Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


 

Share

Płaskowyż

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 1786
Płaskowyż  Sob Kwi 19, 2014 10:51 pm

First topic message reminder :

Płaskowyż - Page 3 Tn6nZMY

Około piętnastu mil na wschód od drogi i dwudziestu na południe od murów miasta znajduje się rozległy płaskowyż, poprzecinany gdzieniegdzie rozpadlinami. W niektórych z nich są niewielkie jaskinie.
dr Wiktoria Beowulf
dr Wiktoria Beowulf
Liczba postów : 1956
Re: Płaskowyż  Sro Maj 14, 2014 11:01 pm

Wiktoria zapewne została ułożona gdzież z boku przez Amosa. Oczy miała ewidentnie nietrzeźwe i przymulone. Szli długo i morfina pewnie do rana przestanie działać. Na razie jednak jej działanie było skuteczne, więc chciało jej się coraz bardziej spać. Lecz zasnąć nie mogła. Z plecakiem pod głową i otulona kocem leżała i nie odzywała się ani słowem. Oddychała płytko, pocierając palcem obrączkę męża, jakby to ją uspokajało. Tylko raz się podniosła, biorąc parę łyków wody z bukłaka.
Leżąc z głową na torbie patrzyła spod przymkniętych ludzi na towarzyszy. Jednocześnie chciała spać jak i nie mogła zasnąć. Zerknęła na Ravena. Wiedziała, że był przyjacielem Kevina. Pewnie przeżywał podobne emocje do niej.
Zamknęła oczy, wcale nie zasypiając. Może i miała ciemność przed oczami, ale słuchała tego co sie dzieje wokół.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Sro Maj 14, 2014 11:02 pm

- Tak. Trwało to krótko i jakiejś specjalnej wiedzy w tej dziedzinie nie zdołałem nabyć.
Poznał po jego wyrazie twarzy i sposobie wymowy, że botanik nie bardzo orientował się na czym polegać miał zwiad.
- Nie odejdziemy daleko od obozu. Znajdziemy dobry punkt obserwacyjny na najbliższą okolicę i będziemy wypatrywać zagrożenia. Oby żadnego nie było.
Podał prawicę Arthurowi, by ten mógł podnieść się z piachu i wstać. Gdy już obydwaj byli gotowi, Joel wziął swój plecak i opróżnił go ze wszelkich zapasów zostawiając w środku tylko puste butelki po wodzie i siekierkę. Strzelbę miał przy sobie i cieszył się, że wciąż ma parę naboi na wypadek jakby musiał stawić czoło jakiemuś pojedynczemu athwalowi.
- Strzelałeś kiedyś ze strzelby? Podejrzewam że jako botanik z bronią niewiele miałeś wspólnego. - Zapytał, ruszając powoli w stronę ciemności. Dał nieokreślony znak ręką, sugerując mężczyźnie że jeśli potrzebuje dalszej pomocy w poruszaniu się, to może ją otrzymać bez pytania.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Sro Maj 14, 2014 11:13 pm

- Nawet najmniejsza wiedza w jakiejś dziedzinie może być kiedyś przydatna - odparł obserwując jak mężczyzna zręcznymi ruchami opróżnia plecak. Trochę zaciekawiło go to, po co mu puste butelki, ale znowu postanowił te wątpliwości zachować dla siebie.
- Miejmy taką nadzieję - szczerze nie chciałby spotkać niczego co mogłoby stanowić zagrożenie, nawet pojedynczego okazu skorpiona. Nie wiedział jeszcze, że tak naprawdę bać powinien się także swojego współtowarzysza.
Na szczęście nie szli zbyt szybko, więc Arthur jakoś dawał sobie radę w maszerowaniu. Przystawał co jakiś, ale mimo wszystko przesuwał do przodu.
- Przydałby się chociaż jakiś kij - odparł próbując podtrzymać rozmowę. Tak... Zdecydowanie nie był w tym najlepszy, co zapewne Edward/Joel zdążył już zauważyć.
- Aż tak to się rzuca w oczy? - uśmiechnął się lekko pierwszy raz od długiego czasu, choć w tych ciemnościach Miller pewnie nawet tego nie zauważył - Powiedzmy, że rośliny nie stanowią aż takiego zagrożenia, by uczyć się posługiwać strzelbą - mówiąc szczerze to broń miał w rękach tylko kilka razy, przy czym strzelał z niej jakieś może dwa razy.

