Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Mieszkanie Burtona nad antykwariatem

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Isaak Burton
Isaak Burton
Liczba postów : 292
Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Kwi 02, 2014 11:39 am

First topic message reminder :

Średnie mieszkanie Isaaka Burtona
Mieszkanie ma trzy pokoje, dwa mniejsze i jeden większy. W kuchni jest wystarczająco dużo miejsca, by postawić stół i cztery krzesła. W łazience za niewielką ścianką jest mały kącik do prania, z pralką i kilkoma sznurkami podwieszonymi pod sufitem.
Sprzęty:
- duża kuchnia węglowa
- duży bojler
- żelazko
- chłodziarka z eterem
- pralka
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sro Cze 11, 2014 10:10 pm

Słuchała go. Chłonęła każde słowo, zapominając o co w zasadzie chciała go zapytać. To było nieważne. Wpatrywała się w Neda, zwracają uwagę na gesty, te zamierzone i niewielkie, na mimikę twarzy, na poruszające się usta i mroczne oczy. Podziwiała jego inteligencję. Nie było to zwykłe wymądrzanie się. Ned Beowulf posiadał prawdziwą inteligencję, której brakuje nawet ludziom uczonym, tym którzy spędzili wiele lat na uniwersytecie.
-Jednostka, która przeciwstawia się masie?-pytanie przez moment wisiało gdzieś w powietrzu. Kobieta dość szybko zaczęła kontynuować swoją odpowiedź, nie chcąc wcale odpowiedzi.
-W takim razie jednostka musi być silniejsza od innych ludzi. Masa może wydawać się solidnym spoiwem wszelakich charakterów, ale jest... szara i pospolita. Jednostka stałaby między dobrem a złem, poza zasadami, które wiążą resztę ludzkości.
Nie zastanawiała się nad słowami, które z niej wypływały. Były pomieszaniem jej ulotnych myśli i morfiny krążącej w żyłach.
-Nie można samemu stać się lepszym... Wtedy zostanie ogłoszony egocentrykiem i hipokrytą.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Cze 12, 2014 7:48 pm

Sam dokładnie nie wiedział co takiego właściwie robi. Mieli z Burtonem plan. Wielki plan, od kilku dobrych lat, przez które zestarzeli się jak nigdy. Myśl ta przez moment zalegała w głowie Neda kiedy usłyszał, jakby bezdźwięczny szept w swojej głowie, słysząc każde słowo dokładnie. Z dziwnym uśmiechem zagapił się na swoje dłonie, uniósł wreszcie wzrok na Wiktorię.
- Masa może być niebezpieczna. Odwieczne bezsensowne zwalczanie się klas daje wspaniały przykład. Umęczeni walczą o swoje, stają się klasą rządzącą spychając tamtych do miana umęczonych. I tak dalej i tak dalej... - powiedział już chyba sam sobie tłumacząc sposób w jaki funkcjonuje dzisiejszy świat.
- Nie można. - pokręcił głową. - Uczysz się od ludzi, nawet tej szarej masy, aby widzieć ponad nimi. Bierzesz przykład od tych, którzy stanowią coś. Istnieje coś takiego jak mentor. Człowiek drogowskaz. - powiedział wstając z miejsca. Włożył ręce do kieszeni spodni zastanawiając się nad czymś przez chwilę.
- Mogę ci coś zaproponować? Doświadczenie. - Dotknął swojej brody i jeszcze chwilę nad tym myślał. Był ciekawy czy jeśli jej to przedstawi to zrozumie. Mało ludzi rozumiało.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Cze 12, 2014 10:07 pm

Czy ona potrzebowala mentora? Lub zadając ważniejsze pytanie: czy go chciała? Większość ludzi uznałoby, że taki psychopata jak Ned nie może się nim stać. Tylko że Wiktoria poznawała jego lagodniejsza twarz. Lub maskę, którą przy niej zakłada.
-Doświadczenie? Jakie?.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Czw Cze 12, 2014 11:20 pm

- Co jest najbardziej prawidłowym bodźcem dla człowieka? - zapytał przechodząc do stolika, przy którym rozłożone zostały narzędzia chirurgiczne.
- Co teraz czujesz Wiktorio? - zapytał odwracając się w jej stronę.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Cze 13, 2014 5:57 am

-Strach.
Odpowiedziała bez żadnego zastanowienia. Był to najbardziej podstawowy i prymitywny bodziec. Od tysięcy lat ludzie odczuwają strach. Każdy człowiek. Może się z tym ukrywać, ale gdzieś głęboko w sobie trzyma rzecz, której lub o którą się boi. Nie ma człowieka nieustraszonego.
Popatrzyła się na stolik z narzędziami, siadając prosto, zginając jedyną nogę w kolanie, a dłonie kładąc na materiał, którym była okryta.
-Ja?-zamilkła na chwilę. Długą chwilę. Czy chodziło mu o to, żeby czuła strach? Ale przed czym, skoro chciał i robił wszystko by mu zaufała i przestała ten strach odczuwać?
-Niepokój.
Tak. To była dobra odpowiedź. Czuła rosnący niepokój. O Kevina, o tym co się dzieje na górze. Albo na dole.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Cze 13, 2014 3:56 pm

- Strach...? - powtórzył czując w swoim głosie mimowolne pytanie. Jakby za jednym słowem kryło się to co chciał powiedzieć naprawdę. Nie chodziło o strach chociaż podobał mu się jej tor myślenia.
- Kevin chciał żebyśmy cię chronili. On sam musiał się ukryć. - W tym momencie był wdzięczny, że Burton na polecenie Beowulfa podał jej dawkę narkotyku, który zacznie działać nie teraz, nie od razu, ale jeszcze za jakiś czas.
Miał przy sobie skalpel. Zastanawiał się co zrobić najpierw. Czy jest już gotowa? Jak zareaguje później? Jak jej to przekazać? Wzrok skupił na własnych butach.
- Zrobię ci krzywdę... - ...i powiesz mi co czujesz. Skalpel schował w kieszeni marynarki. Podszedł do niej od boku, pogładził włosy z czułością, lecz twarz wyrażała pustkę. Po chwili zacisnął dłoń na jej szyi wbijając paznokcie w te punkty, aby móc zrobić jej krzywdę i jednocześnie nie zabić. Kciuk wbił się w skórę gdzieś przy żuchwie, pozostałe paznokcie przebiły ją z tyłu, na karku pozostawiając malutkie ślady krwi. Zaczynała się dusić.
- Strach, bardzo blisko bólu. Według mnie czymś co pozwala człowiekowi wyjść z próżni, z dziwnego pozbawienia czucia jest ból. Krzyczysz, rwiesz się, rzucasz i drapiesz moją rękę, która tylko zaciska i zaciska się coraz mocniej na twojej szyi.
- Co czujesz? - zapytał, ale przecież nie mogła odpowiedzieć. Teraz, czy później?
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Pią Cze 13, 2014 4:43 pm

Wiktoria nawet nie zwróciła uwagi, że stał przy narzędziach chirurgicznych. Ich widok nie był dla niej niczym dziwnym, skoro sama takich używała, wciąż je widziała, miała styczność. To tylko przedmioty.
Bardziej skupiła się na tym co powiedział Ned. Kevin się ukrywa. To znaczy, że grozi im jakieś niebezpieczeństwo. Ale ze strony kogo? Czy jej mąż miał jakiś wrogów? W co się wplątał? Miała tylko nadzieję, że nic mu nie będzie i niedługo się zobaczą.
Zrobię ci krzywdę...
Popatrzyła się na niego nierozumiejącym wzrokiem. Co on mówi? Obserwowała jego ruchy uważnie i gdy pogłaskał ją po włosach miała nawet wrażenie, że chce ją przytulić. To szybko jednak zamieniło się w prawdziwy strach, kiedy palce zacisnęły się na jej szyi. Lód przeszył jej serce. Gdyby mogła to by kopała nogami, ale.. jedną? Nawet nie mogła się podnieść. Złapała jego ręce, drapiąc, ciągnąc, odciągać. Jednak ona była bardzo osłabiona. Dla niego pewnie były to muśnięcia motyla, nie licząc drapnięć, które zostawiały ślady na jego skórze.
Czuła jak się dusi. Jak nie może złapać oddechu. Podniosła wzrok, patrząc się z mieszaniną przerażenia i niemego błagania.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 12:17 am

Dłoń zaciskała się na jej drobnej szyi, patrzył na kobietę która przecież taka krucha... Palce coraz głębiej w jej skórze, delikatne dłonie muskały go po ręce... Nagle ją puścił. Słyszał jak nabiera powietrza do płuc, jak szybko oddycha, klatka piersiowa unosi się w górę, opada niespokojnie.
Ręka odsunęła się do tyłu, jak poparzony cofnął się o krok.
- Ból... - oddychał ciężko. - Ból daje ci siłę. Ból uświadamia, że żyjesz. Że czegoś jesteś warta. - popatrzył na własną dłoń, która przez moment wydawało się, trzęsła się w przestrachu przed tym co właśnie zrobił. Nie było żadnego strachu. Tylko myśli. Co zrobić, jak to powiedzieć.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 1:58 pm

Pomyślała sobie, że umrze. To była jej jedyna myśl. Co dziwne w pewien osobliwy sposób to ja uspokajało. Tak jakby pewna część jej jaźni nie wierzyła oprawcom i pamiętała, że Kevina nie ma.Świadomość ta jednak leżała tak głęboko, że serce w większej mierze wypełniał strach.
Nagle się to skonczyło. Świst świadczył o tym, że przez usta dostało się powietrze wypełniając płuca, pozwalając wziąć oddech. Kaszlnęła, dotykając szyi. Ned miał rację, ból dodał siły. I wywołał wściekłość. Chwyciła szklankę z resztką wody, której nie wypiła.
-Wypuść mnie!-wstrząsnęła. A wszyscy wiemy jak khaleesie się drze.-Masz mnie stąd wypuścić albo przyprowadzić mojego męża!-rzuciła w Neda szklanką.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 5:15 pm

Dusiła się, żeby później łapczywie czerpać powietrze. Teraz, czy później? Nie było trudno uchylić się od słabego rzutu. Szklanka roztrzaskała się na podłodze nieopodal białej szafki.
- Chcesz iść? Żeby cię tak samo zabili? - wysyczał oddychając ciężej niż kilka minut wcześniej. Oczy mu się świeciły, nie ruszał się z miejsca, lekko się kołysał przez moment. - Miałem ci powiedzieć później. Miałem się spotkać z Kevinem, ale nie zdążyłem, byli ode mnie szybsi. - Zacisnął zęby patrząc się na nią z błądzącym, pełnym prośby wzrokiem, jak nie on, jak nie Ned którego znała.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 5:24 pm

Jakby mogła to by poszła. To byl chyba pierwszy raz, kiedy dotkliwie odczuwała swoje kalectwo. Że nie może po prostu wstać i wyjść.
Tak samo zabili. Nie zdążyłem...
Że co?

Patrzyła mu w oczy wpierw nie rozumiejąc. Co on wygaduje? Co on robi? O co mu chodzi? Miał w oczach prośbę, jakby chciał, żeby mu coś wybaczyła.
Kevin nie żyje.
Nie poruszyła się ani o milimetr, trzymając się rurki od łóżka. Po policzkach sciekaly jej ciche łzy. Jasnobłękitne oczy stały się dziwnie puste.
-Kto?
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 5:38 pm

- Naprawdę nie wiesz? Nie widziałaś przez tyle czasu? - zapytał wpatrując się w jej oczy. Po chwili prychnął pod nosem jak stary Ned, kpiąco. Całym sobą mówił Jesteś słaba Wiktorio. Do niczego się nie nadajesz. - Mogłem się domyślić. - powiedział przecierając sobie wierzchem dłoni czoło. Otworzył usta wykrzywiając język jeszcze w uśmiechu.
- Nie jestem dobry w te policyjne gierki. - pokręcił głową nie ruszając się z miejsca. Dalej z nią igrał, zaraz obudzi smoka.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 5:53 pm

Nie wiesz? Nie widzisz? Jesteś słaba.. Słaba..
Wiktoria dotknęła swojej głowy. Słowa Neda odbijały się echem. Kpiącym, upartym echem.. Narkotyk? Słaba..
-Nie jestem słaba!-wrzasnęła-Nie jestem!
Łzy przestały płynąć, za to ręką powędrowała do stoliczka stojącego obok i zrzucila wszystko co tam lezalo. Wyrwala też z ręki wenflon, krzywiac się, gdy igła opuściła jej ciało.
Dyszala ciężko i spuscila jedną nogę z łóżka. Kikut wisiał bezwładnie i razem z rozczochranymi włosami, krwią na szyi, szaleństwem w oczach tworzył obraz obłąkanej Śpiącej Królewny.
-Crow..?-wycedziła przez zęby.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 6:49 pm

Brwi powędrowały w górę jakby miał się czym dziwić. Pomruk zainteresowania, lekki ruch do przodu, chciał chyba do niej podejść, ale wahał się w tym zamiarze.
Poczekaj, poczekaj, niech się uspokoi.
O ile się uspokoi. Rzeczy nie do końca szły po jego myśli. Miała faktycznie dowiedzieć się o wszystkim później. Później niż teraz, byłaby odpowiednio... przygotowana. To co wcześniej mówił szybko z niej uleciało. Nie miało tak być. Jedyne z czego był zadowolony to ból. Poczuła go, a teraz w psychicznym wyrazie.
- Obudziłaś się śpiąca królewno. - zakpił. To pierwszy krok po trudnej drodze do spełnienia celu. Ale cel się zmienia. Na tej drodze mogą wyrosnąć jeszcze góry. Podszedł do niej wolno, był znacznie silniejszy. Naciskał kciukiem na ranę, która czerwieniła się na jej bladej skórze po wyrwanym wenflonie. - I nic z tym nie zrobisz...
Chwycił drugą dłoń kobiety, próbował ją opanować patrząc się w te niebieskie oczy.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 7:23 pm

I nic z tym nie zrobisz. Jesteś słaba. Nie zdążyłem. Słaba. Obudziłaś się. Nic nie zrobisz... Słaba... Głosy w głowie. Jeden, powtarzający wciąż te same słowa. Dobijający ją, robiący krzywdę. Fizyczną i psychiczną. W prawdziwym podduszeniu nie było tyle bólu, co w tym mentalnym. Jakby trzymał jej serce tak bardzo mocno, żeby nie było w stanie bić, a potem bezlitośnie wyrwał.
Chwilę mu się wyrywała, kiedy złapał ją za ręce. Dość krótko. Umysł chciał, ale ciało było osłabione i nawet jeżeli chciała mu zrobić krzywdę to nie była w stanie.
Słaba...
Nigdy nie była słaba.
Z cichym westchnięciem, które świadczyło o tym, że chyba zmęczyła się tym nagłym wybuchem agresji, oparła się o Neda, parząc się tępo w bok.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 7:39 pm

Czuł, że trzyma w dłoniach coś kruchego, coś marnego. Brzydził się nią, ale jednocześnie coś mu podpowiadało, że nie może rzucić jej ciała na podłogę jakby to zrobił w innym przypadku. Przestała reagować, ale wiedział, że krew płynie w żyłach, czerpie oddech w marne jeszcze płuca. Burton powinien się chociaż dobrze spisać chociaż sprawy nie idą całkiem po ich myśli. Nachylił się i wziął ją na ręce przenosząc w inne miejsce. Zajął się jej ranami, zmył krew, zaraz miał przyjść sen słodkiej królewny. Ned był przy niej cały czas tamtej nocy. Przez kolejne dni obserwował zachowanie, wszystko co się z nią działo. Zapisywał sny, które pewnie niechętnie dyktowała. Zastanawiał się czy idea, którą wymyślił miała jakiś sens. Zaraz jednak odrzucał zwątpienie.

* * *
kilka dni później

Znów był wieczór, może noc. Siedział na swoim fotelu obserwując ją jak śpi. Klatka piersiowa delikatnie unosiła się i opadała. Wziął lekki oddech wstrzymując go dłużej w sobie. Wstał podtrzymując się oparcia fotela, odłożył notatki, w których i tak powtarzał zaledwie pierwsze zdanie ze strony nie mogąc się skupić. Kilka kroków i był przy jej łóżku. Oparł się, niby nieśmiało, dłonią o metalową barierkę. Miała takie chude ręce. Przejechał palcami od samego ramienia, wewnętrzną stroną aż po przegub czując, że rośnie w nim dziwne podekscytowanie. Wzrok nie przesuwał się za muskającymi palcami, skupił go na jednym punkcie, którym była wbita w jej skórę igła.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 7:51 pm

Była wobec niego mniej ufna niż wcześniej. Sny dyktowała faktycznie niechętnie, często nawet na niego nie patrząc. Bez słowa przyjmowała jedzenie i picie, jedząc jednak tylko parę okruszków, wypijając parę małych łyczków. W ciągu ostatniego dnia nie zjadła niczego. Po co jeść jak nie ma nikogo na kim by jej zależało? Nawet ona sama była nic nie warta.
Z dziką upartością starała się mówić jak najmniej. Niektóre pytania Neda czy Isaaka zbywała milczeniem, udawała, że śpi, albo nie słyszy.
Nie wiedziała po co ją tu jeszcze trzymają. Bywały momenty, że Nedowi nie wierzyła. Coraz częściej jednak czuła jak narasta w niej nienawiść i chęć zemsty. Zgniecenie nic nie wartego robaka, którym stał się Crow. Teraz tamten sen, w którym błagał o wybaczenie miał sens.

Jej palce lekko drgnęły, kiedy Ned dotknął jej nadgarstka. Mruknęła coś pod nosem, ale chyba jeszcze przez sen. Tak delikatny dotyk jeszcze jej nie budził. Przekręciła tylko głowę w bok, biorąc lekki oddech, cichutko wciągając powietrze. Chyba nic jej się dzisiaj nie śniło, skoro była taka spokojna.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 7:58 pm

Usiadł na krześle obok łóżka, przysunął się bliżej. Teraz na pewno się obudzi. Wyciągał wenflon. Mogła się spodziewać, że pewnie założy kolejny, może tym razem na nodze. Bez słowa wyciągnął igłę i położył na stoliku obok. Metalowa taca brzdęknęła w spotkaniu z narzędziem. Za chwilę pobrał jej krew. Robił to co jakiś czas. Zacisnął mocno dłoń na jej ręce. Cisza.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 8:00 pm

Faktycznie obudziła się w momencie, gdy wenflon opuścił jej rękę. Igła boleśnie wyszła z dziurki, wiec syknęła, przez moment nieprzytomnie patrząc na Neda.
Zamrugała oczami i zerknęła na krew wypełniającą igłę. Czerwona ciecz, które przed chwilą jeszcze była w jej ciele. Napędzała je. Po co?
Potem wzrok utkwiła gdzieś z boku, nie reagując na dłoń na swojej ręce. Nawet jeżeli zaciskał coraz mocniej to ona zacisnęła zęby i nie zrobiła nic. Jak uparte zwierze.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 9:31 pm

- Przez kilka dni się nie odzywasz. - powiedział, chyba w powietrze, mógł sobie mówić. Powoli zaczynało go to irytować. Jak mówienie do ściany. Wiktoria zawsze była butna. Podobało mu się może, że dogadywali się zanim nie powiedział jej o śmierci Kevina.
- Leżysz tutaj słaba i bez szans... - zaczął podnosząc się z miejsca. Odrzucił materiał, którym została przykryta do pasa. Miała na sobie typowy strój jak w szpitalu. Jakaś większa, luźna koszula zawiązywana z tyłu na i u dołu przy biodrach. Naga skóra nóg.
- I nawet nic nie czujesz prawda? Nie słuchałaś mnie. - Powietrze świsnęło, poczuł pod ręką krew, która zaczęła prześlizgiwać się przez palce. Jeden ze skalpeli wbił się w udo lewej nogi. Doskonale wiedział w które miejsce celować. Co to było za narzędzie? Nie skalpel. To coś przygwoździło ją do łóżka. Z każdym ruchem mogła poczuć jeszcze bardziej dotkliwy ból. Lepiej żeby się nie szarpała.
- A teraz co czujesz? Wyzwolenie? - zapytał z dziwną mieszanką uczuć w oczach. Znowu to podekscytowanie. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, zrobił to samo z drugą nogą. To samo miejsce po przeciwległej stronie. Patrzył jak wyje się z bólu. Ale przecież nikt jej nie usłyszy. Burton o to zadbał. - Jesteś w stanie zrobić o wiele więcej. Wiem, że stać cię na więcej.
Ręce miał całe we krwi. Otarł je o prawe udo po zewnętrznej stronie jej ciała, prawie przy pośladku.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 9:43 pm

Stanowczo lekceważyła jego słowa. Nawet jak znów powiedział, że jest słaba i bez szans, mimo że ją to irytowało i najchętniej dałaby mu w twarz, albo rzuciła znowu szklanką. Ewentualnie skalpelem. Tak między oczy.
Jednak gdy ją nagle odkrył złapała za prześcieradło, lecz nie, którym była przykryta, a to na którym leżała i podniosła głowę, mierząc go niezadowolonym spojrzeniem. Coś jej błysnęło przed oczami i nim się zorientowała poczuła niesamowity ból w pozostałości po lewej nodze. Wrzasnęła i wpierw chciała się wyrwać, ale przy najmniejszym poruszeniu ból stawał się jeszcze silniejszy. Kolejny krzyk nadszedł, gdy zrobił to samo z drugą nogą. Właściwie to wyła z bólu, całą sobą, lekko podrywając biodra ku górze, zaciskając dłonie na prześcieradle w pięści.
-Czego ode mnie chcesz?!-wysapała, patrząc mu się prosto w oczy i zaciskając zęby.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 9:49 pm

- Nic od ciebie nie chcę. - powiedział zaciskając prawą dłoń na jej lewym udzie. Krew zaczęła lecieć z tamtego miejsca obficie powodując coraz to większy ból u kobiety.
- Pytanie, czego ty od siebie chcesz. Mogę dać ci wszystko. - powiedział maczając w krwi palce. Zaraz poczuła, że to samo robi z drugą ręką. Jeśli wyrywała się rękami, łatwo je przegonił rozbryzgując krew po całym pomieszczeniu i na swojej białej koszuli z rękawami podciągniętymi w górę.
- Daję ci wszystko. - warknął gniewnie. W pewnym momencie szarpnął ręką, która zacisnęła się na jej szczęce podnosząc całą głowę Wiktorii do góry. - Trzeba ci pokazać. Wszystko pokazać. - mówił ciszej. Krew spływała po szyi kobiety kiedy zaciskał na żuchwie dłoń. Dwa palce przejechały po ustach białowłosej rozchylając dolną, pełną wargę. Jesteś teraz taka piękna...
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 10:01 pm

Oczywiście, że próbowała się wyrywać, oderwać jego dłonie, które sprawiały jej tyle bólu. Przegonić je. Czuła jak rozbryzgana krew spływa jej po policzku. Czuła tyle rzeczy na raz. Ból, strach, złość, pragnienie zemsty.
Ból, wszechogarniający ból. Wciąż pojawiające się nowe ogniska bólu.
Poderwana do góry popatrzyła mu znowu w oczy. Drżała na całym ciele. W momencie, gdy poczuła jego palce na wargach miała szczerą ochotę mu je odgryźć. Zamiast tego chwyciła go za nadgarstek, próbując odciągnąć. Ale znając życie nic to nie dało, tylko ręka zacisnęła się jeszcze mocniej.
Z całej siły uderzyła go w twarz, a paznokcie przeorały mu policzek. Nie mocno, ale wystarczająco, by pojawiła się krew.
dr Ned Beowulf
dr Ned Beowulf
Liczba postów : 590
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 10:18 pm

Tego właśnie chciał. Uśmiechnął się kiedy wymierzyła mu policzek. Napędzała go, podsycała ogień, który rozgorzał jeszcze chwilę temu. Czuł, że w żyłach płynie mu adrenalina, nie miał takich przyjemności na co dzień. Zacisnął dłoń jeszcze mocniej. Szarpnął również dłonią, która trzymała jej nogę.
- Potrafisz? - zapytał niezrozumiale. Pokazać mi, ze coś znaczysz? W oczach miał ogień. Przeniósł lewą rękę na szczękę kobiety zamieniając ją z prawą. Odsuniętą teraz dłoń przyłożył sobie teraz poziomo do swoich ust scałowując krew, która przed chwilą zafarbowała jej usta. Za chwilę ta sama ręka powędrowała po jej szyi między piersi Wiktorii. Szarpnięciem obluzował cienką koszulę swojej ulubionej pacjentki. Palce muskały brzuch znacząc czerwieniące się jeszcze, drażliwe znaki. W końcu bez ostrzeżenia wbił się w jej kobiecość bez większych problemów. Wilgoć krwi, jej zapach, kolor działały jak płachta na byka. Zaczął poruszać dłonią dodając kolejny palec. To nie była rozkosz. To był ból. Najszczerszy ból.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem  Sob Cze 14, 2014 10:41 pm

Nadal próbowała wyrywać się rękami, czując przy okazji, jak nogi coraz bardziej krwawią. Chciała mu zrobić krzywdę, ale.. on nic sobie z tego nie robił. Uśmiech działał jej na nerwy, bardziej niż cokolwiek innego.
Nie, zostaw koszule, zostaw mnie.. Zostaw...
Jęknęła, kiedy palce się w nią zagłębiły. Bynajmniej z rozkoszy. Nie było w tym grama podniecenia. Bolało ją to, a ona nie mogła nic zrobić. Zaraz.. Nie mogła?
Podniecony Ned na pewno nie zorientował się od razu co chciała zrobić. A wystarczyły jej raptem dwie sekundy, żeby wyciągnąć rękę i, mimo tego, że samowolnie się dusiła, naciskając krtanią na rękę lekarza, to chwyciła za drut, który był wbity w jej nogę. Mocno pociągnęła, przy okazji wyrywając sobie kawałki mięśni. Ból, chociaż przyćmił jej zmysły, nie sprawił, że cel nie został osiągnięty.
Wbiła drut w nogę Neda.
Cóż... Albo prawie wbiła. Ostre narzędzie trafiło w prawą, która była protezą. Nawet go to nie zabolało, rozległ się łoskot metalu uderzającego o podłogę, a w oczach Wiktorii zamalowała się jeszcze większa panika.
Sponsored content
Re: Mieszkanie Burtona nad antykwariatem 

Mieszkanie Burtona nad antykwariatem
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
Similar topics
-
» Cienie Isaaka Burtona
» Listy pana Burtona
» Mieszkanie Nate'a
» Mieszkanie Lennoxa
» Mieszkanie Jamiego

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Dzielnica 2-
Skocz do: