Przez chwilę po drugiej stronie panowała cisza, jakby osoba dzwoniąca chciała się rozmyślić, ale w końcu usłyszała głos swego narzeczonego. - Cześć Viki...słuchaj nie przyjdę dzisiaj do Ciebie, mam sporo roboty. - och gdzie ta jego wesołość ?
Wiki chyba ziewnęła, bo dało się słyszeć jakiś podmuch w słuchawce. -Josh, błagam cię, jest blisko północy. Nikt nie umrze z braku nogi, wiem co mówię.-powiedziała spokojnie, niczego nie świadoma, co też mu ta Emily nagadała.
Kolejny raz po drugiej stronie słuchawki na moment zapadła cisza. - Wiesz, że nie lubię zostawiać niczego na później. Najwyżej zobaczymy się jutro, przy zmianie dyżurów.
- Mnie ? Nic takiego. jestem p[o prostu zmęczony, to wszystko. Perkins to naprawdę idiota, zostawia po sobie taki syf... Znów chwila ciszy, najwyraźniej rozmówca wciąż walczył ze sobą. - Viki....mówiłaś, że Olivier, to tylko twój przyjaciel, prawda ? - ściskał słuchawkę tak mocno, że cud, że nie pękła.
Po drugiej stronie rozległ się gorzki śmiech. - Rany...jestem taki głupi, Viki. Cholernie naiwny i nieskończenie głupi - przyłożył dłoń do czoła, uśmiechając się smutno - Spotkałem Emily Black, zagadałem do niej o nasz ślub. Ucięliśmy sobie pogawędkę. Znów ta cisza, która była dla niego zupełnie nienaturalna. - Znam prawdę. Nie mogę uwierzyć, że wciąż mnie okłamujesz. - Viki aż mogła poczuć na skórze, jak to go przygnębiało. czuł się tak bardzo upokorzony ! - Colette mówiła, że Black był dzisiaj w szpitalu, widziała jak wchodził do twojego gabinetu. Dziewczyny w rejestracji też to potwierdziły. On już oczywiście przewidywał najgorszy scenariusz. Bo skoro okłamywała go teraz, czemu nie mogła okłamywać cały czas? - Boże, jestem taki głupi... - znów się cicho zaśmiał, choć wargi mu przy tym zadygotały - Śpij dobrze, Viki.
Joshowi się chyba oberwie. Telefon został odebrany, nastąpił jakiś trzask, stłumione przeklnięcie i odezwała się Wiktoria. -Słucham..?-zaspany głos. Pewnie jeszcze na wpół spała.
Och on sie tym zupełnie nie przejął, był w stanie wręcz euforycznym - VIKI TO NIESAMOWITE ! DZIAŁA! TA PROTEZA DZIAŁA ! SKOŃCZYŁEM JĄ, MUSIMY JĄ WYPRÓBOWAĆ ! Tak, Joshowi się oberwie
I co i tyle ? I JUŻ ?! - Viki, to przełomowe odkrycie, nikt od lat, nie zrobił żądnego postępu w dziedzinie protetyki a mi się to udało ! Protezy WRAŻLIWE NA DOTYK ! - rzekł z naciskiem, bo chyba nie zrozumiała. - Och, och muszę znaleźć kogo, kto ją wypróbuje, muszę spisać spostrzeżenia, w życiu teraz nie usnę, muszę biec na oddział, może ktoś się zgłosi ! - z trudem oddychał z emocji. Aż nawet nie usłyszał tego miau.
-Josh, ja się ciesze, naprawdę. Tak.. ee... w środku?-czy ona w tym momencie zachichotała?-Wiesz, że trzeba jeszcze prób, testów... Ale jestem z ciebie naprawdę dumna, kochanie.
Prawie, że wyfrunął z dumy z gabinetu. - Och, to niesamowite, ledwo stoję na nogach! która jest...Matko i córko, już czwarta?! Boże skarbie przepraszam, tak mi czas szybko zleciał na montażu...och biegnę na oddział, muszę znaleźć chętnego. Kocham Cię, śpij dobrze ! - i już urwało połączenie. Zapewne pokuśtykał na piątym biegu w kierunku oddziału protetyki.