Im głębiej szli tym bardziej korytarz wyglądał jak niedomyta maszynka do mięsa, kupę plam do tego smar z korbki. - Idziemy dalej? - zapytał Red po czym nagle posypało się na jego głowę trochę odłamków. - Chodźmy szybko - ruszyli dalej - nie możemy tu zostać, to wstrząsy z góry, musimy być gdzieś pod miastem, idziemy idziemy, szybko.
Ruszyła za nim szybciej. - Nic Ci się nie stało? - zaptała jeszcze, trochę wystraszona. Zastanawiała się po co był ten tunel. Wyglądał jakby zrobiono go przed wojną. A jeśli wtedy to.. Po to? Przemyt? Linia oporu? Pośpieszyła za Redem.
Wreszcie tunel się skończył. Dalej nie mogli iść, ponieważ strop był zawalony. Jeśli dobrze się przyjrzeć, musiało się to stać całkiem niedawno. Może to przez ostatnie roboty budowlane przy torach? tramwaj chyba znowu przejechał, ponieważ zadudniło im nad głowami.
- Kur.. kurka wodna - poprawił się szybko - dalej nie możemy iść musimy wracać tu jest zbyt niebezpiecznie. Spojrzał na sufit nad którym huczało. - Wracamy do wyjścia, nic tu nie ma! W dodatku przejście zawalone - dodał po czym ruszył w przeciwną stronę. Gdyby nie Naina zapewne szukał by dalej jednak odpowiedzialność jaką wziął na siebie za dziewczynę podpowiadała mu że należy wracać. - Do rozwidleń i dwa razy w lewo.
Pochyliła się aż, gdy zadudniło im nad głowami. - Jesteś pewien? Bardzo chciałeś tu przyjsć. Może da się przejść bokiem? - zapytala i pociagnęła go za rękę, by jeszcze nie odchodził. Przecież ta minuta ich nie zbawi. SPojrzała na zawalony tunel i na Reda. - Albo możemy wrócić i pójść w inną odnogę, w lewo. - zaproponowała, nie chcąc by rezygnował z wyprawy.
Sam nie wiedział co ma zrobić rozsądek mówił co innego a ciekawość co innego, spojrzał na Naine. - Chodź podejdziemy do pierwszego rozwidlenia i pójdziemy kawałek w lewo. Dodał po czym ruszył w powrotną drogę. - tędy i tak nie przejdziemy.
Nie zamierzała prosić go o powrót i panikować, chociaż troche się bała tego sklepienia, które ledwo, ledwo stało. Ruszyła za Redem, cały czas ściskajac go za dłoń. Doszli do pierwszego rozwidlenia, Mężczyzna pewnie zostawił znaczek na ścianie (jakiś inny, coby sie nie pomylili) i poszli dalej w lewo.
Tak tutaj było podobnie niż w poprzednim korytarzu na razie mniej plam. - Naina, gdy tylko będziesz miała dosyć powiedz - dodał, skręcając teraz w lewo poszli by do wyjścia, skręcili w prawo. Na pewno Naina wiedziała jak chodzić po labiryntach?
Słyszał jej słowa jednak siedzenie w tej dziurze i narażanie Naine było zbyt ryzykowne. Staną patrząc na nią. - Nie, wracamy - rzucił stanowczo. Nie spodziewał się labiryntów za szafą z Narni, a jedynie pomieszczenia, może jakiejś drugiej piwnicy, ale nie ciągnących się bez końca korytarzy, nie miał zamiary tak skończyć. No może on tak, ale nie dziewczyna. Ruszył więc tą samą drogą, najpierw w prawo potem lewo wprost do wyjścia, kierował się oznaczeniami zostawionymi na ścianie.
Nie chciała wracać, na prawdę! Wolałaby zostać i jeszcze pochodzić tunelami, w końcu może jest tam coś ciekawego? Westchnęła więc, ale nie marudziła. Stanowczy ton Reda chyba nie brał pod uwagę sprzeciwu. - Dobrze. - poszła za nim do wyjścia, nawet niespecjalnie się rozglądając, skoro to on pilnował wszystkiego, no i były oznaczenia na ścianie. Pewnie dośc szybko dotarli do przejścia przez szafę.
Gdy dotarli do szafy, i wyszli przez nią Red starannie ją zamknął. Wróci tu na pewno. Stanął w końcu przed dziewczyną. - Naina, musisz mi coś obiecać - patrzył na nią dość stanowczo - nikt nie może się o tym dowiedzieć, absolutnie nikt... przynajmniej na razie... zrobisz to dla mnie?
Uśmiechnęła się i pokiwała głową. - Nie martw się, na pewno nikomu nie powiem. - zapewniła i spojrzała na swoje buty. Do wyrzucenia! Ech. - Musze się gdzieś przebrać. I umyć... No i.. jeśli chcesz.. to mogę przyjść z obiadem.
- Chodźmy do mnie jak chcesz - dodał bez chwili zastanowienia, jednak zaraz się zreflektował. - Znaczy mam już ciepłą wodę i no, możesz się u mnie przebrać, umyć, no i coś zrobimy do jedzenia - dodał już trochę niepewnie.
Popatrzyła na niego trochę niepewnie. Jak to u niego umyć? Ale z drugiej strony ma tak paradować aż do centrum? Nie, nie. Na pewno nie. - No.. dobrze. - zgodziła się po chwili na zastanowienie. - Niech bedzie. - otrzepała trochę te okropne spodnie w których chodziła i ruszyła do wyjscia.
W ręce Romka trafiła mapa starych tuneli, które musiał sprawdzić! Przyszykował sobie ciepłe gacie, bo może być zimno, latarenkę, by guza nie nabić w ciemnościach i prowiant na drogę. Kto wie ile tu spędzi. Zaświecił latarenkę i ruszył przed siebie.
Red od czasu do czasu zaglądał w tunele. - Hej co tu robisz?! - zapytał ponurym głosem Przyświecił lampą po oczach Red... Smuga światła padła na młodego Romka. Jego twarz powlekała ciemność za to doskonale rozświetlała Romka. red jak Quasimodo!
Romek nie spodziewał się zastać tu kogokolwiek, więc zdzwił się co nie miara, szczególnie gdy dostał światłem po gałach. Przysłonił sobie oczy i podniósł swą latarnię, by zobaczyć z kim ma do czynienia. Chociaż może teraz oboje już nie widzieli siebie nawzajem? - A kto pyta? - A, odważny studenciak!
Romek mrużył oczy, by dostrzec twarz.. stróża? Trochę wybiło go to rytmu, no ale zaraz pomyślał, że to głupota, by stare tunele stróżów miały! - Dobra, dobra, a na poważnie? Zrobił krok w stronę mężczyzny, wyżej światło podnosząc. Traci czas na rozmowy, gdy ciekawość go ciągnie dalej, w głąb tuneli. Póki Leanne tu nie przyleci, odwieźć go od pomysłu.
Kolejny duży typ? Romkowi aż zaschnęło w gardle, bo tu to nie miał szans, gdyby stróż zechciał go lać. W zasadzie to Romek zawsze zaczynał, no ale... Student opuścił latarenkę nieco i przyjrzał mężczyźnie. Stróż, czy nie stróż? - No chciałem sprawdzić.. Machnął wolną ręką ku ciemnościom tunelu i podrapał się po tyle głowy, kapelusz bardziej na czoło tym samym przesuwając. Co za pech! Przecież nie mógł zostać wstrzymany już na starcie! Przyjść inną porą może?