/ja na dzisiaj kończę
Matthews Malone
Matthews Malone
Liczba postów : 42
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 12:09 am

Malone nawet się nie wtrącał, gdy panowie ustalali warty. Przecież W TAKIM STANIE to on się nie będzie narażał. Zresztą, i tak nie miał broni. Zdziwił się co prawda, że botanik sam się zgłosił, ale co on tam wie? Może badanie roślin to jego drugie zajęcie? Położył się na piasku i okrył nieco nagryzionym kocem, załkał z bólu i nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Spał, jak kamień, chrapiąc przeraźliwie i jęcząc, gdyż w śnie znów toczył jakże bohaterską walkę z athwalem.
Red Ryder
Red Ryder
Liczba postów : 1125
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 6:54 am

----> Droga na południe

Dotarł trochę później Malone przez swoje marudzenie chyba był ze dwa razy cięższy. Usiadł na skale patrząc po uczestnikach ekspedycji. Wyciągnął bukłak z wodą upijając z niego kilka małych łyków, kto wie ile jeszcze tu zabawią. Z każdą minutą jego oddech się uspokajał. Tępo po walce było dość szybkie ale nie mogli tam zbyt długo zostać. Czy na płaskowyżu jest bezpiecznie? Red na wszelki wypadek sprawdził strzelbę zostało mu cztery naboje... no i pistolet. Nie jest źle. Naciągną koc, pod który schował strzelbę, torbę położył pod głowę i czekał na swoją wartę.
Romesey Hannon
Romesey Hannon
Liczba postów : 703
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 7:24 am

- Próbuję.
Odpowiedział koleżance, na moment unosząc ręce, gdy ta się poruszyła. Objął ją jednak znowu, czując się trochę niezręcznie, ale ciesząc, że inni nic nie widzą. Spojrzał w ślad za oddalającymi się mężczyznami i zerknął na sylwetki śpiących. Zastanawiał się czy powinien pogłaskać Leanne po włosach, ale nie ośmielił się tego zrobić. Nie chciałby, żeby koleżanka źle to odebrała, więc tylko leżał, przymykając oczy po chwili.
Leanne Amelié Hearness
Leanne Amelié Hearness
Liczba postów : 883
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 7:30 am

- Mhmmm... - wymruczała już na wpół śpiąc, poprawiając się jeszcze raz i kuląc trochę. Nie miała pojęcia jak głupio pewnie będzie im jutro, ale teraz chyba tego po prostu potrzebowała. W końcu magicznie, w ciągu tego jednego dnia nie zakochala się w Romku podczas jego nieobecności. Ale cieszyła się, że wrócił i potrzebowała kogoś blisko, żeby się uspokoić.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 9:57 am

- Przydałby się. Byłoby lepiej się poruszać. Trzeba dobrze się rozglądać, może uda się nam wypatrzeć jakiś kij.
Nie odchodzili daleko od obozu. Niedaleko przed nimi była wydma z której widok na okolicę umożliwiał im skuteczną obserwację terenu. Była noc i temperatura zaczynała coraz bardziej spadać. Nie było jeszcze zimno, ale chłód stawał się już delikatnie odczuwalny.
- Widać. - Kiwnął potwierdzająco głową, choć gestu tego raczej nie było widać. A może i było? Noc nie była tak do końca ciemna by nie widzieć kompletnie niczego. - Masz rację, może z jednym wyjątkiem... jeszcze przed wojną w rękach trzymałem książkę, w której opisana była roślina z rodziny kaktusów odżywiająca się mięsem. Rosną takie podobno za górami, ale w Zigguracie nigdy nie miano okazji ich zbadać. Wolą wilgotniejszy klimat.
Wdrapali się mozolnie na szczyt wydmy.
- Są podobno ogromne i mierzą do czterech metrów wysokości. Zwabiają swoje ofiary zapachem wydobywającym się z kwiatów. Jak zabijają, tego nie wiem.
Zamilkł na chwilę, uważnie rozglądając się dookoła. W pewnym momencie wskazał palcem kierunek i potrząsnął ramieniem Carnarvona.
- Widzisz? - Jakieś dwieście, trzysta metrów przed nimi znajdowały się dwie wysokie sylwetki, niechybnie należące do kaktusów. - Jak myślisz, mogą to być pejotle? Myśliwy z którym byłem na zwiadzie mówił mi, że można z nich pozyskać wodę.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 12:49 pm

Nie odeszli za daleko, co Arthur przyjął z ulgą - w końcu wolałby nie opuszczać obozu, który tak naprawdę był tylko odrobinę bezpieczniejszy niż otwarta pustynia.
- Robi się chłodniej - zauważył rzecz oczywistą żałując, że nie może teraz leżeć w mieszkaniu pod kocem ogrzewając się od rozpalonego piecyka. Spochmurniał nieco na odpowiedź twierdzącą, cóż... nigdy nie starał się udawać kogoś, kim nie był, ale liczył, że jakieś pozory zachowywał. Jak widać mylił się także co do tego.
- Mięsożerne rośliny! - jego rozmówca miał dziwny zwyczaj podejmowania nieprzyjemnego tematu i zaraz potem jego zmiany na taki, o którym Arthur mógłby rozprawiać bez końca - Czytałem o nich - pokiwał głową - Pewnie jakiś gatunek dzbanecznikowatych - nigdy nie miał okazji widzieć takiego okazu na żywo, choć musiał przyznać, że byłoby to z pewnością niesamowite przeżycie.
- Rozkładając ofiary żywcem - niezwykle nieprzyjemna wizja - A tak przynajmniej się przypuszcza - odkrycie takiej rośliny i zbadanie jak uśmierca ofiary - marzenie każdego botanika.
W chwili, gdy jego towarzysz zamilkł poczuł się dość nieswojo - spodziewał się, że zaraz wydarzy się coś, z czego nie byłby zadowolony. Prawie podskoczył, gdy Edward potrząsnął jego ramieniem.
Wypuścił z ulgą powietrze.
- Tak, możliwe - potwierdził - Ale musielibyśmy podejść bliżej - z takiej odległości po ciemku nie był w stanie ocenić co to też może być - Magazynują ją w łodygach - znał doskonale rodzime gatunki roślin. W końcu ich badaniu poświęcił większość swego dorosłego życia...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 1:57 pm

Czyżby panowie usłyszeli nagle jakiś szelest?
Henry Marchant
Henry Marchant
Liczba postów : 1776
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 2:22 pm

Chyba rozciął sobie język w trakcie tracenia zęba. Nie pocieszył go nikt, żadnego ciepłego słowa. Otarł ręką buziuchnę jeszcze raz, aż tu nagle coś zwróciło jego uwagę. - Kufa... co jeszcze? - szepnął do siebie. Wyciągnął broń i próbował cichaczem zorientować się co się do diaska dzieje.
Jim Ledwitch
Jim Ledwitch
Liczba postów : 810
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 2:36 pm

Jim usłyszał i szelest i cichy szept Marszanta. Nie ruszył się z miejsca zacisnął tylko mocniej dłoń na broni i nieco odchylił pled, którym był opatulony. W ciemności można było tylko dostrzec białka jego oczu. Miał nadzieję, że to tylko ryjkonos wyruszył na nocne polowanie.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 2:39 pm

Filozofia urabiania botanika działała zadowalająco ale czyżby jednocześnie się go bał? Wydawało mu się, że lekko podskoczył gdy potrząsał jego ramieniem. Bez względu na to co to drgnięcie mogło znaczyć, Joel podjął dalej temat pejotli. Miał w planach dalsze przeplatanie tematów.
- Podejdźmy bliżej. - Stwierdził, nie pytając botanika o zdanie czy ma zamiar za nim podążyć. Raczej nie przypuszczał by ten chciał zostawać na wydmie sam. - Przy okazji zwiadu zebralibyśmy trochę wody dla reszty. W starciu z alakdanem straciliśmy większość naszych zapasów a bez wody będzie nam jeszcze ciężej dotrzeć do miasta. A wracając do tych dzbanecznikowatych... - Zaczął schodzić z wydmy, nie czekając na botanika. -
... czy tam kaktusowatych, to odkrycie i opisanie takiej rośliny byłoby sporym wyzwaniem, choćby ze względu na podróż przez pustynię a potem powrót z okazem. Tylko jak tu przetransportować czterometrową roślinę? Byłoby to raczej niemożliwe do wykonania, no chyba że udałoby się nam zbadać w jaki sposób się rozmnażają i przywlec ze sobą jeden jakiś młody okaz lub nasiona. Swoją drogą mięsożerna roślina... kto by pomyślał, że coś takiego w ogóle może istnieć?
Może byli już w drodze, może jeszcze nie poczęli schodzić. Jedno jest pewne - obydwaj usłyszeli szelest gdzieś w pobliżu.
- Tss! Słyszałeś? - Odezwał się szeptem. Joel nie musiał się martwić, Arthur miał służyć za pożywienie w razie ataku bestii. Przytknął palec do ust, dając znać Arthurowi by ten milczał. Uparcie wsłuchiwał się w dźwięki nocy, przygotowując strzelbę na wszelki wypadek jakby to on miał stać się celem pierwszego ataku.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 2:59 pm

Joel wręcz idealnie rozgryzł Arthura - ten za żadne skarby świata nie zostałby sam na wydmach. Kto wie, co jeszcze mogłoby go tutaj spotkać? Zdecydowanie bezpieczniej było iść obok kogoś, kto umiał posługiwać się bronią.
- Mamy więcej wody... - uciął, gdy zorientował się, dlaczego mają te dodatkowe zapasy. Przykre, że wyprawa musiała skończyć się śmiercią dwójki ludzi. Na szczęście Edward znów zmienił temat, na co Arthur znowu przyklasnął. Nie miał ochoty roztrząsać tego, co wydarzyło się na pustyni.
- Przetransportowanie dorosłego okazu nie wchodziłoby w grę - odparł spokojnie - Ale nie z takimi problemami już sobie radzono - z pewnością znalazłby się jakiś sposób, by dowieść taką roślinę do miasta w całości. Choćby w postaci nasion.
- Świat flory jeszcze nie raz nas zaskoczy - Carnarvon naprawdę w to wierzył i zamierzał kiedyś sam tego dowieść. Nie wiedział jeszcze jak, ale był pewien, że mu to się uda. Choćby miał w pojedynkę przemierzyć pustynię (ucząc się wcześniej posługiwać bronią, bo bez niej nie wyjdzie już nigdy poza bramy miasta). Rozmowę przerwał im jakiś szelest. Arthur znieruchomiał, co nie było takie trudne, zważywszy, że jego prawa noga niezmiennie była sztywna. Pokiwał głową na znak, że też to słyszał, ale nie śmiał odezwać się słowem. Zupełnie jakby jego głos mógł sprowadzić jakieś zło. Dobrze, że nie wiedział w jakiej roli miał dzisiaj wystąpić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 3:16 pm

Okazało się, że Marchant i Jim usłyszeli tylko mamrotanie Ravena. Biedaczek, chyba miał jakiś koszmar! Może ktoś go utuli? A może to nie Raven, tylko Malone puścił bąka przez sen? To tez prawdopodobne.

Tymczasem Arthur i Joel faktycznie usłyszeli szelest. Ciche chrobotanie. Biorąc pod uwagę to co przeszli, to mogło być wszystko. W końcu jak wiemy, na pewno jeszcze wiele gatunków zwierząt czeka na odkrycie. Nie tylko solucany prowadziły nocny tryb życia. Aby coś zobaczyć, trzeba rzucić dwiema kośćmi, a ich wynik dodać do punktów percepcji. Próg dla Joela wynosi 20, dla Arthura 17.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 5:16 pm

20
Joel rozglądał się wokół i miał pewność że słyszał chrobotanie. Narastało w nim dziwne uczucie... lęku. Miał wrażenie że to co wydawało te dźwięki mogło być równie dobrze pod jego nogami. Nie mógł inaczej zareagować jak unieść broń i celować, celować gdziekolwiek byle celować.
- Widzisz coś? Nie mogę zlokalizować tego dźwięku.
Szepnął do Arthura z nadzieją, że on zobaczył to co wygenerowało ten dźwięk.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 5:21 pm

Rozglądał się wkoło w poszukiwaniu źródła tajemniczego dźwięku, co nie było zbyt proste w tych ciemnościach. Aż do momentu, w którym zobaczył COŚ.
- Tam - wskazał dłonią miejsce, w który dostrzegł to, co tam było. Lata wpatrywania się w mikroskop się opłaciły - wzrok miał wręcz doskonały!
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Liczba postów : 2461
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 5:44 pm

W ciemności najpierw zabłysły ślepia. Na pewno niepodobne do tych, jakie miały athwale. Znajdowały się na wysokości ich kolan ale kto wie, czy bestia po prostu nie szykowała się do skoku? Gdy rozległo się kolejne chrobotanie Joel i Arthur mogli być pewni, że to dźwięk pazurów szorujących po chłodnej już teraz skale. Po chwili oczom wartowników ukazała się i cała sylwetka majestatycznego zwierzęcia. Ubarwienie miał bliskie beżowemu, choć w świetle księżyca i gwiazd wydawać mogło się srebrne. Zlewał się nieco z otoczeniem, co działało na jego korzyść. Pysk miał długi, podobnie jak ogon...
Ryjkonos zapiszczał i jeszcze raz drapnął pazurkami w duży kamień, na którym sobie siedział. Poniuchał, powąchał, wyczuł zapach, jaki niósł się od mężczyzn i czmychnął na ziemię! Przetuptał po stopie Joela i zniknął gdzieś w kępce trawy.
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 6:24 pm

Joel spojrzał w kierunku wskazanym przez Arthura i miał nacisnąć na spust ale coś go przed tym powstrzymało. Nie do końca wiedział co. Może to, że stworzenie nie wyglądało groźnie? Może dlatego coś ścisnęło jego serce i nie pozwoliło mu strzelać?
- Już widzę.
Odparł na pozór spokojnie, zachowując czujność. Zwierz zapiszczał, podrapał pazurami kamień i zbiegł na ziemię. Przeszedł mu po stopie i zniknął gdzieś w trawie. Wyglądało na to że ten zwierzak nie miał zamiaru robić im krzywdy, więc opuścił broń i popatrzył na Arthura z szerokim uśmiechem. Nie obyło się bez ściszonego śmiechu i machnięciem zdrową ręką. Zabezpieczył strzelbę.
- Jeszcze trochę i byłbym gotów odstrzelić mu dupsko. Cokolwiek to było niech idzie w swoją stronę. Chodźmy dalej.
Tym razem skończyło się na rozbawieniu ale przestroga pozostała. Nie widzieli go choć był obok nich, warto mieć to na uwadze. Po kilku chwilach znaleźli się przy kaktusach.
- Te kaktusy to pejotle? Jak je rozpoznać?
Uwagę o zapasach celowo przemilczał. Pojawienie się ryjkonosa pozwoliło mu sprawnie ominąć temat.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 6:35 pm

Serce biło mu jak szalone, gdy w ciemnościach zalśniły ślepia stworzenia, a następnie rozległ się dźwięk ostrzonych pazurów. Był gotowy do ucieczki (co byłoby trudne z niesprawną protezą) lub choćby uskoku przed atakiem. Na szczęście zwierzak okazał się być tylko ryjkonosem, albo czymś podobnym. Nie znał się na tym zbyt dobrze i obiecał sobie, że się podszkoli. Może nawet poprosi Hannona o jakieś podręczniki z zoologii. Naprawde poczuł, jakby z ramion spadł mu ogromny ciężar. Złapał kilka głębszych oddechów uśmiechając się niepewnie.
- Pustynia potrafi zaskakiwać - rzucił nie bardzo wiedząc co powinien w tej sytuacji powiedzieć. Chwilę później ruszył za Edwardem, aż w końcu znaleźli się przy kaktusach. Arthur podkuśtykał do jednego z nich przyglądając mu się dokładnie.
- Pejotle - potwierdził całkowicie zapominając o wodzie, którą zostawili w obozie i której na pewno wystarczyłoby na dotarcie do miasta.
- Nie ma tu innych tak wysokich kaktusów - zaczął - Poza tym... - w tym momencie owinął dłoń kawałkiem surduta, który miał na sobie, po czym odłamał kawałek łodygi - Nie chciałbyś poranić się kolcami - uśmiechnął się - Mają zdrewniałe wnętrze - przechylił głowę do tyłu nadstawiając odłamany kawałek nad usta, do których spłynęło kilka kropli wody - Magazynują w nim wodę - dodał po przełknięciu - Niewiele, ale na pustyni może okazać się zbawienna
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 6:58 pm

- Czyli pejotle to te najwyższe?
Pytanie było w zasadzie retoryczne ale wolał się upewnić. Uwagę o kolcach postanowił zapamiętać. Zdjął plecak i wyciągnął z niego siekierkę by bez ceregieli zacząć odrąbywać kolejne łodygi. Jedną ręką nie szło tak sprawnie jak obiema, ponadto każde uderzenie wywoływało echo bólu w złamanym nadgarstku. Działał intensywnie, zerkając co chwilę na Arthura.
- Nie dałoby się zrobić z tego kaktusa jakiegoś kija po ociosaniu go z igieł?
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 7:04 pm

Pokiwał jeszcze raz głową. Właśnie za to uwielbiał botanikę - z pozoru nieprzyjazny kaktus stawał się wybawieniem dla spragnionego podróżnika zagubionego na pustyni. Pominął fakt, że rośliny te są dość popularne jako środki halucynogenne.
Patrzył chwilę na Edwarda próbującego pracować siekierką - od razu zauważył, że niezbyt mu to wychodzi ze względu na naruszony nadgarstek.
- Może ja? - zaproponował - Jeżeli chcemy wydobyć z nich wodę powinniśmy robić to ostrożniej, inaczej wszystko wypłynie w trakcie ścinania
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 7:28 pm

Och pieprzyć wodę...
Przeszło mu przez myśl ale postanowił nie dać tego po sobie poznać.
- Tak, masz rację.
Przekazał botanikowi siekierkę a sam sięgnął do plecaka po puste butelki. Nóż znalazł się w jego ręce całkiem przypadkiem. Pomęczył się chwilę zanim odkręcił jedną z nich i odbierał odcinane przez Arthura łodygi, niemal z czcią (ale jakże teatralnie!) przelewając każdą kroplę wody do jej wnętrza. Postanowił nie likwidować botanika i wrócić po łodygi później, jak już na warcie zmienią ich inni uczestnicy wyprawy. Ułatwiało to zadanie i minimalizowało szanse wykrycia.
Gość
Gość
avatar
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 9:20 pm

Ścinał dzielnie te łodygi nawet nie domyślając się, że w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazł. Może to i lepiej? Nie usiał zastanawiać się jak wybrnąć z sytuacji, z której nie dało się uciec. Może doświadczony myśliwy, albo wojskowy poradziłby sobie postawiony na jego miejscu, ale zwykły botanik? Mógł co najwyżej zdzielić Edwarda kaktusem.
- Nie powinniśmy wracać? - może i nie znał się zbytnio na pełnieniu warty, ale nie był na tyle głupi, żeby dać sobie wmówić, że mogą tak bezkarnie oddalić się od obozu i zbierać wodę.
- Wody powinno nam wystarczyć, w połączeniu z tym, co mamy... - przestał odrąbywać kawałki kaktusa - Rano będziemy mogli tu wrócić. Po nocy powinny zmagazynować jej trochę więcej
Joel Miller
Mistrz Gry
Joel Miller
Liczba postów : 340
Re: Płaskowyż  Czw Maj 15, 2014 9:51 pm

Przyglądał się temu jak Arthur odrąbywał kolejne kawałki kaktusa. Nie było tego sporo ale wystarczająco aby sam mógł dokonać reszty jak tutaj wróci. Schował w międzyczasie nóż. Popatrzył pytająco na Artura gdy ten zadał pytanie.
- Mhm. - Mruknął zakręcając butelkę i odbierając od niego siekierkę. Wszystko schował do plecaka. - Wracajmy, stąd nie widać dobrze okolicy. Zastanowimy się rano czy powinniśmy tutaj jeszcze wracać.
Zarzucił plecak na plecy i wyruszyli w stronę powrotną. Gdy dotarli do obozu, najpierw spakował swoje rzeczy a potem udał, że musi jeszcze wrócić za potrzebą. Plecak oczywiście wziął ze sobą.
Sponsored content
Re: Płaskowyż 

Płaskowyż
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Step-
Skocz do: