał, ale z pewnością ucieszył na widok konserwy rybnej (pewnie to był dorsz w sosie pomidorowym i z masłem), którą trzymał kurczowo. Ot, jakby spodziewał się, że Birdie zaraz wyskoczy i kolejną znalezioną przez niego rzecz mu zabierze.
Michael zatrzymał się, zapewne jak większość, w części pasażerskiej, czując wiatr we włosach, a piasek w dupie i to nie było komfortowe uczucie. Z tym jednak nie mógł nic zrobić. Miał zamiar trochę odsapnąć, a gdy się uspokoi - o ile się uspokoi, to na nowo postanowi coś znaleźć, już teraz wzrokiem przeczesując to, co przed nim.
Megan Mclean
Megan Mclean
Liczba postów : 508
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Sob Cze 06, 2015 8:46 pm

Megan na tyle na ile mogła pomogła z opatrywaniem a potem uspokajająco głaskała psa po głowie. Niewiele mogła ze swoją nogą zrobić i morfina ją otępiała. Chusta, którą Rafael owinął jej twarz sprawiła, że przynajmniej nie kaszlała rozpaczliwie.
Koło niej przycupnął chłopak, którego nie widziała wśród pasażerów.
- Skąd się tu wziąłeś?- z jej usta padło pytanie nim zdążyła pomyśleć.
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 9:11 am

Szukając swojego bagażu (chociażby tego podręcznego, w którym miał broń), przesuwał się coraz bliżej w zbiornika z paliwem. Na początku niczego nie zauważył - spostrzegawczość w takich warunkach nie jest na zbyt wysokim poziomie - ale po chwili do jego nozdrzy dotarł zapach ropy. Rozejrzał się nieco zdezorientowany. Skąd dochodzi... Och, a skąd mógłby? Skierował się w stronę zbiornika na tyle samolotu (?), do ostatniej części. Zapach rozwiewał wiatr, Hayden nie miał jednak wątpliwości co do tego, co czuje. (Czuł jeszcze strach, adrenalinę i piasek w zębach). Był chemikiem medycznym, wyczulenie na zapachy czasem mogło w tej zabawie uratować życie. Maclean miał nadzieję, że teraz będzie podobnie. W końcu dotarł do miejsca, gdzie z dziury w zbiorniku wylewała się ropa. Czyli przy jednym ze skrzydeł.Kurwa - skwitował poetycko w myślach. A potem wyobraził sobie, jak wybuchają i przewrócił oczami. No kurwa mać. Czy jednak wybuch był realnym zagrożeniem? Piasek szalał jak oszalały (hehe), ropa była szybko nim przysypywana, ale jednocześnie wsiąkała w podłoże. Jedna iskra i... KA-BOOM! Albo i nie. Ale ryzyko zawsze istniało. Hayden stał nad tą rozlewającą się ropą i patrzył na nią z nieco skrzywionymi ustami. Być może był to nawet uśmiech zażenowania, że znaleźli się w tak kurewsko beznadziejnej sytuacji. Wyciągnął piersiówkę spod koszuli i upił łyk wódki. Skrzywił się. Potem następny. Wypił pół.
- No dobrze. - powiedział do siebie. Piasek trzaskał mu między zębami. - Spierdalamy.
Ruszył w stronę prowizorycznego namiotu, rozglądając się czy nikt jeszcze nie jest uwięziony między siedzeniami. No i rozglądając się za swoim bagażem podręcznym. Dostrzegł go gdzieś pod jakimś siedzeniem, rzucił się do niego jak zatrwożona matka do dziecka. Chodziło o broń. Nie zamierzał radzić sobie w tej dzikiej nieznanej krainie bez broni. Nie przeszkadzał mu nawet fakt, że nie bardzo umiał strzelać. Broń, to broń. Znalazł ją pomiędzy złożonym garniturem, na widok którego zrobił nieco smutną minę. Tak dobrze na nim leżał, a teraz zostanie pogrzebany w piaskowych wydmach. Taki dobry garnitur! Wsadził broń za pasek. Bukłak z wodą został uszkodzony, a sama woda wyciekła... Zaklął pod nosem. Podniósł się i znowu skierował kroki do namiotu. Po drodze wpadł na Rafaela.
- Ze zbiornika wycieka ropa! - podniósł głos, przekrzykując wiatr. - Chyba musimy się stąd zbierać!


Ostatnio zmieniony przez Hayden Maclean dnia Nie Cze 07, 2015 11:42 am, w całości zmieniany 1 raz
Birdie Steer
Birdie Steer
Liczba postów : 187
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 11:11 am

Wcisnęła broń za pasek spodni, na plecach i złapała za kurtkę, na szybko ją na siebie zakładając i puszkę do kieszeni wciskając. Nawet nie patrzyła w stronę wybitej szyby, zbyt mocno smagana wiatrem po oczach. Zasłaniając twarz, zerwała się z fotela i walcząc z żywiołem, który spychał ją na lewo, wyszła z kabiny, zeskakując w piach. Zakaszlała, rozglądając się i w końcu obierając kierunek w stronę wuja i Haydena.
Usłyszała jego krzyk, który zmroził jej krew w żyłach. Pochylona dotarła do mężczyzn i spojrzała na nich z widocznym przerażeniem. wymieszanym z determinacją. Nie zamierzała dać się zabić, ani pozwolić na to reszcie ocalałych.
Dlatego zrobiła krok w stronę namiotu, stworzonego przez Haydena.
- Dima!
Zawołała na brata, rzucając spojrzenie w stronę ładowni i chwilę później wlepiając je w wuja. Jakby pytając czy da się zapobiec eksplozji ich małego, wspaniałego samolociku. Autorka nic nie wie i zawsze robi z postaci idiotów.
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 11:35 am

Mały wspaniały samolocik był już li tylko ruiną, wybebeszoną ruiną, z której nie było już żadnego pożytku. Wszelkie próby Birdie, by cokolwiek uratować, byłyby jak reanimacja zwłok po wypadku. Hayden widział determinację na twarzy młodej kobiety.
- Zajmiemy się tym. - rzucił w jej stronę. - Poszukaj bagaży i zostaw je w jakimś bezpiecznym miejscu. Wszystko będzie nam potrzebne, by przeżyć, bo... - wiatr i piasek pochłonęły jego ostatnie słowa w wir szumu, ale reszta chyba mogła wyczytać wszystko z ruchu warg Maclean. Mówiły: "Mamy przejebane".
Michael Davies
Michael Davies
Liczba postów : 78
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 3:06 pm

Michael w nerwowym geście skubał swoją koszulkę. Dokładniej jej rękawy, mając gdzieś obok położoną konserwę, ażeby niektórzy zaraz nie pomyśleli, że to tylko dla niego ma być. Trudno jednak powiedzieć czy taka decyzja nie byłaby dlań wygodniejsza.
Spojrzał na Megan i choć przez moment mogłoby się wydawać, że to pytanie go poirytowało (poniekąd tak było), to zaraz odetchnął ciężko.
- Za droga podróż, za mało miejsc, a jestem zbyt ciekawski by sobie odpuścić - wyjaśnił i pociągnął nosem, by zaraz tego pożałować. Chyba wciągnął piasek i zaraz kichnął głośno, odwracając się w drugą stronę, by czasem nie opluć Megan.
- No, ale jakbym nie poszedł to może bym nie wylądował na środku pustyni - sarknął. Taka kara boska mu się przydarzyła! Spojrzał na nogę Megan, nieco zmartwiony.
- Bardzo boli?
Megan Mclean
Megan Mclean
Liczba postów : 508
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 3:33 pm

-Och.- w jej oczach pojawiło się zaskoczenie a potem zrozumienie. Mieli pasażera na gapę, ale jeżeli o nią chodzi to zupełnie jej to nie przeszkadzało. Rozumiała, że kogoś mogła skusić tka przygoda. Sama przecież wybrała to jako sposób ucieczki, przynajmniej w pewien sposób.
Przesunęła spojrzeniem po otoczeniu. Wydawało się jej, że dwa siedzenia dalej mignęła jej znajoma torba.
- No tak, ale trzeba być dobrej myśli.- niezdarnie usiłowała pocieszyć i siebie i chłopka.- Jak się nie ruszam to jest całkiem znośnie. Jestem Megan.- wyciągnęła do niego dłoń.
Matylda Hornybottom
Matylda Hornybottom
Liczba postów : 256
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 9:20 pm

Będzie to prawdopodobnie najkrótsza kariera jakiejkolwiek postaci, i absolutny rekord! Wszak Matylda, mimo głupiego uśmiechu krwawila z pleców obficie. Warunki tez sprzyjające nie były. Nieco rozmarzony uśmiech kobiety przygasl a ona osunela się cicho z pozycji siedzącej, do bez wątpienia leżącej. Odpłynęła do krainy doktorów Mcleanow wyglaszajacych pasjonujący wykład na tematy czysto chemiczne, odziany w sam krawat. I nic więcej. Amen
Megan Mclean
Megan Mclean
Liczba postów : 508
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Nie Cze 07, 2015 9:57 pm

Nie było dane kontynuować im tej rozmowy bo dziewczyna, którą Hayden przyprowadził straciła przytomność, dopiero wtedy dostrzegli ranę na jej plecach.
Megan wyjęła potrzebne rzeczy z apteczki, która u niej została i z pomocą Michaela (bo sama z leżącą na pewno by sobie rady nie dała) opatrzyli plecy i zatamowali krwawienie.
Dimitr Steer
Dimitr Steer
Liczba postów : 64
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 9:40 am

Dima został pewnie prowizorycznie opatrzony, twierdząc, że przecież nic mu nie jest. Przysłuchiwał się chwilę rozmową Megan i Michael'a, który wydawał mu się podejrzany. Lepiej mieć go na oku.
Gdzieś przez burzę usłyszał nawoływanie siostry.
-No czego?!-krzyknął, idąc w stronę jej głosu, zasłaniając sobie twarz.
Birdie Steer
Birdie Steer
Liczba postów : 187
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 2:56 pm

- Ropa wycieka!
Krzyknęła do brata, który człapał w ich kierunku, walcząc z żywiołem, który chciał go oddzielić od siostry. Na szczęście skurwysynowi się nie uda! Panna Steer zakaszlała pod wpływem wirującego piachu i pokazała na bagaże.
- Usunę je! Zobaczcie co da się zrobić!
Krzyknęła do mężczyzn i kiwnęła głową, posyłając im krótkie, szybkie spojrzenia. Nie była mechanikiem, więc bratu i wujowi pozostawiła ogarnięcie wycieku, a Haydenowi wyprowadzenie rannych, do czego może zagonić pasażera na gapę.
Sama zaś, siłując się z wiatrem, pognała do bagaży, które leżały blisko samolotu. Łapiąc co się da i odbiegając kilka metrów, by rzucić je jeszcze dalej.
Michael Davies
Michael Davies
Liczba postów : 78
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 3:18 pm

Mike pewnie od razu się przedstawił, zaciskając lekko dłoń Megan. Spojrzał ze współczuciem na jej nogę, bo jednak to nie było zbyt przyjemne, kiedy trzeba działać, a kobieta - mimo że chciała, bo tak zauważył Davies - za wiele zrobić nie mogła.
- Niby można by być dobrej myśli, ale jak to będzie to nie wiem - wzruszył ramionami. Wtedy też Matylda wylądowała, a Mike starał się pomóc na tyle, na ile mógł, pewnie robiąc to, co mu podyktowała Megan. Dobrze, że był zajęty, bo pewnie zacząłby panikować, czując na sobie spojrzenie Dimy.
Przetworzył informacje raz czy drugi, słysząc o wycieku ropy i zapewne pomógł, najpierw chcąc wspomóc Megan w przejściu gdzieś dalej, a potem idąc po Matyldę. Czy coś.
Konserwę, oczywiście, miał przy sobie. Nie daj tej blondynce pilotce, o nie, bo sobie przywłaszczy i skłamie, że to ona znalazła, hoho.
Megan Mclean
Megan Mclean
Liczba postów : 508
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 3:41 pm

Dzięki pomocy Michaela udało się jej wydostać z samolotu. Po drodze zgarnęła swoją torbę co to ją dwa siedzenia dalej wypatrzyła. Prawie zmieściła się w niej woda.
- Schowaj płachtę może się nam jeszcze przydać.- poprosiła Michela a potem zawołała Siri. Nie miała zamiaru psiaka tutaj zostawiać.
Po wyjściu na zewnątrz uderzył w nią wiatr. Usadzona gdzieś przez nowego znajomego czekała aż ten wyciągnie Matyldę i wzrokiem szukała Haydena.
Michael Davies
Michael Davies
Liczba postów : 78
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 4:35 pm

Skinął krótko. Mike miał tak, że jeśli coś miał zrobić, a nie wiedział, co, to polegał na innych. Tak też w tym przypadku usłuchał się Larsen, starając się wyciągnąć Matyldę i ułożyć ją obok nauczycielki.
Jeśli była taka możliwość, a nikt nie miał zamiaru go zjeść, a nawet lepiej - ktoś chciał mu pomóc, to pewnie postarałby się coś z tą płachtą zrobić, jeśli im się przyda. Cokolwiek?
...a może lepiej jak pójdzie szukać?
Rafael Harag
Rafael Harag
Liczba postów : 87
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 5:24 pm

Skończył właśnie owijac głowę chusta, którą znalazł. Raczej kawałkiem materiału sporej wielkości. Może to była sukienka którejś podróżujących panien? Tym się nie interesował, nie widział z resztą wiele. Mruzyl oczy żeby cokolwiek moc widziec. Pomiędzy smagajacymi jego ciało podmuchami wiatru usłyszał Macleana.
- Ropa...? szlag by to... - westchnal, choć Hayden nie mógł tego słyszeć. Może był jednak w stanie to sobie wyobrazić.
Rafael, jako mechanik był pewien, że mechanizm może w każdej chwili wszystko może pierdolnac tak, że aż zadzwoni w świątyniach. Wyciągnął zza paska klucz francuski choć szczerze wątpił, żeby akurat to cokolwiek pomogło. Tak naprawdę powinni się stąd jak najszybciej zmyć.
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 5:58 pm

Skinął głową do Rafaela, potem powiódł wzrokiem za Birdie, która zaczela już działać. Jakiś młokos natomiast pomagał Megan i Matyldzie. Hayden gwizdnął, a po chwili przy jego nogach pojawił się Siri. Był wyraźnie zmarnowany i zmęczony, na pewno poobijany. Ale jednocześnie był też dzielny. MacLean poczochrała go za uchem.
- No dobrze, przyjacielu. - przykucnął na sekundę przy psie. - Spierdalamy. - dodał szeptem.
Gdzieś przy samolocie zdala od samolotu dostrzegł Megan. Podbiegł do niej, sprawdzając czy wszystko w porządku, a gdy okazało sie ze tak, odetchnął z ulga.
- Zaraz wrócę. - powiedział blisko jej ucha, bo wiatr wył niemiłosiernie. - Osłaniaj twarz. Siri, zostan przy Megan. - nakazał psu.
Potem sam biegiem wrócił do samolotu, gdzie Michael walczył z nieprzytomna Matylda i płachta. Hayden zacisnął usta. Dziewczyna nadal miała ubrana jego marynarkę, ale juz przestała krwawić, najwyrazniej opatrzona przez resztę. Klepnął ja lekko po policzku, ale nie zareagowała. Powiedzmy sobie szczerze, dla Haydena wleczenie młodziutkiej bibliotekarki nie było zaczynem marzeń w tej sytuacji, ale i tak wziął ja na ręce. Odwrocil sie w strone Michalea.
- Bierz płachtę.
Zaufał chłopakowi i sam ruszył w strone, gdzie została Megan. Wiatr bił go po twarzy, okulary troche chroniły oczy. Mężczyzna starał sie osłaniać Matyldę, a gdy dotarł do nauczycielki, dziewczynę posadził obok niej.
- Zawołam resztę! - rzucił pospiesznie i znowu go nie było.
Podbiegł do Rafaela i Dimy, którzy juz razem byli przy wyciekającej ropie. (?)
- Wszyscy są na zewnątrz. - zakomunikował, kaszlnął przez piasek, ktory dostawała sie juz pod chustę. - Zabierajmy sie stad. I tak z samolotu został tylko wrak. Bierzmy, co mamy pod ręka i w nogi.
Sam zaczął sie jeszcze rozglądać za czyms, co moze sie przydać. (Można MG i kostki dla wszystkich trzech panów?)
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 6:50 pm

Dima i Rafael znajdowali się już przy skrzydle, z którego wyciekała ropa i... przyglądali się wszystkiemu nie bardzo wiedząc co zrobić. Zatamować to jakąś szmatą, czymś? Sporo już na pewno wyleciało, dużo wsiąkło w piach. Wystarczyła iskra...

Dla chcących coś znaleźć na odchodne, próg na percepcję wynosi 18, a następnie, po przekroczeniu, K6 losowa. Znaleziska nie mogą się powtarzać:
1- menażka z wodą
2- kawałek deski ze zniszczonego fotela
3- gogle ochronne - lekko stłuczone, ale ochronią oczy
4- kawałek sztywnej blachy
5- puszka z groszkiem
6- Nóż

Musicie oddalić się od samolotu, który częściowo zapewniał wam do tej pory osłonę przed wiatrem.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Cze 08, 2015 7:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Hayden Maclean
Hayden Maclean
Liczba postów : 292
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 7:14 pm

24
1- menażka z wodą

Nie czekał na nich. Koniec bohaterowania. Nikt juz niczego nie uratuje, nie mieli czego tu szukac. Przed oddaleniem sie jeszcze posprawdzał wrak samolotu obok niego i w koncu znalazł cos, co było znaleziskiem zadowalającym. Nie dość ze miał jeszcze troche wodki, to jeszcze trafiła mu sie pełna menażka z woda. Gdyby nie piasek i generalnie beznadziejna sytuacja, Hayden pewnie pozwoliłby sobie na łzy wzruszenia. Nie miał jednak na ro czasu. Przyczepił menażkę do paska i pobiegł w kierunku Megan, Matyldy i Michaelem, którzy byli juz w jednym miejscu.
- Młody, pomóż mi z tą płachta. - rzucił do chłopaka, bo miał sie wczesniej nią zajac. - Niech nas troche osłoni.
Michael Davies
Michael Davies
Liczba postów : 78
Re: Wyschnięte koryto rzeki  Pon Cze 08, 2015 7:18 pm

perc 15

Michael był pewnie zbyt zajęty tym, aby ogarnąć dla całej grupy ocalałych płachtę. Nie zauważył więc nic, co może im się później przydać.
- Uch... ja? - podrapał się w tył głowy, spoglądając na Haydena. - Jasne - mruknął, pewnie czując się jak idiota, stojąc tak z płachtą przy nogach. - Nie wiem... ee, może jeszcze się oddalimy, tak w razie czego? - zapytał, pochylając się nad materiałem i zerkając wymownie na wrak.
Sponsored content
Re: Wyschnięte koryto rzeki 

Wyschnięte koryto rzeki
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 15Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Step-
Skocz do: