Około piętnastu mil na wschód od drogi i dwudziestu na południe od murów miasta znajduje się rozległy płaskowyż, poprzecinany gdzieniegdzie rozpadlinami. W niektórych z nich są niewielkie jaskinie.
- Może być daleko, ale musimy tam iść skoro mamy ich znaleźć - odezwała się Leanne do kobiety. W końcu po to wyleźli z miasta, prawda? Poprawiła plecak na plecach i przyśpieszyła kroku. - Mam nadzieję, ze żyją..
Droga ekipo poszukiwawcza. W swoim pośpiechu część z was zapomniała o wodzie i jedzeniu! Musicie teraz zacząć dzielić racje żywnościowe. I może rozejrzeć się za jakąś wodą? Na pewno wam się przyda. A przy okazji.. Ziemia przed wami zaczyna się piętrzyć, burzyć, rozstępować. Nie, żadne trzęsienie ani wielkie pęknięcie. Naprzeciwko powstaje kopiec sporej wielkości. Solucany to stworzenia z reguły nocne, jednak wszędzie trafiają się wyjątki. Tak jak i ten wesoły, pięciometrowy robal, który postanowił wyjrzeć na chwilę na światło dzienne. Wyłonił się ze spulchnionej ziemi i zaklekotał swoimi mocnymi szczypcami.
Info dla zoologów, myśliwych, łowców głów i innych indywiduów, które często przebywają na pustyni - zerknijcie w wademekum.
Romkowi oczy się zaświeciły, gdy z ziemi wylazł solucan. Mina studenta jasno wyrażała podziw nad stworzeniem. Mogli go zostawić w spokoju, ominąć. - Cofnijmy się. Zalecił więc, bo nie było potrzeby atakować stworzenia.
O. Glizda. Kiedy zobaczył ją pierwszy raz w nocy , koło swojej nogi, prawie się zesral ze strachu. Dziś był już doświadczonym piechurem, wiec nawet się uśmiechnął. W końcu mogli trafić gorzej. - Cofamy się, niech nikt go nie atakuje! Sam nie zaatakuje! — zawtórował zoologowi - Zróbmy koło - i tak poszli Po co robala stresować no i ich samych?
Dr Grant popatrzył na zwierzę strwożony i posłusznie ominął je razem z grupą, w bezpiecznej odległości. Pomyślał, że to jedna z bardziej obrzydliwych rzeczy jakie widział, a przecież przyjmował pacjentów ze stanami zapalnymi i ropnymi nerwów i tkanek. No, ale jeszcze poczciwy protetyk nie wiedział co czeka na niego w jego własnym mieszkaniu. Pewnie już zaczynało cuchnąć
Zwierzę wydawało się ich obserwować, klekocząc szczypcami i przesuwając głowę gdy oni się przesuwali. Nie ruszał się jednak ze swojego miejsca. Skoro spokojnie obeszliście solucana ten chwilę później schował się w piasku. Wielki ogień wydaje się być nieznacznie bliżej, ale może ktoś ma lornetkę? Warto by było zobaczyć czy coś się tam dzieje, może uda się coś dostrzec?
Tony miał tylko celownik, więc pewnie niewiele by to pomogło. - Słuchajcie, niedaleko jest tu dawne koryto rzeki, może znajdzie się trochę wody ? - widział, że idą z nim idioci i niektórzy nie mieli wody (cześć Sarah) - Jej nigdy za mało. - wypił łyk swojej.
Leanne zamarła na dłuższą chwilę widząc solucana i wycofała się bardzo powoli, łapiąc wuja za rękaw. Bała się, że zaraz nastąpi znana wszystkim i nielubiana rzeź. Ale ponoć stwór nie zamierzał ich zjadać? Kurczowo trzymając rękaw Charlesa szła obok niego, z oczami wlepionymi w bestię.
Charles z lekkim niepokojem zerkał na tego okropnego robala, a rękę trzymał na kaburze. Ot, chyba przyzwyczajenie. Zerknął na Leę, kiedy złapała się jego rękawa. Wsadził dłoń do kieszeni spodni, mogła trzymać się go pod ramię. -Spokojnie, obejdziemy je. Słyszałaś że bez powodu nie rzucają się na ludzi. Popatrzył się na Walkera. -Dobry pomysł, to nie jest długie nadłożenie drogi, a nuż znajdziemy wodę i jakieś ślady...
Tosiu stwierdził, że wpierw wypada zobaczyć, czy by mocno odbili od szlaku. Podszedł do któregoś z NCP i poprosił o lornetkę. Dobrze, jakby Lea była w pobliżu, on ostatnio miał wyraźne problemy ze wzrokiem hehehe. Coś zobaczył ?
- Wiem, wiem, ale i tak.. - obejrzazła sie jeszcze na solucana, ktory się schował. - Wolę rośliny. Nie zamierzaja zjadać ludzi - zmarszczyła nos na moment. Spojrzała na Tośka, który poprosił o latarkę. Dostał ją. - A wodę można z kaktusów.. - zaproponowała nieśmiało jak na siebie.
Kostki dla Tośka na percepcję: 2k6 + percepcja większe lub równe 26 - dostrzegasz wrak dogasajacego powoli samolotu, widzisz ruch przy nim, ale nie jesteś w stanie określić co się rusza większe lub równe 23 - widzisz dogasający wrak, ale nic poza tym
Widział dogasający wrak, ale nie widział nic więcej. Podzielił się swoimi spostrzeżeniami z innymi, , po czym machnął do Lei. - Chodź złotooka, może zobaczysz więcej niż ja. Patrz w tamtym kierunki. Widzisz coś prócz wraku ? - zagadnął do botaniczki
Halo halo, decydujcie! Skoro Tony nie widzi - lornetkę może przejąć ktoś inny. Kostki te same.
A po ramieniu Romka wspina się.. pająk! Jaki to pająk, jaki?! Lepiej niech nasz zoolog dobrze się przypatrzy.. kostki na percepcję + zoologię > 40. Jeśli przekroczysz odkrywasz, że to BuiBui!
A niech się ten protetyk przyda na coś. Wzrok miał dobry, do tego widział z reguły to, czego nie widzieli inni. No...może w kobietach nie zawsze widział to co powinien...ale to osobna historia.
9 + 25 = 34
- Mogę? - zapytał Walkera, który wymamrotał pod nosem coś w stylu "Też mi Złotooka.." i oddał sprzęt. Spojrzał przez lornetkę i e voila ! - Coś się tam rusza, ale nie wiem co. - powiedział spokojnie - Możliwe, że nasi rozbitkowie. - oddał sprzęt właścicielowi - Jesteśmy blisko, może idźmy od razu tam ?
A Romek nie patrzyła tam gdzie inni, bo po ramieniu wspinał się mu pająk, na którego teraz chłopak zezował, chcąc ustalić czy jest to niebezpieczny okaz. Ale z takiej perspektywy, to mało mógł dostrzec. Niestety!
- Tak, lepiej ruszmy tam od razu - powiedział któryś z członków wyprawy. A pająk spacerował po Romku w górę ramienia, następnie przeszedł za kark, smyrając go nogami po skórze i zaczął złazić drugą stroną. Te same kostki, może teraz odgadniesz co to!
Romek przekręcił głową i tak jakby miał lepszy widok, bo zaraz wszyscy mogli usłyszeć radosny okrzyk studenciaka. - Buibui! Romek niemal się nie przewrócił z wrażenia na widok cudownego okazu pająka. Wyciągnął dłoń i podstawił ją pajęczakowi. Obserwując jak ten wyciąga swe nogi i wchodzi na palce studenta, przesuwając się dalej i dalej, aż do nadgarstka. - Dajcie mi koszyk, dajcie mi koszyk. Romek rozglądnął się po twarzach towarzyszy, szczerząc jak głupi do sera.
Tony spojrzał na Ramsaya i zobaczył pająka na jego ręku. - O. Pająk - strzepnął cenny okaz łapą i zadeptał buciorem. A tak serio, to wzruszył ramiona - Kto Ci tu teraz koszyk znajdzie...worek może być? czy coś? - zapytał zoologa, gdy ruszyli wszyscy przodem, ku wrakowi.
Zatrzęsło nim jak Dimitrim podczas uwalniania świstaka. Takie zachowanie ze strony pana Amosa tylko potwierdziło przypuszczenia doktora Drejka. Romek wpakował się w jebany trójkąt! Bermudzki. Jak się do tego typa zbliży to niechybnie zniknie w piachu. Crow poczuł solidarność z młodym botanikiem. Czy kimkolwiek kurwa był. Doszedł też do wniosku, że w tym obozie to go chyba nikt nie lubi. Charles drapie się po jajach jak pojebany, reszta to jacyś obcy ludzie, poza profesorami. No trudno się mówi, nie? Położył się spać, wstał chyba najwcześniej, obserwował ludzi. Potem obeszli tego stwora i wtem... - Słyszę strzały. - powiedział niczym naoczny świadek katastrofy smoleńskiej. Ale faktycznie. Rozległo się kilka wystrzałów, które rozniosły się dziwnym echem po płaskowyżu, wschodząc znad koryta wyschniętej rzeki. Akurat na odgłosach pocisków znał się jak mało kto. W końcu był kurcze blade, wojskowym! - Sprawdźcie tą lornetką... o tam. - wskazał palcem do jakiegoś typa co trzymał wspomniany przedmiot. Mniej więcej skonkretyzował kierunek, z którego powinny dochodzić odgłosy.
Kostki na percepcje dla Josha. 2k6 > 33 by zobaczyć ruch. Kotłowanine, coś się dzieje, ale nie do końca wiadomo co.
Ślepy los: 1,2 - widzisz ludzi i kupę piachu, nic konkretnego. Ale są ludzie! 2,4 - coś się rusza, ale może to tylko zwierzaki? Nie wiadomo. 5,6 - Widzisz ludzi walczących ze zwierzętami.
Do Romeseya podbiegła Leanne i dała mu swój kubek z pokrywką. A niech ma chłopak. Ale wyciągnęła rękę z daleka, bo bała się pająka.
- Dziękuję. Uśmiechnął się do Leanne i włożył pająka do kubka, szybko podnosząc twarz w stronę Drake i Josha, którzy wypatrywali tego co się dzieje. A już chciał olać cel podróży i zająć się szukaniem kolejnego pająka!
Kostki na percepcje dla Josha. 2k6 > 33 by zobaczyć ruch. Kotłowanine, coś się dzieje, ale nie do końca wiadomo co.
Ślepy los: 1,2 - widzisz ludzi i kupę piachu, nic konkretnego. Ale są ludzie! 3,4 - coś się rusza, ale może to tylko zwierzaki? Nie wiadomo. 5,6 - Widzisz ludzi walczących ze zwierzętami.
33 +1 - wykorzystuje możliwość dodania oczka! - 34
3-
- Widzę - zmruzyl oczy - To chyba jakieś zwierzęta. Duże jakieś. - stwierdził. Nie znał się na tutejszej zwierzynie Zwierzęta nie strzelaly na pewno. Pewnie się bronili. To co. Czas na odsiecz?