Średnie mieszkanie NAINY WEBB Mieszkanie ma trzy pokoje, dwa mniejsze i jeden większy. W kuchni jest wystarczająco dużo miejsca, by postawić stół i cztery krzesła. W łazience za niewielką ścianką jest mały kącik do prania, z pralką i kilkoma sznurkami podwieszonymi pod sufitem. Sprzęty: - duża kuchnia węglowa - duży bojler - żelazko - chłodziarka z eterem - pralka
Naina sprzątała. Co miała robić? Sprzątałą idealnie czyste mieszkanie po raz trzeci. Albo piąty? Nie pamiętała. Nie potrafiła sobie znaleźć miejsca. Usiadła na skraju krzesła w kuchni i westchnęła. Zerknęła w okno. Josh pewnie świetnie się bawił. To dobrze. Dobrze, że nie została, przeszkadzałaby tylko. Wyciągnęła z kieszeni chusteczkę i wytarła mokre oczy. Potem wróciła do sprzątania. Po raz szósty.
Ellie stanęła przed drzwiami nowego mieszkania Nainy. W rękach trzymała wino, ale nie była tak do końca przekonana czy to odpowiedni prezent dla nieśmiałej i zawsze powściągliwej przyjaciółki. Znały się od lat, choć charaktery miały jak ogień i woda. Jednak jako małe dziewczynki, jeszcze z czasów, gdy Ellie mieszkała w slumsach, całkiem nieźle się dofadywały i ten stan utrzymał się nawet po tragicznych wydarzeniach w życiu Ellie i jej adopcji. Być może Hammerslay nigdy by juz nie zobaczyła Nainy, gdyby nie fakt, że często wymykała się do Trzeciej Strefy, by odwiedzić ruiny dawnego domu. To właśnie podczas jednego z takich dni znów spotkała się z Nainą i spotkanie to jeszcze raz potwierdziło, że dziewczynki dobrze się czują w towarzystwie, choć teraz pochodziły z nieco innych światów. Niemniej jednak potem już zawsze utrzymywały ze sobą kontakty - czasem bardziej zażyłe, czasem mniej. Ostatnio rzadko się spotykały, z powodu czego Ellie miała wyrzuty sumienia. Miała jednak nadzieję, że Naina jej to wybaczy. Zapukała do drzwi. ...i nie mogła się powstrzymać przed uśmiechem. Była taka dumna z Nainy, że odniosła sukces! Miała lubianą przez wszystkich cukiernię, a teraz jeszcze mogła sobie pozwolić na mieszkanie!
Naina wrócila do domu i teraz siedziała w nim, idealnie czystym i idealnie pustym, oprócz Gustawa, który spał zmarkotnialy. Słyszac dzwonek podniosła wzrok na drzwi i zmarszczyła brwi. Nie spodziewała się nikogo. Podeszła jednak i otwarła je. - Ellie? - zdziwiła się wyraźnie - Chodź, wchodź.. - wpuścila ją do środka i zamknęła za nimi. Gustaw wylazł ze swojej kryjówki i poszedł się przywitać.
- Tak, to ja. - zrobiła przepraszającą minę i wcisnęła w ręce Nainy wino. Potem weszła do środka, a gdy fenek przylazł się przywitać, przykucnęła, by podrapać go między uszami. - Cześć, kolego. Dopiero teraz Ellie się rozejrzała. Mieszkanie było ładne i przestronne i... Oczupywiscie bardzo czyste. Jak nowe. Wręcz sterylne. Takie... Nainy. Urzędniczka spojrzała na przyjaciółkę. Chciała przeprosic za swoją nieobecność, ale postanowiła niczego na razie nie rozdrapywać. Może Naina nie miała jej tego za złe? - Co u ciebie? - zapytała po prostu.
Naina niczego nikomu nigdy nie miała za złe. To chyba był jej problem. - Napijesz się czegoś? - zapytała i pewnie ruszyła do kuchni. - U mnie? Dobrze - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem. Nie bylo dobrze i było to widać. Nieznacznie schudła, miała zmęczoną twarz. I melatową dłoń, o której Ellie chyba nie wiedziała. - A u ciebie? Dawno nie byłaś.. Skąd wiesz, że zmieniłam mieszkanie? - w końcu nikomu prócz Kendry o tym nie powiedziała. No i Josh wiedział, ale tylko tyle, że ma zamiar je zmienić.
Poszła za Nainą do kuchni, ale w zasadzie nie powiedziała, czego by się napiła. Może po prostu chciała, że Naina sama zdecydowała? Żeby coś narzuciła? Dobrze by jej to zrobiło. Ellie od początku irytowała ta życiowa uległość przyjaciółki. Owszem, wynikało to z troski o Nainę, ale że Hammerslay nie była typem, który się zamartwia, ale raczej wybucha, to... wiadomo. Teraz też czuła, jakby ktoś podpalił jej lont. Bo widziała, że nie jest dobrze, a Naina jak zwykle zaprzeczała. - Przecież widzę, że nie jest dobrze. - rzuciła jakby z wyrzutem, siadając przy stole w kuchni. - Czemu ty nigdy nie potrafisz powiedzieć, co ci na sercu leży? O co chodzi? Sprawy z Redem jeszcze ci się ciągną w sercu? Czy może coś innego? Ellie była bezlitosna. Ale uważała, że Naina nie powinna dusić wszystkiego nawet przed samą sobą. Na pytanie, skąd wie o nowym mieszkaniu, Ellie zamrugała oczami. Zamrugała oczami po to, by dać sobie kilka sekund czasu. O cholera.... Tego nie przewidziała... A jak nie przewidziała, to trzeba było przełknąć to wszystko. Odchrząknęła. - Wpadł mi w ręce papierek urzędowy o zmianie adresu korespondencji. - przyznała się. - A skoro sama mi o tym nie powiedziałaś... Nie miej mi tego za złe! - oparła się łokciami o stół i uśmiechnęła życzliwie. - Chyba najważniejsze, że się spotkałyśmy, prawda? Na razie omijała temat tego, co u niej. Bo... Co miała powiedzieć? A wiesz, mój tatuś się odnalazł. Wygląda na to, że jest socjopatyczną mordercą o pojebanych skłonnościach. Nic ciekawego.
Stanęła przy kuchence i spojrzała pytająco na Ellie. To co chce pić? Przecież nie zrobi jej tego, czego chce. Tak nie wypada no i przecież może nie mieć ochoty na kawę czy herbatę czy lemoniadę. Więc czekała na jej decyzję. - Z Redem..? Nie, już.. nawet nie wiem co robi.. - wzruszyła lekko ramieniem, wpatrując się w podłogę. Myślała o tym czasem, ale doszła do wniosku, że Red to sprawa zamknięta. I może lepiej, że się nie odzywa. Właściwie to wszystkie jej sprawy sercowe się zamknęły.. Same albo i nie same. Westchneła lekko. - Przepraszam, kupiłam je przed paroma dniami i jeszcze nie zdążylam nikomu powiedzieć, musiałam wszystko zrobic.. przeprowadzkę.. - i tak, robiła to sama. Cóż, taka była Naina. - To co u ciebie? - wolała rozmawiać o innych, nie o sobie.
- Kawę. - powiedziała, przewracając lekko oczami. Ale nie było w tym geście irytacji, po prostu zniecierpliwienie, że znowu nie udało się Nainy namówić na podjęcie decyzji za kogoś. A przecież za Ellie mogła! Hammerslay nigdy niczego nie miałaby Nainie za złe. Nie mogłaby. Przecież Naina była takim uroczym stworzeniem. Ellie przesunęła otwartą dłonią po stole. Gest, jakby chciała coś zmieść, ale oczywiście stol był czyściutki jak nowy. W sumie... Pewnie był nowy. - Mogłaś mi powiedzieć. - mruknęła, może trochę z wyrzutem. - Pomogłabym ci. Zawsze możesz na mnie liczyć. Znowu przesunęła dłonią po stole. Nie bardzo chciała mówić, co u niej. Zwłaszcza, że wszystko się kręciło ostatnio wokół jednego. I nie było to nic przyjemnego. - W sumie nic ciekawego. - odpowiedziała wymijająco. Podniosła wzrok na Nainę, wzruszyła ramionami, jakby z rozbawieniem. - Jeszcze nie zdążyłam znienawidzić pracy, jest całkiem nieźle nawet, chociaż zaczynam widzieć od kuchni, jak działa nasz rząd. - kolejne wzruszenie ramion. - No i spotkałam ostatnio całkiem sympatycznego faceta, ale... - tym razem się zasmiala. - Ale wyglada na to, że ma mnie za głupia gęś, więc pewnie już się nie spotkamy.
Skinęła głową potwierdzająco i odwróciła się, wstawiajac wodę na węgiel. SObie zrobi zapewne herbatę, kawę piła tylko na rano i - Przepraszam - pewnie doprowadzała już tym wszystkich do szału. Przepraszałą za nic, po raz kolejny. A stół był przywieziony z poprzedniego mieszkania. Po co marnować dobry stół? - Tego nie było dużo.. - zaczęła się tłumaczyć, ale pewnie umilkła pod spojrzeniem Ellie. - To dobrze, że w pracy ci idzie - uśmiechnęła się nieznacznie. Polityka jej nie interesowała, może to źle? Ale nie miałą do tego głowy, nigdy. - Kogo? Opowiedz - poprosiła, sciagajac piszczacy czajnik z ognia i zalewając sobie herbatę a jej kawę. Postawiła filizanki na stole i sama usiadła.
- Nie ma za co, nie przepraszaj. Ellie uśmiechała sie, ale gdzieś tam w sercu była zrezygnowana. Zastanawiała sie, czy Naina rzeczywiście wie, za co przeprasza, czy może wyrobiła sobie taki odruch. Mogłabys już przestać, wiesz? Mogłabyś choć raz przestać utrwalać ten nawyk przepraszania. Przyjęła kawę, objęła dlonmi filiżankę. - Chyba nie ma o czym, naprawdę. - sarknęła. - Spotkałam go przez przypadek, umówiliśmy się potem na spacer po parku i lody. - wzruszyła ramionami. - Wiesz, nie że się zakochałam od pierwszego wejrzenia, jestem daleka od takich rzeczy. Po prostu. - zaśmiała sie. - Myślałam po prostu, że nadajemy na tych samych falach, ale najwyraźniej się myliłam.
- Ah.. a kim jest? - dodała małą łyżeczkę cukru do herbaty i zamieszała ją. Pewnie podała Ellie śmietankę wcześniej, gdyby ta chciała. - I dlaczego miałaś sę mylić? Coś się stało? - dopytywała dalej.. Wolała tak, niż mówić o Joshu i Kendrze.
- Lekarzem. - odpowiedziała krótko, a potem skrzywiła usta w złośliwym uśmiechu. - Oni chyba wszyscy są aroganccy w ostatecznym rozrachunku. Tak, zdecydowanie miała ochotę przywalić Victorowi jeszcze raz w twarz. To znaczy - jeszcze raz miała ochotę, bo niestety za pierwszym razem nie wprowadziła myśli w czyn. Aż poczuła podskórną irytację. Nie chciała jednak dopuścic jej do głosu, Naina zawsze potrafiła czytać w Ellie, mimo że ta tak świetnie ukrywała swoje prawdziwe emocje. W końcu machnęła ręka. - Ach, nieważne... Chyba obie były w nastrojach do słuchania siebie wzajemnie, a nie opowiadania o samych sobie. - Wyglądasz na zmartwioną... Zmartwioną bardziej niż zwykle, więc nie mów mi, że jest dobrze, Naino. - oparła policzek na ręce. - No, co sie dzieje?
Lekarzy było sporo, a Naina znała tylko kilku. Czy mogła się zgodzić? Nie odezwała się w tym temacie, pokiwała lekko glową, wpatrzona w swoją filiżankę. To prawda, martwiła się bardziej niż zwykle, bo martwiła się zawsze, ogólnie. O wszystkich. A najmniej o siebie. Co jej mogła powiedzieć o Kendrze? Nic. Nie chciała nikogo więcej w to wciągać. Dość osób było zamieszanych. - Też poznałam lekarza.. - mruknęła ledwo słyszalnie, nadal wbijając wzrok w herbatę i mieszajac ją bezmyślnie.
Och. Ellie uniosła nieco bardziej głowę, wyraźnie zainteresowana. Naina powiedziała to w taki sposób, jakby jej sytuacja była analogiczna do do tej Hammerslay. Nie mówiła jednak nic nowego. - Hmm? - postanowiła pociagnac Nainę za język. - I co z nim?
- I nic - podniosła wzrok na Ellie i uśmiechnęła się w ten typowy, smutny sposób kogoś, kto wcale nie ma nic na myśli. - Jesteśmy przyjaciółmi - odłożyła w końcu łyżeczkę i napila się. - Zrobiłam ciasto z rabarbarem, chcesz? - zmieniła temat.
- Tylko przyjaciółmi? - próbowała nadal. Ale nie spodziewała się rewelacyjnych odpowiedzi. Naina miała charakter, jaki miała. Musiałaby trafić na naprawdę wyrozumiałego mężczyznę. Według Ellie takim mężczyzną był Red, ale... Musiał maczać język nie w tych ustach, co potrzeba. Pamietała sytuację ze ślubu... - Chętnie. Uwielbiam twoje ciasta. - usmięchnela sie.
- Tak.. tylko - skrzywiła się na moment i wstała. Wzięła z piekarnika blachę, zgrzytajac o nią protezą i wykroiła trzy kawałki ciasta. Dla siebie, Ellie i.. och. No tak. Trudno.. Skoro Kendry nie ma.. Wylozyla je na talerz i podała im obu mniejsze talerzyki. No i widelczyki, żeby nie jeść jak zwierzęta. - Wydaje mi się trochę za słodkie - skomentowała ciasto, bo już je próbowała - Ale może ty sprawdź..
Oczywiście, że zauważyła to skrzywienie! Ellie nauczyła się już dostrzegać takie rzeczy, w przeciwnym razie nie zdołałaby nic wyciągnąć od Nainy. Ta dziewczyna była tak introwertyczna, że powinna dostac w tym temacie status królowej. - Tylko. - powtórzyła. - Nie jestes z tego zadowolona, prawda? - usmięchnela sie leko. - Chyba wiele mnie ominęło z twojego życia. Czuła sie winna. Nie powinna była oddalać sie od Nainy. Spróbowała ciasta. - Jest idealne! - podniosła wzrok na przyjaciółkę. - Jak zawsze.
- Nie, dlaczego? Życzę mu jak najlepiej, a skoro.. - zamilkła. Skoro kogoś ma, to nie bedzie się wcinać. Powiedziała mu co czuje, on powiedział jej i tyle. Piękne friendzoned na czole. Nie chciała mu przeszkadzać, skoro miał prowadzić życie znanego protetyka to.. nie pasuje tam. Powoli utwierdzała się w tym przekonaniu. Mogłaby co najwyżej tam pracować. Gdyby to nie było tak niezręczne. Jasne, że ją to bolało. Bardzo. Ale przecież.. nic za to nie może. - Tak? Dobrze.. - zamyśliła się na moment - zapakuję jak będziesz szła, nie zjem całej blachy.
- To, że życzysz komuś dobrze, przecież nie oznacza, że nie wolałabyś by to "dobrze" działo się z tobą. Ellie przysunęła sobie filiżankę z kawą, wsypała dwie łyżeczki cukru. Zamieszała ciecz, zastanawiając się nad Nainą. Może nie powinna ciągnąć tego tematu, czasem przecież wyciąganie czegoś z kogoś na siłę wcale nie przynosiło ukojenia. Przecież sama Ellie źle by się czuła, gdyby ktoś próbował ją wypytać o wydarzenia z obrzeży miasta. Ech... Na posterunku pewnie tak będzie. Postanowiła skupić się na czymś innym. Rabarbarowe ciasto było do tego celu idealne. - Dzięki. - przytaknęła głową. - Uwielbiam twoje ciasta - powtórzyła - więc u mnie na pewno się nie zmarnują.
- No tak - westchnęła - prawda - przyznała jej racje. Oczywiście że wolałaby żeby działo się z nią ale.. co ma zrobić? Iść i go błagać? Westchnęła do siebie po cichu i napiła się herbaty. - To dobrze. Dostaniesz resztę blachy. Nie mam ostatnio ochoty na słodycze.. - na nic nie miała ochoty. Wcale. Chciałaby żeby chociaż Kendra wróciła.
- Ale to chyba nie przez sprawy sercowe tak źle wyglądasz, co? - zapytała. - Przepraszam, ale naprawdę wyglądasz jak g... Pokręciła głową. Wiedziała, że Naina chyba nie lubi takich bezpośrednich wyrażeń, choć przecież sama nigdy nie wyraziła żadnego sprzeciwu. Ellie natomiast pozwalała sobie na ujawnienie swoich prawdziwych myśli w rozmowach z Nainą. W końcu przyjaźniły się od lat. Z większym lub mniejszym zaangażowaniem... Zawsze jednak rozumiały się wzajemnie.
- Nie.. tylko.. rodzinne, ale.. no - zamilkła i zaczęła jeść ciasto na które nie miała ochoty. - Chciałabym ci powiedzieć, ale nie mogę.. jak to wszystko się rozwiąże, to ci opowiem. Dobrze? - spojrzała na Ellie. Nie chciała jej kłamać, ale nie mogła powiedzieć prawdy. Za dużo osób już się narażało.
Przekrzywiła głowę, zakręciła łyżeczką w niedopitej jeszcze kawie. Wyglądało na to, że rzeczywiście coś się dzieje, ale Naina nie darzyła Ellie na tyle dużym zaufaniem, by powiedzieć coś konkretnego. Nie miała jej tego za złe. Każdy posiadał u innych taki stopień zaufania, jaki sobie wypracował. Najwyraźniej Hammerslay nie wypracowała go sobie dostatecznie. Zresztą... Przecież zawsze były rzeczy, o których się nie mówi. Pomyślała, że może Naina ma kłopoty z Kendrą. To była przecież taka niesforna dziewczynka. - W porządku. Rozumiem. - powiedziała bez wyrzutu. - W razie czego wiesz, gdzie mnie szukać. Ellie również zaczęła jeść ciasto, które - skądinąd - bardzo jej smakowało. A miała jeszcze dostać kawałek do domu! Mmm!